Najgorsze zakończenie filmu jakie można sobie wyobrazić. Widac że autorzy nie mieli na nie pomysłu. A szkoda bo film całkiem spoko.
Gdzie on się trzymał zasad moralnych do końca? xD Żywił się innymi ludźmi, zabijał. Gdzie ta moralność, gdzie te niby zasady?
Poza tym, nawet nie zrozumiałaś, że żadne dziecko nigdy nie istniało. Ta dziewczynka nie była prawdziwa, a na górę dotarł deser, z włosem. Stąd ta scena z oburzonym szefem ekipy przygotowującej jedzenie.
to nie bylo zadne więzienie.W kwesti metafory niewiele to zmienia ale wkurza mnie gadanie o tym miejscu więzienie gdy nie dość ze nikt nie mówił o więzieniu
to kilka razy czytelnie jest naprowadzane a przy końcu nawet wprost powiedziane co to za miejce.A co przeczytam komentarz to więzienie i więzienie.
Pierwsze zdanie z filmu: "Są trzy rodzaje ludzi: ci na górze, ci na dole i ci którzy upadli". Główny bohater nie mógł być na górze (poziom 0), więc wolał zostać na dole. Pośrodku czekał do upadek.
Ja w sumie mam ciekawe zakończenie tego filmu.
W momencie gdy dziewczynka dolatuje na poziom 0, administracja zauważa swój brak idealizmu, o który cały czas zabiegają ( chociażby włos na panna cottcie, bardzo długa ankieta rekrutacyjna, każde pomieszczenie takie samo, surowe zasady z kradnięciem żywności ). Stwierdzają, że jeżeli dochodzi do tak poważnych błędów w ich pionowym centrum autoterapii to oznacza, że nie jest ono idealne i może nie działać tak jak zakładali. Przez co rozwiązują ten pomysł i uwalniają więźniów ...
Główny bohater odchodzi jako mesjasz, zbawił resztę ludzi poświęcając swoje życie na samym dnie dziury.
Zakończenie było dobre. Pokazywało, że nie jesteśmy już w stanie zmienić naszego obecnego społeczeństwa i jedyna nadzieja na zmianę jest w następnej generacji... Możemy tylko dobrze wychować dzieci i mieć nadzieję, że one stworzą lepszy Świat niż my teraz mamy.
No fajnie, ale tam żadnego dziecka nie było. Było tak realne jak martwa laska z psem i szaleniec z nożem, którzy mówili do głównego bohatera.
Pamięta Pani scenę z oburzeniem szefa kuchni wydającej dania na poziom 0? Ten deser wracający z włosem? Krzyki na kucharzy i dopasowywanie włosa do znalezionego na daniu? To jedna ze wskazówek, że to właśnie ciasteczko wróciło, a nie dziewczynka. Poza tym, było wiele więcej wskazówek, świadczących o tym, że dziecko nie istniało. Przede wszystkim, miało ono nie więcej niż 10 lat. Tyle już miała tam siedzieć krwiożercza zabójczyni. Więc jak niby się tam pojawiło? Bo sugestie, że urodziło się w środku, są niedorzeczne.
Myślałam ze ciastko ze względu na włos nie zjechało na platformę, bo nie było pokazane skąd się tam wzięło. I tak samo myślałam o dziewczynce, ze się urodziła w dziurze, bo miała mniej niż 10lat. Pracownica Administracji mówiła bohaterowi, ze matka szukająca syna jest aktorka. Równie dobrze mogła to wymyślić, ale także mogła udawać ze szuka dziecka i dowozić mu jedzenie na platformie, nie wiem... słyszałam o tym ze w pierwotnej wersji zakończenie było takie, iż ciastko wróciło na górę, ale reżyser je kazał wyciąć. Myślałam ze ktoś z Państwa widział te zakończenie i jest pewien ze dziewczynka jest urojeniem
Przecież na logikę, dziewczynka musi być urojeniem. Nawet ignorując, że kobieta niby szukała syna, a nie córki. Do tego to jak mała wygląda, jak jest zadbana, czysta. Skoro co miesiąc ludzie byli przenoszeni, to Pani wierzy, że ta kobieta w ciąży, mogłaby donosić i urodzić, będąc np. w 5 i 8 miesiącu na poziomie poniżej 100? Nawet biorąc pod uwagę, że zawsze była na 1 poziomie, co przecież jest absurdem, to i tak mogłaby trafić na kogoś wykolejonego, kto np. by doprowadził do poronienia. Jednak przyjmijmy tą niedorzeczną tezę, że rzeczywiście dziecko się urodziło i zawsze było na ostatnim poziomie. Nadal się to w żadnym razie nie trzyma kupy. Dlaczego? Bo absolutnie nic nie docierało już poniżej poziomu 150. Znaczy to, że dziecko zawsze musiało liczyć na to, że "matka" dostarczy mu jedzenie. Nieprawdopodobne jest, że by każdego dnia dotarła na sam dół z jedzeniem. Do tego, jak ona by wróciła znów na górę? Dotarła do poziomu 0 i tam czekała grzecznie, aż ekipa wyłoży dania, a potem by jej pozwolono stanąć na stole i sobie znów zjechać? Poza tym, dla noworodka i małego dziecka, jedzenie nie jest jedynym istniejącym problemem. Kobieta wytworzyła mechanizm obronny, który pozwalał jej przetrwać. Nic więcej. Czy to wystarczy żeby rozwiać Pani wątpliwości?
Dziecko nie bylo zabójczyni ,ona szukała syna i weszła sama.Deser wcale nie musial wrócić.Dania przygotowywane byly przez najlepszych kucharzy i podawane byly z największą starannościa,więc wlos mógł być zauważony przy wydawaniu dań a ze wszystko miało być jak w pięciogwiazdkowej restauracjj to doszło do awantury.
Dziecko istnialo,nie bylo urojeniem jak gadajace trupy bo widział je też murzyn..Rozwiązanie typu ze murzynowi się omam udzielił czy że mogli wpuścic np.gaz to już kombinowanie.
Film ma luki logiczne np.Dlaczego murzyn się wspinał a nie wjechał platformą na górę,Dlaczego nikt z niskich poziomów nie wjechał na górę skoro bylo to możliwe.Luki i durne zakończenie.
Przecież na końcu nie było wiadomo co jest snem, urojeniem, a co prawdą. Baharat był śmiertelnie ranny i możliwe, że zmarł na platformie zanim zjechali na 333 poziom. To samo główny bohater, który nie mógł wstać, a co dopiero później chodzić. Nie widzieliśmy kolejnych poziomów przy zjeździe z dzieckiem, a po prostu zjazd w dół w słupie światła. Symbolika jest dosyć jasna, oznacza śmierć "ślimaczka". Drugą sprawą jest logika, która wyklucza istnienie tego dziecka. Ono by nie przeżyło bez jedzenia. Tak ten czarny facet widział dziecko, jak główny bohater miłośnika noży. Przecież książki też tam na dole nie miał, bo ją zjadł wcześniej.
Jak zjechali na to piętro to ja tak sobie pomyślałam że dziecko jest tam podstawione przez administrację jako test, czeka aż ktoś tam zjedzie i je uratuje. Dziecko jest czyste, uczesane, nie wygląda jakby było głodne. Może codziennie mu coś podrzucają? To dziecko chyba nie umie mówić, może jest tam od początku tego eksperymentu? Ktoś w którymś z tematów napisał że pani z administracji chciała pomóc ludziom wpaść na to jak rozwiązać test, czyli dzielić się jedzeniem, ale może rozwiązanie jest właśnie tam na samym dole i jest nim to dziecko?
Moja druga myśl była taka że dziecko nie istnieje, albo jest jakieś nadprzyrodzone (troche jak ta lewitująca platforma). Oni jak zobaczyli tą dziewczynkę to nie zdziwili się za bardzo, nie pytali jej skąd się tu wzięła, nie zastanawiali się jak to możliwe, tylko od razu podjęli decyzję że trzeba dać jej deserek i że "dziecko jest przekazem". No i ta scena z deserkiem i włosem pasuje do teorii że dziecka nie ma. I to dziecko tak grzecznie się położyło na tej platformie to już wgl xD
A skąd niby dziecko znalazłoby sie na poziomie poniżej 300? Tym bardziej że ta babka która była chora na raka mówiła że pracowała tam ponad 20 lat i skrupulatnie sprawdzali listę "więźniów" i żaden nie miał poniżej 16 lat
Czy ktoś pomyślał o teorii, zakładającej że może faktycznie jest tylko 200 poziomów a nie 333 czy 334 a ich numery wyryte na ścianach nie są prawdziwą wartością odzwierciedlającą faktyczny poziom? Ktoś budzi się na 297 i postanawia od razu się zabić. Tymczasem może być faktycznie wyżej? Szczerze? Film wydawał się arcydziełem. Ogromny potencjał. Dawno nie oglądałam czegoś z taką ciekawością i niecierpliwością a gdy zobaczyłam zakończenie poczułam się zawiedziona i zostałam z ogromnym niedosytem. Będę o nim myślała jeszcze kilka dni, spróbuję myśleć nieszablonowo. Może mi ktoś pomoże to rozgryźć? Tak bez trollowania swoich gustów itd.
ja mogę pomóc. moim zdaniem scenarzysta podpalił się super pomysłem i zapomniał o szczegółach i ogólnym sensie. dlatego całość się nie klei, a ludzie kłócą się o swoje interpretacje podając te czy inne argumenty, które rzeczywiście są ze sobą sprzeczne, bo fabuła nie trzyma się kupy.
zacznijmy od końca, czyli od dziecka. skąd się tam wzięło, jak przeżyło, dlaczego nie dotyczyły go zasady obiektu? to nie ma żadnego sensu poza tym, żeby zrobić pompatyczne zakończenie, bo wiadomo nie ma nic bardziej wzniosłego od ratowania bezbronnych dzieci. no i dzieci - nadzieja, przyszłość itp.
gościara, która szuka syna - jeździ sobie na platformie przez tyle lat. udaje jej się uniknąć zabicia i bycia zjedzoną zatrzymując się na każdym poziomie, gdzie ludzie się zabijają i zjadają, gdzie siedzą po dwóch osiłków z katanami. jaki to ma sens?
za to czarnoskóry próbuje się wspiąć na samą górę na linie, a przecież mógł sobie wjechać na platformie prawda? przecież skoro można dowolnie się na niej poruszać to dlaczego nie? nikt mu nie powiedział, że wspinanie się po linie na samą górę nie ma sensu? i na co on liczył, że kucharze mu powiedzą "spoko każdy tu może wjechać na platformie, ale ty się wspiąłeś na linie mimo, że srali ci na twarz, więc wypuszczamy cię".
a skoro każdy mógł sobie jeździć na platformie, dlaczego ci z samego dołu tego nie robili? dlaczego nie usiedli na platformie i potem nie wjechali na niej do góry, tak jak główny bohater miał zamiar to zrobić z panna cottą/dzieckiem?
moim zdaniem nie ma co się zastanawiać nad szczegółami i interpretacją poszczególnych elementów oraz próbie ułożenia z nich sensownej całości, bo to droga donikąd.
A no wspinał się po linie bo wiedział że im niżej to go zaciskają. Im wyżej sądził błędnie że ktoś najedzony mu pomoże;)
Zakończenie jest oczywiste, nawet chyba powtórzone na koniec z 10 razy. Dziecki jest przekazem. Kolejne poziomy to następne generacje. Tylko od tego jaki przykład damy naszym dzieciom będzie zależeć los całej ludzkości.