Jest tu znakomity zespół aktorski, fajna intryga , ciekawe budowana fabuła, znakomite sceny a'la "Michael Collins" z Liamem Neesonem, a wszystko zmierza ku finałowi na poziomie niskobudżetowego"Teatru Telewizji".
Ostatnie 30 minut filmu to przemówienie -Wojna ! Zakładamy Orły białe ! Wmaszerowanie do wsi rosyjskiej i... i nic . Następna scena -Piłsudski jedzie karbioletem, przez najbardziej oklepaną uliczkę filmową w Warszawie na starym mieście z kilkudziesięcioma statystami wokoło . Już widzę instrukcję reżysera do operatora "grajmy ciasno". Serio ?
To tylko na tyle stać polskie kino mające opowiadać o Polskich Bohaterach ? Z filmu wynika, że Legiony tylko wmaszerowały i... koniec. Aaa przepraszam jest napis " w 1918 roku odzyskano niepodległość" , więcej drogie dzieci opowie pani na historii. Toż to nieporozumienie ? ! Jeśli mamy mówić o wojnie i pokazywać napisy to zróbmy z tego sztukę teatralną z lektorem lub paradokument do TVP Historia, a nie film dramat dla milionów Polaków ! Tyle mówi się o renesansie polskiego kina, dostajemy Oscary, Szyc fotografuje się Bradem Pittem (żarcik), ale nie film , o najciekawszej postaci historycznej urywa się w najciekawszym momencie ...Nie jestem tego w stanie wybaczyć Polskim "producentom".