Technicznie cudownie wykonane, no ale nawet najpiękniejsza czcionka pokrywająca najszlachetniejszy czerpany papier nie zamieni bełkotu w poezję.
Wyszedł typowy dreszczowiec pokroju "Zakonnicy", tyle że z uwydatnioną narracją antyklerykalną. Miłośnicy taniego efekciarstwa i topornie rozgrzebywanego tabu będą to chłonąć jak sojowe late ze Starbucksa.
I jeszcze wątek osobisty, który dodatkowo zaniżył moją ocenę:
Twórczość Zdzisława Beksińskiego którą niezwykle sobie cenię, została zbrukana tanimi gustami i obrzydliwie skomercjalizowana.
Tego najbardziej nie mogę wybaczyć temu netfilxowemu chochołowi.