Wpadki można wytłumaczyć i zaakceptować??No to wytłumacz mi proszę jak kilkunastometrowy rekin może pływać w wodzie sięgającej ludziom do pasa, w dodatku tak aby ci tępi bohaterowie go nie widzieli?Albo jak jeden z tych półgłówków mógł zginąć w wodzie porażony prądem podczas gdy rekin i jego kumpel mieli te kilkaset woltów w "głębokim poważaniu" pływanie do pzrodu i do tyłu to przy tym pikuś. Albo scena z kuchenką...skoro stężenie gazu było tak duże to dlaczego kucharz się nie udusił(chyba tylko dlatego że jest on chyba jedynym plusem tego filmu) Nie wydaje ci się też że te olbrzymy miały by lekki kłopot z przepłynieciem przez tak małe drzwi jakie są na stacji?? Chyba że przed skosztowaniem ludzkiego mięsa wcinały tylko płatki fitness. Ten film jest jedną wielką szmirą i obrazą dla inteligencji widza!!
Rozumiem, że to do mnie. :)
Kilkunastometrowy rekin w wodzie do pasa - Można sobie wmówić, że ten wielki pływa na zewnątrz, a tu mamy jakieś dzieciątka, czy coś w ten deseń. Z tego co wiedziałem ze zwiastunów, to ten film miał głównie na tym polegać, że te rekiny w tej ciasnocie pływają, więc to już akceptowałem od samego początku.
Bohaterowie go nie widzieli - bywało ciemno ;) Zakładałem, że w wodzie jest tyle ciemnego śmiecia z zalanych pomieszczeń, że mogą mieć problemy z odróżnieniem rekina od szafki. I tak zawsze śmieszyło mnie bardziej, że bohater coś widzi dokładnie i z daleka, niż że czegoś nie może dojrzeć z bliska. :)
Prąd i jego skutki - To było głupie także i uważam, że można by się było pokusić o uśmiercenie w tej scenie prócz rekina, także jednego z bohaterów. Zakładam, że akurat mieli farta i stąpali po suchym :)
Stężenie gazu - zakładam, że rekin przekręcił gaz na mocniejsze obroty chwilę później.
drzwiczki - Nawet nie mały mieć powinny.... Zakładam, że miały jakieś obejścia.
Argumenty naciągane i to strasznie, ale dzięki nim film się przyjemnie oglądało. Uważam, że każdy film można polubić, o ile podejdzie się do niego z odpowiednim nastawieniem. Tu trzeba sporo jak widać wybaczać filmowcom, ale dla chcącego nic trudnego :) No może trochę przesadzam, ale coś tam w tym filmie można docenić (czyli jak dla mnie kucharz i śmierć tego miłego pana o której wspominałem).
Widzę, że dość mocno wziąłeś się za usprawiedliwianie twórców filmu. Przyznam, że film ma dużo wad i nieścisłości, które sami wymienialiście. Obroną filmu jest dość mocno elastyczny scenariusz. To dzięki niemu widz może zauważyć tak dużo wad jak i znaleźć dla niech bardziej, lub mniej prawdopodobne wytłumaczenie.
Film oglądałem dawno. Lecz ostatnio sobie go powtórzyłem i przyznam, ze tak jak poprzednio tak i teraz fajnie się go oglądało.
Jestem tego samego zdania "...że każdy film można polubić...". Nie jest to film na miarę "Władcę pierścieni" ale jednak podobał mi się i będzie podobał. Bo jednak w jego prostocie i "wypadkach" kryje się coś co pozwala mi go polubić.