Zaintrygowała mnie tematyka filmu Pan życia i śmierci (Lord of War). W końcu nieczęsto mówi się o sprzedawcach śmierci.
Jest cos, co nie pozwala mi myslec o tym filmie zle, po prostu lubie obrazy, w ktorych swoja historie opowiada nam glowny bohater. Zwykle zawieraja one stosy 'zlotych mysli' - lepszych i gorszych, jednak zawsze mozna wychwyc jakies perelki (takie male zboczenie :). Oprocz tego demontaz samolotu zriobil na mnie wrazenie, no i caly film - ciekawie zrealizowany obraz o tym, jak to czlowiek, ktory handluje smiercia, nie musi byc 'tym najgorszym', choc na sumieniu i tak ma sporo, co na kazdym kroku stara sie usprawiedliwic. Smutne, ale chyba jednak prawdziwe...