Nie wiem czy tylko mnie sie wydaje, że Colin Egglesfield wyglada jak młodszy brat Toma Cruise'a? To tak na marginesie.
Wszyscy dyskutują o walorach filmu, jedni że był dobry drudzy że byle jaki. Nie oszukujmy się, napewno nie nadaje się na Oskara ;), ale przecież nie o to w nim chodzi. Poprostu dla tych co kochają komedie romantyczne jest to kolejny smakołyk. Powiedzmy sobie szczerze, iż większość z nas miała w szkole czy na studiach takie ukryte miłości. Owszem wielu ludzi potrafi okazywać swoje uczucia i mówić i nich głośno (Hudson) ale są również takcy jak główna bohaterka (Goodwin), którzy przez nieśmiałość moga przegapić własne szczęście. I właśnie dla tych osób jest ten film :)
Jestem podobnego zdania! Film bardzo mi się podobał i skłonił do przemyśleń, ą to już dużo. Nie musi być od razu na miarę Oscara.