Scena w której Sandler uderza pastora była sceną od której zacząłem film oglądać bez żadnej przyjemności. Wielka szkoda, że Sandler wpakował się w coś takiego.
Homoseksualizm nigdy nie będzie śmieszny - nawet w wykonaniu Sandlera.
Trochę ratują wszystko piersi Jessici Biel.
Początek filmu najgorszy - jedyna scena z kloacznym humorem - gdyby nie oglądające ze mną wnuki, wyłączyłbym w tym momencie. Dalej było już dość zabawnie. Co więcej, nie dopatrzyłem się homoseksualnego humoru lecz wyśmiewanie homofobii - co może denerwować jedynie nietolerancyjnych hetero. Homoseksualizm istniał zawsze (apogeum w starożytnej Grecji) i istnieć będzie, podobnie jak wśród najinteligentniejszych ssaków: waleni, manatów (w końcówce filmu córka Larry'ego mówi o tym podczas przesłuchania) i małp człekokształtnych.
To, że coś istniało i istnieje nie oznacza, że "większość" chce to oglądać i nie ma to żadnego związku z byciem nietolerancyjnym. Szkoda, że taką uwagę jak do spraw LGBTQXYZ świat nie przykłada do Głodujących w Afryce albo Prześladowanych w Chinach.
film jako film bardzo przypadł mi do gustu. uważam, że to komedia wysokich lotów poruszająca ważny wątek. i to nie jest tak, że każdy film o gejach to ważny film... dzisiaj by takiego filmu nie nakręcili, bo jak można się śmiać z LGBT ! Tutaj wszystko sprawnie z humorem i smakiem podane. śmianie się, a nie naśmiewanie to dwie rożne sprawy i tutaj granica nie została przekroczona. Tylko Sandler tragicznie wypadł w tym filmie, gra w nim jak za karę...