gdy wszystko się wyjaśnia widz powoli się orientuje, że robi się z niego idiotę... porywacze mieli misternie opracowany plan, którego powodzenie zależało od czystego łutu szczęścia. Tak się teraz opracowuje plany? Tworzy całymi tygodniami misterną intrygę z morderstwem i porwaniem dziecka włącznie, żeby reszta planu zależała od tego czy ktoś kogoś zobaczy lub nie?
1. Jak można opierać powodzenie takiej "operacji " na tym, że nikt nie zobaczy dziewczynki??? a gdyby natychmiast w samolocie mała zaczęła rozmawiać z innymi dziećmi? Gdyby matka nawiązała z kimś rozmowę przy niej i o niej? Gdyby zatrzymała stewardessę i poprosiła o coś dla córki? Gdyby wcale nie zasnęła i miała dziecko na oku? Plan w łeb.
2. Morderstwo męża głównej bohaterki był to jak gdyby punkt wyjścia dla całego planu: a gdyby zdecydowała że nie będzie przewozić jego ciała? Albo poleci ono innym samolotem? Plan w łeb.
3. A gdyby przyszło jej do głowy poprosić kapitana żeby zadzwonił np. do jakiejś babci i zapytał czy dziecko żyje? Plan w łeb.
Myślę, że takich propozycji rozwałki tego "doskonałego" planu można by mnożyć. Genialny plan debila, to moja propozycja na tytuł.