Ciekawe, że film przeszedł echem, pomimo że wcześniejsza produkcja tego typu z Melem Gibsonem, czyli "Braveheart", była gigantycznym sukcesem. Cóż, zdziwiony taką sytuacją obejrzałem film, jednak nie spodziewałem się po nim wiele. Ha! Jakże się miło zaskoczyłem!
Film opowiada historię spokojnej rodziny, weterana walk z Indianami (jeszcze nie dziadka), a jednocześnie wdowca, jego synów oraz córki. Wszystko toczy się spokojnie, dopóki nie wybucha wojna secesyjna (wiadomo gdzie). Jako, że bohater filmu, wzorowy ojciec i były żołnierz nie ma zamiaru mącić sobie spokojnego życia wojną, na głosowaniu opowiada się za pokojem. Synowie jego biorą go za tchórza. Jakże wszystko ulegnie zmianie, kiedy wojna chcąc nie chcąc dotrze zbyt blisko ich rodzinnego domu, a dokładnie aż pod samą werandę. Wtedy to, szczęście rodziny zostaje bezpowrotnie zmącone koszmarem wojny. Tchórzliwy w oczach synów ojciec zamienia się w prawdziwy tomahawk, którego nie potrafi powstrzymać żaden oddział uzbrojonych po zęby żołnierzy. Razem z powrotem walecznego ojca na wojnę, wraca jego niechlubna przeszłość. Jaka ona jest, tego nie zdradzę.
Zachęcam do obejrzenia "Patrioty", choćby ze względu na dobrą obsadę (tu warto zanotować, że francuskiego generała zagrał Tcheky Karyo, który jest Francuzem i wypadł fantastycznie). Może jeszcze dlatego, iż nie ma zbyt wielu filmów pokazujących okrucieństwo wojny między Północą a Południem.
O człowieku.
No wszystko fajnie, szkoda tylko, ze nie masz pojecia O CZYM ogladales, a raczej masz spore luki w historii. Powstanie USA (czyli to o czym jest TEN WLASNIE, A NIE INNY WCALE film), a wojna secesyjna to prawie 100 lat roznicy.
Dziekuje za ROZBAWIENIE MNIE DO ŁEZ.
Masz rację, ogląałem to lata temu, wrzuciłem recenzję niepotrzebnie, nieprzeczytawszy jej po latach.
Ale przynajmniej się pośmiałeś, więc było warto.
Hehe, faktycznie, a kojarzę go z amerykasko francuskich produckji. Zawsze koleś kojarzył mi się z Francją.
Ja tę ręcenzję pisałem kilka lat temu, jak się na to patrzy teraz, tot ak mi głupio trochę.
Co nie zmienia faktu, że lubię "Patriotę" i raczej zostawię sobie obraz w pamięci nie oglądając go ponownie.
Ale skoro pisałeś recenzję dawno temu to wtedy chyba powinieneś pamiętać o czym był film:)?
Pamiętam, pamiętałem, ale historii USA kompletnie nie znam, w ogóle mnie nieciekawi, zwracałem uwagę na techniczną stronę i emocje, jeśli chodzi o nazwy i fakty, to jestem ignorantem. Właściwie po latach myślę, że nie powinienem używać żadnych słów typu "wojna secesyjna", jeśli nie wiem nic na jej temat. Bardziej interesują mnie zmyślone konflikty Imperium z Rebeliantami albo Armie Chaosu i Przymierza :-/
Jakby się dało to bym skasował niektóre recenzje, tylko krowa nie zmienia poglądów.