Film przesłodzony, stworzony wyłącznie dla naiwnych nastolatek zafascynowanych produkcjami pochodzącymi ze "Zmierzchowej półki".
Główna bohaterka - mdla, nijaka, egocentryczna. W filmie to ona grała osobą dobroduszną, niezwykle poszkodowaną przez ten jakże okrutny los. Jednakże to ona w głównej mierze była odpowiedzialna za te swoje życiowe nieporozumienia. Zamiast zdobyć się na odwagę, wyjawić wszystko co leżało jej na sercu, wolała do końca grać poszkodowaną cnotkę. Nie miała za krzty charakteru. To samo można powiedzieć o innej głównej postaci - Dexie, którego jedynym atutem pozostawała chyba tylko uroda. Byli siebie warci. Nikt przy zdrowych zmysłach nigdy nie zainteresowałby się tak nudnymi, bezosobowymi postaciami. Ale oczywiście rzeczywistość filmowa jest inna. Tu postacie poszkodowane zawsze utożsamiane są ze szlachetnością.
Jedyna pozytywna postać - Ethan. Ciekawie wykreowane zostały również postacie Claire i Marcusa. I to ze względu na nie zdecydowałam się dooglądać film do końca.