Bo cos mi sie wydaje, ze w tej odwiecznej potyczce dobra (mezczyzna) ze zlem (wcielonym w kobiete) to drugie odnioslo zdecydowane zwyciestwo,
acz¨, co paradoksalnie logicznie, bylo to wreszcie dlugo oczekiwane zwyciestwo bodaj najwiekszego zla, jakim jest polska kinematografia,
jak widac po takich filmach jak ten, czy Mala Moskwa, dzwigajacego sie z niewoli kina moralnego niepokoju, na rzecz czegos z dusza i pomyslem.