Przyznam, że naciągnąłem z ósemki no bo przecież miłość, śmiech i zabawa nie uzdrawiają tylko pozwalają w miarę przyjemny sposób jakoś przetrwać mniej lub bardziej ciężką chorobą bądź czas oczekiwania na śmierć. Możemy jednak wybaczyć taką sentymentalną bzdurę bo bzdura ta automatycznie sugeruje postawę lekarza idealnego: ogromna wiedza + zaangażowanie + powołanie + brak obojętności + chęć niesienia pomocy etc.
Może jest to biograficzne dzieło ale i tak wydaje mi się trochę naciągany, szczególnie oklepana końcówka:P no ale co zrobić? Takie końcówki się sprzedają, a ja jestem jednym z tych co lubią szczęśliwe zakończenia :)
Serdecznie polecam, pozdro!
Powiadasz, że śmiech nie uzdrawia...Otóż wręcz przeciwnie, kondycja psychiczna pacjenta ma bardzo ważne, właściwie wiodące znaczenie podczas procesu leczenia. Oto kilka cytatów znalezionych w internecie:
"Długotrwały śmiech jest bardzo pomocny w leczeniu różnych schorzeń, łagodzi dolegliwości i lekkie bóle oraz sprzyja wytwarzaniu endorfin."
"Śmiech jest doskonałym środkiem wspomagającym niemal każdą terapię. Badacze odkryli, że głośny wyraz wesołości ma wpływ na zmniejszenie poziomu cholesterolu i obniżenie ryzyka choroby nadciśnieniowej."
Chociaż niektórzy lekarze krytykują tę metodę leczenia, naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego udowodnili, że śmiech wpomaga pracę układu krążenia, obniża poziom hormonów stresu (jak adrenaliny i kortyzole) oraz pobudza komórki organizmu do walki z komórekami guza i komórkami zakażonymi wirusami."