polski horror surwiwalowy. popułudnie głodnych duchów pozostawionych samym sobie. strategiczna konieczność przetrwania zakonserwowana w formalinie żałobnego fatum. festiwal chodzących wyrzutów sumienia, niechcianych pozostałości po przekształceniach własnościowych państwowych spółdzielni produkcyjnych. studium przypadków wielu. odtrącona, porzucona, wyskrobana, zaniedbana znajda o tysiącu twarzach w końcu przemawia ludzkim a zgnębionym głosem. każdy mówił, bo pijaki. i tak z tą nadzieją poodchodzili. nikt nie czmychnął z tego gówna bez obrażeń. nie ma lekko, chleb po osiem.