Wszystko jest w tym filmie niemal groteskowe; począwszy do getta (na wzór w Ameryce), poprzez świat narkotyków, układów i dilerów, poprzez powtarzane uporczywie "yo,yo,yo" i inne wplatane w dialogi angielskie słówka, a skończywszy na schemacie zachowania ojca, powielonym przez syna. Dzieło wieńczy zakończenie iście familijne; powtórne przywrócenie poczucia więzi rodzinnych między rodzicem a dzieckiem.
Nuda, przewidywalność, sztampa.
Rany, jak można się różnić, odbierając film. Ja mam ciarki na plecach po obejrzeniu i już początek, te bezradne i siarczyste policzki, pokazał, że będzie to film bezkompromisowy i okrutny. Świetne kino, bez żadnych uproszczeń - jeśli są, takie jest życie. Proste i okrutne.
Popieram. Ciekawa jest też Kuma tego samego reżysera, ukazująca nieznany Europejczykom zaklęty krąg tureckiej rodziny. Fascynujące.
A czego spodziewasz się po kimś, kto z oglądanych filmów najwyżej ocenił "Jak wytresować smoka 3" i "Bridget Jones 3"?