Interesujący jest w filmie sam punkt wyjścia: na niewielkie miasteczko zsyłane są biblijne plagi by ukarać występki żyjących tam mieszkańców. Rozwinięcie pomysłu i jego realizacja pozostawiają już jednak wiele..., wiele:) do życzenia. Główny zarzut to mielizny scenariusza. Obowiązkowo główna bohaterka musi być obarczona bagażem tragicznych doświadczeń, musi się znaleźć osoba niewinnie oskarżona, musi być łotr pozujący na świętego, musi jedna z bliskich osób głównej bohaterki zginąć, musi na końcu wszystko okazać się skrywaną mistyfikacją, no i obowiązkowo końcówka musi pozostawiać niedopowiedzenie (tak na wszelki wypadek gdyby opłacało się w przyszłości zrobić sequel – niestety). Wszystko w tym filmie jest przewidywalne do granic możliwości. Co Hilary Swank zobaczyła w scenariuszu nie wiem i mało mnie to obchodzi. Marny obraz, marna ocena.