Nie wiem, ale pewnie można go nazwać parodią Czarnobyla. Naiwny.
Lepiej poszukać dokumentalnych o Czarnobylu.
Jeśli już szukać nawiązań do rzeczywistych katastrof, to raczej byłaby to Fukushima.I nie nazwałbym tego filmu parodią, bo wydźwięk jest wybitnie mało humorystyczny.
A ja właśnie widziałem nawiązanie do Czarnobyla, wybuch reaktora, próba zamiecenia wszystkiego pod dywan, zastraszanie, że ucierpi na tym gospodarka (w "bitwie o Czarnobyl" Gorbaczow poruszał takie kwestie), w Prypeci też chciano czekać do 1 mają z ewakuacją bo były pikniki zaplanowano na święto pracy, dopiero jak agencja atomowa coś zwęszyła to się wydało, groźba drugiego gorszego w skutkach wybuchu, likwidatorzy i wiele, wiele innych powiązań. Ale parodią bym tego nie nazwał. Po prostu wg mnie film wzorowany, a poruszał temat dla tamtejszego społeczeństwa ważny. Nie jestem przeciwnikiem atomu wręcz zwolennikiem, ale zastanawia mnie po co im tyle tych elektrowni. Bombki na choinkę produkują? ;)