PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=174447}
4,4 5
ocen
4,4 10 1 5
Overkill
powrót do forum filmu Overkill

To, co stanowiło o atrakcyjności dotychczasowych obrazów Lommela (patrząc z punktu widzenia 1986 roku) to była pewna doza oryginalności, czy wręcz dziwactwa, jak nie w treści to formie – różnie bywało. Filmy były mnie lub bardziej nieudolne, zdradzające brak warsztatu, czy może talentu, ale miały „to coś”, że żadnego z seansów nie uważałem za czas stracony. „Overkill” to pierwszy tak słaby film Lommela, jaki widziałem, do tego pierwszy zupełnie pozbawiony jakiekolwiek oryginalności. Wygląda to na zwykłego produkcyjniaka, za którego nasz niepoprawny (i nieporadny) Niemiec zabrał się tylko żeby zarobić trochę grosza (może na swoje tajemnicze arthousowe, nigdzie niedostępne filmy?). Film porusza modne motywy, składa się z mnóstwa klisz i bezpłciowych zapożyczeń. Mamy tu więc do czynienia z Yakuzą. Bohaterem jest policjant, który widzi zagrożenie w Japońskiej organizacji przestępczej, podczas gdy wszyscy dokoła pukają się w czoło. Jest śmierć partnera, jest nowy, nieoficjalny partner z Kraju Kwitnącej Wiśni, jest skorumpowany szef i milczący świadek. Nie brzmi o zbyt atrakcyjnie, ale to jeszcze nic. O ile film na pierwszy rzut oka wygląda ok – zdjęcia mogą być, sprzęt był chyba ok, ewidentnie był jako taki budżet dany pewnie przez wytwórnię. Wówczas jeszcze liczący się gracze inwestowali w zakalce na rynek video. Obsada dobra nie jest, ale wystarczająca, aby przełknąć, gdyby były tu atrakcje takie jak gore, wybuchy, cycki itp. A tu prawie nic nie ma  No i byłby to przeciętny, słaby b-klasowy sensacyjny szit, gdyby nie jedna rzecz, która ten film wyróżnia – montaż. Nie wiem co się stało, bo niby oryginalny czas wynosi ponad 80 minut, a wersja video ma, oficjalnie ok 77. Ktoś ostro zmasakrował ten film, bo sceny ucinają się w idiotycznych momentach, co daje efekt chaotyczny, film jest porwany, brak mu płynności. Miejscami nie ogarniałem w ogóle o co chodzi, bo scena kończąca się kilkoma trupami ucinała się nagle i w kolejnych scenach nie była żadnego nawiązania do tych wydarzeń… masakra. Na szczęście obsada ma jakąś szczątkową charyzmę, jakość obrazu jest ok, a czas jest krótki, więc można obejrzeć bez bólu, parę razem obśmiać tą tandetę i tyle. Szkoda, że film nie jest aż tak zły jak filmy o ninja z tamtych lat – byłoby śmieszniej.

ocenił(a) film na 3
kangur_msc_CM

STREFA SPOILEROWA
Jako wielbiciel nadinterpretacji, pozwolę sobie jednak poszukać głębi w dziele Lommela :D Przy czym nie będę kłamał iż jest ono cholernie słabe, ale dalej widzę w nim rękę twórcy.

Widząc trailer założyłem iż konceptem filmu jest stworzenie najbardziej gejowskiego kina akcji w historii: wszędzie gołe klaty, a główny bohater ma jeszcze scenę striptizu. To był jednak błędny trop- w samym filmie bohaterowie to jednak zatwardziali heterycy. Drugą koncepcją była hipoteza jakoby Lommel chciał pomieszać noir z ówczesnym łubu-du. Niestety tylko jedna scena na to wskazywała: wewnętrzny monolog przełożonego na temat głównej postaci.

O czym jest więc ten film? To odpowiedź na "Rok Smoka" Cimino, przy czym korzystająca z faktu iż tamten film osądzano o rasizm. Tutaj nie mamy jednak do czynienia z chińską mafią, a japońską. Główny bohater wydaje się nienawidzić Azjatów, a sugestią ku temu jest choćby historia jego wujka, zamordowanego okrutnie podczas wojny (może coś przekręcam, ale sens umieszczania tej opowieści przekazałem). Z czasem jednak uczy się tolerancji, przyswajając inną kulturę, zaprzyjaźniając się z tokijskim policjantem i w końcu stając się ojcem dla osieroconego chłopca. Do tego zakończenie wydaje mi się nawiązaniem do pewnego klasycznego radzieckiego filmu, więc myślę że świadomość w opowiadaniu historii jest obecna i tak tutaj, jak w reszcie obrazów reżysera. A może nadinterpretuję ;D

Jeszcze co do śmieszności- dwa razy mocno się uhahałem. Pierwszy raz gdy reżyser zrealizował sekwencję strzelaniny w barze. Chciał zrealizować modną w kinie akcji scenę gdy podczas wymiany ognia zostaje zniszczone akwarium i woda rozlewa się po podłodze. Był jednak na tyle dobry dla rybek że zrealizował to na swój sposób genialnie: ujęcie na rybkę, cięcie, ujęcie na wodę gdzie rybki już nie ma, cięcie, trzęsąca się kamera (że niby woda się wylewa). Drugi raz, gdy pokazano jak detektyw obserwuje yakuzę. Zatrzymał się na drodze głównej do siedziby, kilka kroków od niej i wyjął lornetkę większą niż on sam. Tak, na pewno go nie zauważyli :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones