PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8600}
7,5 744
oceny
7,5 10 1 744
Pensja pani Latter
powrót do forum filmu Pensja pani Latter

Zbrodnia na sztuce

ocenił(a) film na 2

Wyborowa scenografia: dbałość o liczne detale i nieco ponura kolorystyka (ciemne meble i oprawy książek, niewesołe barwy strojów, szare ulice, w pomieszczeniach mało światło, dużo cienia), która dawała mi poczucie azylu, że oto ten budynek chroni przed resztą świata. Tak to sobie wyobrażałem podczas lektury "Emancypantek".

I to już koniec zalet. Mam zastrzeżenia wobec wyboru aktorów. Madzię malował Prus jako przepiękną istotę. Młoda Mikuć może brzydka nie była, ale też brakowało jej sporo do pierwszorzędnej partii (inna sprawa, że w pierwszej części książki uroda Madzi nie była tak ważna). Zgierski trochę za niski jak na cwaniaka. Reszty może nie będę się czepiał.

U Prusa najważniejsze są gęste powiązania międzyludzkie, przemyślenia poszczególnych figur itd. Twórcy adaptacji (bo ekranizacją tego nie nazwę) zrezygnowali z tego, co stanowi kwintesencję u naszego znamienitego pisarza. Zabrali obrazek, a zostawili ramę. W książce szybko pojawia się ponad dziesięć istotnych postaci, w filmie także się pojawiają, ale nie mają rozwiniętej charakterystyki. Ot, nagle zjawia się Solski, znika, za chwilę pojawia się Mielnicki, także znika. Widz może spytać: po co tyle postaci, skoro niczym się nie wyróżniają między sobą? Ja nie wiem.

Dramat Latterowej - główna myśl filmu - siłą rzeczy nie jest tak przygniatający. Nie poznajemy rozterek Latter, które targają nią, gdy dochodzą różne wieści o Helenie i Solskim (między którymi zawiązuje się romans, później szybko zakończony). Jest krótka scenka, że Solski opuścił Helenę. Dobrze, ale nikt wcześniej nie powiedział, że byli razem, że w ogóle razem wyjechali, więc te informacje o Helenie i Solskim są zupełnie od rzeczy. Inna scena: Madzia sądzi, że Ada wróciła i biegnie się z nią przywitać. Dla widza jest to niezrozumiałe, ponieważ nikt go wcześniej nie poinformował, że Ada w ogóle gdzieś wyjechała. I tak dalej, i tak dalej.

Adaptacja skupia się tylko na pierwszej części książki (do śmierci Latter). Materiał mimo tego jest podziurawiony, odarty ze wszystkiego, co u Prusa piękne. Pytam: po co było w ten sposób przenosić kawałek książki na ekran? Żeby psuć to, co dobre?

Ostatnia uwaga: pierwsza część "Emancypantek" była mocno humorystyczna, w filmie tego humoru nie ma, może z raz w jakiejś scenie z Howardówną.

Amerrozzo

Ciężko mi się zgodzić z Twoim zarzutem typu: "... po co było w ten sposób przenosić kawałek książki na ekran? Żeby psuć to, co dobre?"Jakbyś nie wiedział(a) że powodem takiego skrótu były zapewne po prostu finanse. Ja się niezmiernie cieszę że film chociaż pokazuje część Emancypantek powstał w ogóle. Scenografia i reżyserka uważam dobre, aktorstwo też pierwsza klasa. Wiadomo że nie jest to arcydzieło z rozmachem, ale wolę taką wersję niż ewentualnie nową (kręconą dziś) z Jakąś Urbańską, Jabłczyńską, Zakościelnym czy inną mirnotą.

ocenił(a) film na 2
mirek1975

Czyli: jest to złe, ale usprawiedliwione przez mały budżet? Ale co mnie obchodzi budżet? Mnie tylko interesuje, czy coś jest dobre czy złe. Skoro nie było, jak powiadasz, finansów na projekt, to trzeba było porzucić projekt.

A poza tym znam wiele filmów z naprawdę niskim budżetem, które radziły sobie świetne z wieloma trudnościami. Wreszcie, czy do przedstawienia relacji międzyludzkich w sposób bardziej zbliżony do poziomu Prusa trzeba było mieć rzeczywiście więcej pieniędzy czy po prostu więcej talentu? Na rekwizyty nie narzekałem, mógłbym nawet przymknąć oko na aktorów, ale na nieuzasadnione dziury scenariuszowe oka przymknąć nie mogę. Przecież nawet skrót musi mieć sens. Wystarczy gdzieś wcześniej wspomnieć, że ktoś wyjechał, żeby potem móc bez dezorientowania widza obwieścić, że ten ktoś właśnie wrócił. Nie proste? Albo całkiem zignorować fakt podróży (bez wiadomości wyjazdu i przyjazdu). Nie można natomiast tak konstruować fabuły, że postać najpierw jest, a potem okazuje się, że skądś wróciła, chociaż nikt nie informował, że gdzieś wyjeżdżała. I pieniądze nie mają tu nic do rzeczy.

Amerrozzo

Nie będę z Tobą się sprzeczał w kwestiach technicznych, bo film oglądałem dawno, ale mi się podobał, taki kameralny obraz z dobrą grą aktorską.

Amerrozzo

film nie jest ekranizacją ani adaptacją, a jego scenariusz jest "jedynie" oparty na motywach powiesci

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones