i to własną; tak czynią np.świetni jazzmani amerykańscy.A film mimo że nie arcydzieło, momentami wulgarny (w scenie w klubie go-go), to jednak nieschodzący poniżej pewnego, wysokiego poziomu typowego dla amerykańskich filmów sensacyjnych. Ciekawe wyprzedzenie akcji na początku, potem zabawy kadrem dzielonym na 4, utrzymanie klimatu opowieści łotrzykowskiej, budowanie akcji przez konflikt bohaterów - uciekinierów (ale w granicach; ciekawe przy tym powstrzymanie się przed łatwym łóżkowym rozwiązaniem tego konfliktu), potem wprowadzenie niejasnego na razie wątku morderców-maniaków... Nawet nijakość twarzy Snipesa i zwykłość twarzy (skądinąd dobrze zbudowanej) Angeli dodawała wiarygodności akcji, bo nadmierna lalusiowata przystojność zniweczyłaby to wrażenie (jak kiedyś w podobnym filmie "Ucieczka gangstera" z Basinger i Baldwinem). Film jednak niewybitny. Owszem, trzymający w napięciu na tyle, że czeka się do końca na pointę.