uwno a nie psychiatra.
http://www.youtube.com/watch?v=ZzafVBUyKtM - dokładnie od 41 do 42 minuty filmu. niepodważalny dowód na istnienie Boga.
Ech Pancefaust, jak Ty "dowody" odnajdujesz w filmikach na You Tube, to ja nie wiem co mam Ci na to odpowiedzieć? Takich "świadectw" to jest wszędzie na pęczki (w każdej religii, kulturze itp.). Ludzie bez przerwy słyszą głosy z kaloryfera i doświadczają "cudownych" nawiedzeń. W wielu przypadkach sami wierzą w to co opowiadają, bo chcą w to wierzyć. Dziwię się tylko, ze Ty jesteś taki naiwny ...?:/ Ciekawe, ze jej nie spytał czy chce zachorować (zanim zapadła na tę enigmatyczna chorobe), tylko tak głupio-czy chce wyzdrowieć?...;)
No nic...ja tę całą "irracjonalność i transcendencje" odnajduję w naturze naszej percepcji, w naturze naszych procesów psychicznych, tzn. w specyfice funkcjonowania naszego umysłu i... powszechnym braku wiedzy na ten temat. Mozna mnożyć byty i wymiary i jeszcze bardziej wszystko sobie zagmatwać-tylko po jaka cholerę, jak większość odpowiedzi jest w naszych głowach i tylko czeka, zeby je sobie uświadomić. ..;) Trzymaj sie, Hej:)
A co złego w filmach z youtuba? Poza tym to nie jest film z youtuba. To jest film, który kupiłem, ale ktoś go w youtube wrzucił.
Do każdego przypadku stosujesz to samo wyjaśnienie. To tak jakby lekarz przepisywał każdemu aspirynę niezależnie od dolegliwości. Jednak nie dowiodłeś, że ta zakonnica nie została uzdrowiona przez Jezusa, który ciągle działa.
Co do innych religii - prawdopodobnie takie rzeczy się dzieją bo kilka religii jest prawdziwych.
Nie wiem czy Ty sobie jaja ze mnie robisz, czy piszesz to wszystko na poważnie. Jakos nie miesci mi się w głowie, ze ktos moze być tak łatwowierny i bezkrytyczny. Ja na tym filmiku widziałem kobiete w okularach, która opowiedziała, ze była kiedyś chora na jakaś chorobe (jaką??!!) i lekarze dawali (?) jej kilka miesięcy zycia. Któregoś dnia poczuła (sic!) głos, który ją spytał :"Czy pozwolisz sie uzdrowic?". A ona na to:"Niech sie stanie twoja wola" i ozdrowiała xDDD I to tyle- gdzie tu (do jasnej cholery) widzisz jakikolwiek dowód na cokolwiek, albo jakiś choćby jeden fakt, informacje, punkt zaczepienia?! Jakim cudem;) mozna tu czegoś dowodzić? Tylko wierzyc mozna, tylko!
Ta sama baba, tylko przebrana w "cywilną" sukienkę, mogłaby opowiadać o kołach w zbożu albo spotkaniu z Wielką Stopą i byłoby to tak samo weryfikowalne jak ta opowiastka o uzdrowieniu. Jesli będziesz mi prezentował podobne "niepodważalne przypadki", to rzeczywiscie będę stosował to samo wyjasnienie. Nawet będę odczuwał podobne emocje-jakieś dziwne pomieszanie zażenowania z wesołoscią, sam nie wiem jak to określić...;)
Przykro mi to pisać, ale ktos tu miał chyba rację- Ty naprawdę marnujesz ludziom czas...:/
Jak chcesz, mogę podać ci imię, nazwisko i zakon, oraz miejsce działalności tej mniszki. I co, wtedy przyznasz, że Bóg istnieje?
Chcesz być na siłę sceptyczny ale nie potrafisz tego robić bez popadania w pompatyczny absurd. Nie masz żadnych podstaw żeby to wydarzenie zanegować.
No i co niby mam wyczytać z jej nazwiska? Pytam o chorobę a ty mi z nazwą zakonu...Kiedy miałem kilka lat, moja Mama miała raka. Wycieli jej macice, lecz były przerzuty i nie wiem ile jej życia lekarze dawali. Pamiętam tylko, jak w dniu kolejnej (i ostatniej) operacji ojciec wziął mnie ze sobą do pracy, zamiast zaprowadzić do przedszkola i widziałem jak w pewnym momencie siedział przy biurku i płakał. Wieczorem sie okazało, ze Mama nie ma raka (obyło sie bez głosów i objawień). Żyje do tej pory i ma się dobrze- wczoraj jadłem u Niej obiad:)
Od tysięcy lat ludzie choruja, a potem zdrowieją. W jednym dniu są śmiertelnie chorzy, a w kolejnym organizm zaczyna zwalczać wreszcie chorobę i powracaja do zdrowia. Co mają do tego bogowie? Podczas choroby (np.gorączka) -mogą występować halucynacje i być żródłem tych rzekomych, boskich interwencji.
Ty prezentujesz tylko filmik, w którym jedna kobieta opowiada, iż została uzdrowiona przez Boga. Bez swiadków, dowodów, zeznań lekarzy, opisu choroby itp. Tylko jej słowa wypowiadane w ciągu minuty filmu. I nazywasz to (haha) "niepodważalnym dowodem na istnienie Boga" i jeszcze chcesz, zebym tu cos dowodził...xD
Przepraszam za niemiłą szczerość, ale uważam, że jesteś po prostu głupi i nie mam zamiaru marnować na Ciebie ani jednej sekundy życia więcej. Trzymaj się
Ehehe jak zwykle merytoryczny do bólu;) Miałeś pokazać dowód na istnienie Boga, a zamiast tego pokazałeś dowód na zabobony, wiarę w cudowne uzdrowienia w jakimś żeńskim zakonie katolickim. Następnie żądałeś, abym bez dostępu do jakichkolwiek danych, rozsądził czy kilkusekundowa opowieść dziwnie pobudzonej, starej panny jest prawdą czy fałszem...("Lol")
Ja nie chciałem Cię obrazić. Wobec powyższego tylko stwierdziłem fakt i jest mi z tego powodu bardzo przykro. Na przyszłość przyjmij te słowa Marka Twaina za życiowe motto: "Lepiej milczeć i wydać się głupim, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości", to zaoszczędzisz ludziom sporo czasu i nerwów...;)
Sam se wyjmij, albo poproś wujka baranie. Czy "kondom w odbycie" to jest właśnie ta Twoja podstawowa konwencja, w której czujesz się najbezpieczniej? W takim razie brawo!xD
nie wiem jak można nie wierzyć w Boga... już nie mówię o przynależności do jakiekolwiek religii, ale jak nie wierzyć w stwórce? Dowodem na jego istnienie jest fakt że to wszystko musiało mieć kiedyś początek (wielki wybuch) - samo z siebie się to nie wzięło. tak samo jak "prosta" forma życia mogła powstać sama przez przypadek? Przecież ona tak naprawdę nie jest prosta! Zobacz jak jest budowana podstawowa jednostka budulcowa, najprostsza w ludzkim ciele, komórka. Składa się z jeszcze mniejszych rzeczy... To tak jakby się chciało rozrzucić cegły i żeby przypadkowo powstał z nich dom. NIEMOŻLIWE! Musi być stwórca życia i świata bo on jest ZAPROJEKTOWANY. Tak jak człowiek np tworzy muzykę... nuty samorzutnie nie ułożą się w piękną melodię! Tym bardziej bardzo skomplikowany wszechświat, który do tej pory nie jest do końca ogarnięty. Tak samo w mechanice kwantowej są luki i nie wszystko jest udowodnione. Myślisz że cały świat jest matematyczny? A twoje myśli, uczucia, emocje? One też są wynikiem mechaniki kwantowej? Albo reakcji chemicznych... Czyli mechanika kwantowa myśli o samej sobie To jest już totalnie odjechane
...zapomniałeś chyba tylko o tzw "zasadzie antropicznej", ale i tak jestem pod wrażeniem "bogactwa asortymentu";) Ponieważ mam wrażenie, że Ty rzeczywiście szukasz odpowiedzi, a nie tylko chcesz narzucić swoje zdanie- pozwól ze odpowiem Ci dopiero jutro. Tak będzie uczciwiej i (przede wszystkim) rozsądniej, bo...Dzis nie trafiłem po pracy prosto do domu i nie jestem teraz w pełni "wiarygodny" nawet sam dla siebiexD Nie chcę jutro rano przeczytać bełkotu, podobnego do tego, którym raczą nas tu niejaki Andrewx51 i Pancefaust, lecz podpisanego moim nickiem;)
Ps Nie potępiaj mnie jednak, pamiętając, ze: "Homo sum; humani nihil a me alienum puto";)
Wito,
te wszystkie problemy, które poruszyłeś (i te inne powszechnie znane, o których nie wspomniałeś), to nie są dowody na istnienie Boga, lecz na fakt, iz nauka ma jeszcze wiele do zrobienia. Nie powiedziała jeszcze przecież ostatniego słowa, więc daj jej szanse się wykazać;)
Ja kombinuje sobie tak:
Owszem, spontaniczne powstanie tzw."zycia biologicznego" z materii nieorganicznej, jest niezmiernie mało prawdopodobne. Sceptycy porównują (obrazowo) prawdopodobieństwo (a nie możliwość!) samoistnego powstania tej pierwszej, samoreplikującej sie struktury do prawdopodobieństwa zaistnienia sytuacji, gdy tornado przechodzi przez złomowisko i przypadkowo składa działajacy samolot z przypadkowych części. Niewiarygodne! Tylko ze...nasza Galaktyka to setki miliardów gwiazd (i potencjalnie układów planetarnych), a galaktyk jest również setki miliardów (z karłowatymi to kilka bilionów ponoć) tylko w tzw. "obserwowalnym wycinku wszechświata", a przecież nie wiadomo jak on jest naprawdę wielki i czy nie jest nieskończony? Teraz wyobraź sobie te miliardy miliardów potencjalnych planet, księzyców (miejsc) na których mogło powstać życie (tylko ułamek procenta, pewnie spełni wymagania, ale i tak to MIRIADY) np. w tzw."praoceanach". A kazdy praocean zawiera miriady kropel tzw"pierwotnego bulionu". A każda taka kropla to cały "kosmos mozliwości";) W takiej skali to nadal i tak mało prawdopodobne, ale jakoś to łatwiej sobie chyba wyobrazić, że choć raz się udało (i przetrwało, bo od "białka" do komórki to jeszcze hohoho!...)
Nie możesz zapominać, że twoje dylematy dotykaja teorii, które przez cały czas są rozwijane i weryfikowane. Nie powinieneś więc na trudnościach teorii Wielkiego Wybuchu itp., budować całego swego światopoglądu, mówiąc, ze "to dowód na..." Weź także pod uwagę, ze czasy odkrywania tajemnic wszechświata za pomocą lupy i kredki przez jednego "nawiedzonego" badacza-dawno juz minęły. Teraz na topie są zderzacze hadronów i kosmiczne systemy optyczne, co oznacza, iz nowe odkrycia wymagaja często gigantycznych nakładów i nie mogą mieć miejsca co chwile. No ale spoko, niech będzie, że te [chwilowe?] "problemy naukowe" to dowody na kreacje. Co to oznaczałoby dla nas-ludzi i naszej religijności?
Według mojej opinii, oznaczałoby to, ze swiat jest czyms w rodzaju symulacji, a tzw."boga" należałoby sobie wyobrażać jako "Wielkiego Informatyka/Konstruktora", a nie dobrotliwego, miłującego ludzi i kwiatki staruszka;) Trudno nawet przypuszczać co on chciałby osiągnąć, tworząc wszechświat? Czy miałaby to być np. "farma czarnych dziur", czy może, po Twojemu - "hodowla materii, która zaczęła badac samą siebie"? Fantazjować na ten temat mozna do upadłego, nieważne. Ważne jest tylko jedno- najwidoczniej nie interesuje go Krzysiu, czy Marysia, lecz raczej "hurt" i na dzień dzisiejszy nie znajduję zadnego, choćby małego powodu, aby zawracać sobie głowę takim potencjalnym stwórcą, bo nie jest on nam do niczego potrzebny;)
Uff, ale sie naprodukowałem, a ledwo musnęliśmy problem. Jednakże mam nadzieje, że przynajmniej będziesz miał juz jakis pogląd- dlaczego Początkowa Osobliwość, choć taka osobliwa, to jeszcze nie musi być powód, by zawracać bogu (czy Bogu) głowę pomówieniami o wypichcenie naszego świata. Równie dobrze mógł zrobić sie sam- dlatego właśnie jest taki...ekhm...jaki jest;)
Ps "Bo na świecie są rzeczy, które się nawet filozofom nie śniły! Wiemy i nad tym właśnie pracujemy- odparli naukowcy" (to chyba z "Dawkinsa" jakiegoś było -nie pamiętam juz) :)
no rozpisałeś się ale czytało sie szybko i bardzo dobrze ;]
no właśnie nauce jest łatwo, bo zawsze ma wytłumaczenie że wszystko nie został odkryte i nauka jest cały czas w rozwoju - nie stoi w miejscu. No i teraz nawet nie wiem jak dalej temat pociągnąć ;P A z tym tornadem i samolotem to racja że to jest określenie prawdopodobieństwa a nie że to było niemożliwe. No i fakt, wszechświat jest na pewno bardzo ogromy i podobno cały czas się powiększa więc musimy uznać że jeśli się powiększa to znaczy że był kiedyś bardzo, bardzo, BARDZO mały ;] Tak chodzi mi o wielki wybuch. Więc ja się pytam co go zapoczątkowało. Ba, skąd się wzięły składniki do wielkiego wybuchu. Czy istniały od zawsze? W ogóle trudno sobie wyobrazić taką osobliwość jak coś nieskończonego... Dlatego uważam że ludzki rozum nie może pojąć i nigdy nie pojmie wszystkiego! Bo musi być jakiś element niematematyczny, a wiadomo że nauka chce wszystko wyjaśnić liczbami. Więc nauka i to jak postrzegamy świat nie odzwierciedla idealnie tego jaki jest na prawdę świat. Ograniczenie postrzegania ma początek już w nas samych, bo mamy tylko 5 zmysłów, które i tak filtrują wszystkie informacje z zewnątrz. Teraz dopiero widzę że to temat-rzeka :D
Tak to temat rzeka, lecz jak widzę płyniemy w tym samym kierunku:) Także szukam odpowiedzi w specyfice naszej percepcji i umyśle. Może matematyka wcale nie opisuje tzw."obiektywnej rzeczywistości", lecz nasze złudzenie, lub jej "fragment" w którym potrafimy przeżyć? ...No nic, myśle, że jak nie dasz sobie nic wmówić a priori, ani Benedyktom ani Dawkinsom, to wkrótce ja będę przepytywał Ciebie o nature świata:) Pozdrawiam i do następnego-Hej:)
zadajemy pytania i bezustannie szukamy na nie odpowiedzi... a kiedy już je znajdujemy, rodzi się jeszcze więcej pytań - to jedna z najpiękniejszych cech życia :]
pozdrawiam.
Przyczyna twojego istnienia sprowadza się akurat tylko i wyłącznie do sparciałego lateksu
hehe;) Jeśli nawet tak było to okazałem się szczęściem w nieszczęściu;D Za to ty chcesz mi wmówić, że twoi Rodzice z "pieczołowitą starannością" zaplanowali...idiote?
"a galaktyk jest również setki miliardów (z karłowatymi to kilka bilionów ponoć) tylko w tzw. "obserwowalnym wycinku wszechświata", a przecież nie wiadomo jak on jest naprawdę wielki i czy nie jest nieskończony? "
Twoja inteligencja jest równa sumie wektorowej wszystkich pędów we wszechświecie
"nie wiem jak można nie wierzyć w Boga..."
Nie wiem jak można wierzyć w boga... Mnożenie bytów ponad potrzebę.
"Dowodem na jego istnienie jest fakt że to wszystko musiało mieć kiedyś początek"
To znaczy, że on też? Błędne koło.
"samo z siebie się to nie wzięło."
Hmm. No wzięło.
"tak samo jak "prosta" forma życia mogła powstać sama przez przypadek?"
Aminokwasy mogły, reszta od samorzutności jest daleka.
"jak jest budowana podstawowa jednostka budulcowa, najprostsza w ludzkim ciele, komórka. Składa się z jeszcze mniejszych rzeczy..."
Pierwsze komórki były dużo prostsze w formie, czego dowodzi choćby dobrze opisana ewolucja organellum, kiedyś podawana jako nieredukowalnie złożona.
"To tak jakby się chciało rozrzucić cegły i żeby przypadkowo powstał z nich dom."
Zła analogia. Na cegły działa szeroko pojęta entropia, dużo zależy od czasu, szybkości i wysokości rzutu, przestrzeni na której spadną, takie tam. Układy biologiczne dążą do porządku, same, zupełnie inne warunki.
"Musi być stwórca życia i świata bo on jest ZAPROJEKTOWANY."
Patrząc na cuda natury jak wielkie ćmy bez sprawnego aparatu gębowego, nerw krtaniowy żyrafy, atawizmy, niestabilność Ziemi i stosunek bezpiecznej przestrzeni kosmosu do tej zabójczej, wnioskuję, że ten stwórca był upośledzony albo potwornie sobie z nas zakpił. Polecam http://youtu.be/tCKqj-2JXZg
"Tym bardziej bardzo skomplikowany wszechświat, który do tej pory nie jest do końca ogarnięty."
Struktura wszechświata też nie jest samorzutna. Masz grawitację, elektromagnetyzm i oddziaływania słabe i silne, trzymające ten cyrk w ryzach.
"A twoje myśli, uczucia, emocje? One też są wynikiem mechaniki kwantowej? Albo reakcji chemicznych..."
Jej, mój ulubiony zarzut, wielokrotnie przewijający się w takich tematach. Krótko, TAK! Są. Można sobie dorabiać do tego mistyczną otoczkę, ale całość życia człowieka się opiera na tych reakcjach. I czy to jest jakaś ujma? Czy reakcje są gorsze, jeśli odpowiada za nie nasz mózg, a nie wszechmocny brodacz? Osobiście w tym drugim przypadku czułbym się gorzej, jak marionetka.
dobra, przyznaję, że większość twoich argumentów jest bardzo przekonująca. Nie będę nawet próbował z nimi polemizować, ale... zawsze jest jakieś ale ;]
1. Do tej pory nie odkryto ośrodka świadomości w mózgu, bo być może nawet go tam nie ma. Prawdopodobnie świadomość nie jest wytworem mózgu. Jeśli nie to w takim razie czego? Świadomość może istnieć poza ciałem. Świadomość jest bytem niematematycznym, niematerialnym, nie da się jej zbadać. Można powiedzieć, że to dusza.
2. Nic we wszechświecie nie można brać za pewnik, bo i tak nasze postrzeganie świata jest ograniczone prze 5, filtrujących informacje z zewnątrz, zmysłów.
3. Miałbyś podobny filmik po polsku (napisy ewentualnie) bo nic nie rozumiem...
Zapewne nie przekonasz mnie do swojego poglądu, ale bardzo chętnie podyskutuję, widzę że masz sporą wiedzę, chętnie dowiem się czegoś więcej.
Masz racje, świadomość jest ściągana przez mózg w dół, odkształcana. Dlatego to całe 4-wymiarowe widowisko jest takie realne
"świadomość jest ściągana przez mózg w dół, odkształcana"
U ciebie i teletubisiów na pewno...;)
Nie gadaj z Andrzejem poza celami humorystycznymi. On jest oświeconym przedstawicielem jednoosobowego kultu nie wiadomo czego, kim my, żałosne człowieczki jesteśmy przy tej merytoryce godnej hipisowskiego spiskowca nadużywającego LSD...
Tak też i czułem, ze to jeden z tych, który "otworzył drzwi do percepcji" (a raczej tak mu się zdawało) i teraz nie umie ich zamknąć;) Dzięki za info i rade.
Takie stwierdzenie pasuje jedynie do tej sytuacji w której nie umiesz sobie ze mną poradzić, nie wyraża natomiast żadnej prawdy. Te drzwi są zbyt niebezpieczne dla człowieka, lepiej być sobie po prostu kim się jest (w twoim wypadku oznacza to bycie przychlastem) i żyć normalnie
Żeby był kult musiałbym coś czcić, nieuku, a czczenie czegokolwiek to frajerstwo
"Może matematyka wcale nie opisuje tzw."obiektywnej rzeczywistości", lecz nasze złudzenie, lub jej "fragment" w którym potrafimy przeżyć?"
Sam to powiedziałeś idioto. A jeżeli na myśli miałeś coś innego to rozwiń, jeśli twój karłowaty mózg temu podoła
Świadomość to faktycznie niezbadana kwestia. A jak coś jest niezbadane, to zwykle nie lubię o tym mówić, bo to będzie wymianą mniej lub bardziej znaczących opinii, nie poglądem na prawdę. Ale cóż, racjonalizm, samoświadomość szympansów i biologicznie obiektywne stanowisko, że człek jest po prostu rozwiniętym intelektualnie zwierzęciem (zapewne nie jedynym w kosmosie), każą stwierdzić, że świadomości bez mózgu nie ma. Nie miałeś jej przed urodzeniem, nie miałeś mózgu, to pewne, w reinkarnacje nie wnikam, bo za długo by się rozwodzić nad pisaniem, dlaczego ty to ty, a nie ja. No i co może być argumentem za jej istnieniem po śmierci, czyt. zaprzestaniu procesów biochemicznych w mózgu? Naukowo chyba nic. Duchowo, odwieczny strach i nadzieja.
Zmysły. Jako materialista oczywiście tylko na nich mogę polegać. Opinia jak dupa, ale to nie ezoterycy odpowiadają za nauki ścisłe.
Co do tego filmiku, w skrócie, stopniowo roztrząsany jest tam pogląd o rzekomym dostosowaniu kosmosu specjalnie do ludzkiego życia. Mamy argumenty zasady antropicznej i ich obalenie, od Ziemi, na której to czyhają drapieżniki, mikroby, trucizny i kataklizmy, przez układ słoneczny, z jedną planetą pod życie, brakiem tlenu, krytycznej roli Słońca i promieniowania kosmicznego, do wszechświata w ogóle, gdzie trafia się porażająca liczba śmiertelnej przestrzeni na poziomie 99,9999999999999999999999999999999999927%. Trzydzieści pięć dziewiątek po przecinku i dwadzieścia siedem, aby to sobie uzmysłowić, podano przykłady, że ten pogląd jest trafny jak twierdzenie, że kolejno: 3,6 miliarda skał o wielkości księżyca, tylko z jednym wirusem, ktoś przystosował do życia; zbiornik o wielkości 6 milionów basenów olimpijskich, mogący pomieścić tylko jedną molekułę H2O, ktoś przystosował do przechowywania wody; dysk twardy o wielkości Jowisza, który nie może pomieścić jednej wiadomości na twitterze, ktoś przystosował do składowania danych; 2 miliony 50 tonowych dźwigów, które z łączną mocą nie mogą podnieść jednego protonu, ktoś przystosował do podnoszenia; samolot, który z pełną prędkością przeleci 1/10 1% długości protonu przez 10 miliardów lat, ktoś przystosował do pokonywania dystansu. Pointa, to życie się dostosowało, nie wszechświat.
"nie wnikam, bo za długo by się rozwodzić nad pisaniem, dlaczego ty to ty, a nie ja."
Masz choćby najmniejszy dowód na to że jesteś tą osobą którą myślisz że jesteś? Jeśli tylko moment w którym zdajesz sobie sprawę ze swojego istnienia czy też istnienia świata dookoła jest prawdziwy, to nie możesz określić kim byłeś sekunde albo godzine temu bo w każdej chwili w której dokonujesz pomiaru (jak ta teraz - ale tylko i wyłącznie TERAZ) masz ograniczone pole widzenia (osobowość, myśli, wspomnienia jednej konkretnej osoby). Co byś powiedział gdyby tak było w każdej chwili?
Wybacz jeżeli doprowadziłem do małego przeciążenia na twoich zwojach mózgowych, z całą pewnością uniemożliwi ci to ponowne wzięcie tego co napisałem wyżej pod uwagę. Nie spodziewam się po tobie żadnej dyskusji, biorąc pod uwage to że jesteś znany przez wszystkich z braku zdolności do samodzielnego myślenia i wiecznym korzystaniu ze źródeł o jakości porównywalnej do jakości muzyki pop
A czemu nie wziąłeś pod uwagę tego, że jesteś znany przez wszystkich z ćpuńskiego bełkotu?
A tam od razu ćpuński. Formułuje myśli w niepojęty dla ciebie sposób, ale to że niektórzy są wstanie zrozumieć to co mówie powinno dać ci do myślenia że jednak bełkot to nie jest
Wmawiam tobie.
Tak btw, nie uważasz że jesteś największym debilem tego portalu? Mnie można by nazwać debilem jeśli ktoś jest głupi i myśli że ja chce być uważany za proroka. Można by też mnie nazwać debilem bo uwielbiam się zachowywać prymitywnie i agresywnie wobec innych. Ciebie natomiast można jedynie słusznie sklasyfikować jako debila po twojej nigdy nie zmieniającej się, zawsze takiej samej postawie - głupka który nie posiada żadnej wiedzy z żadnej dziedziny na temat której zabiera głos, wypowiada jedynie to co gdzieś tam usłyszy w jakimś programie popularnonaukowym albo na jakimś youtubowym filmiku. Mało tego, na podstawie tego dokonuje osądów i poucza innych. Ten głupek o nicku JesusChrysler zawsze udaje że wie o czym mówi.
Czemu zawsze siedzisz leniwie z założonymi rękami i powołujesz się na kogoś tam, jakieś tam źródło, zamiast spróbować się dowiedzieć o czym ten ktoś tam, jakieś tam źródło mówi? Zbyt niski iloraz inteligencji stanowi przeszkode czy niedojrzałość emocjonalna?
Nawiązujesz do jednej dyskusji, w której nikt nie wykazał błędu w uźródłowieniu, a co tu mówić o płaskim kosmosie ogóle (pozdrawiam Pyszczka). Jeśli tak wyglądają źródła o jakości muzyki pop, odpowiedź na to, czemu siedzę leniwie z założonymi rękoma jest bardzo prosta - w przeciwieństwie do przeciwników tezy, nie mam powodu, żeby robić coś ponad to.
Nawiązuje do całokształtu twojej działalności na tym portalu, nie wiem nawet o jakiej dyskusji mówisz. Jeśli uważasz że kosmos jest płaski to negujesz OTW o której podobno masz jakieś pojęcie
Rzadko kiedy biorę udział w dyskusjach, w których trzeba operować linkami. Ja nie neguję, tylko NASA, ale z ciekawości, w jaki sposób to się sprzecza?
NASA neguje dylatacje czasu i skrócenie Lorentza? Hahahah, pokaż mi te swoje źródła ;D Płaskość oznacza zerową krzywiznę, tak jak w przestrzeniach euklidesowych
Ty nawet nie rozumiesz o co chodzi, boże święty. Wyjaśnij co to znaczy że globalny kształt wszechświata jest w przybliżeniu płaski
Nieskończoność przestrzenna, wieczna ekspansja, tak jak otwarty, ale z innym parametrem gęstości.
:DDDDDD
To ile wynosi delta tej gęstości nieskończonego płaskiego, wciąż ekspandującego wszechświata, w nieistniejącym przeciągu miliarda lat?