Niestety trochę przeceniony jak dla mnie, albo po prostu zbyt prosty a ja jestem zbyt górnolotny...
Żaden tekst nie zapadł mi w pamięć. Gosling już oficjalnie jest drewnianym aktorem. W każdym
filmie dokładnie taka sama tonacja, emocje (a raczej ich brak). Gość jest totalnie jednostajny.
Wracając do filmu... Wzruszyłem się tylko raz, w momencie odzyskania pamięci przez Allie i to
niezbyt mocno, co jak na mnie jest wynikiem bardzo słabym.