Przed seansem nie wiedziałem czego po filmie się spodziewać. Czytałem wiele pochlebnych recenzji i myślałem, że będzie to coś ciekawego. W końcu to Gus Van Sant... Otrzymałem niespełna półtora godzinny stek nudy, wyprany z jakichkolwiek emocji i polotu. Fakt, że główny bohater zagrał swoją rolę całkiem ciekawie ale to za mało by nazwać to kinem emocjonującym i poruszającym. Oczywiście obraz obejrzałem do końca i muszę przyznać, że gdyby nie celowy zabieg ze zwlekaniem poznania prawdy moja cierpliwość mogłaby okazać się nieco mniej silna. Sam pomysł był dobry, wykonanie niekoniecznie. Moja ocena: 5/10.