- Bohaterowie nic tylko gadają, ewentualnie dla odmiany sypiają ze sobą. Mimo to ja bawiłem się całkiem nieźle, a muszę wspomnieć że nie cierpię Rohmer'owskiego schematu pod tytułem Ja cię kocham, a ty śpisz, czyli zakład Pascala jest kobietą.
Może dla tego że film traktuje swoje postacie z góry i ze zrozumieniem jednocześnie? Każdy tu wygłasza kwestie balansujące na granicy banału i mądrości, ale może ważniejsze nie jest to co mówią, ale to co robią? Np. na przyjęciu na pierwszy plan błyskawicznie wybija się temat polityków i to nie dla tego że jest to zajmująca dyskusja (no bo niby o czym tu mędrkować?). Chodzi o to żeby dopiec tej jednej zaangażowanej osobie, która oczywiście wszystko przyjmuje w 100% do siebie, tak jakby pierwszy raz ktoś nie lubił polityków.
I wygląda na to że reżyser oprócz ironii, przyznaje że on i jego środowisko jest właśnie takie i niby mimochodem zadaje sobie pytanie "czy nie jesteśmy odklejeni od czasów w których żyjemy"?
Może ma to jakiś związek z tym że oglądam ten film po pandemii, ale dla mnie to pytanie może iść dalej - Czy my wszyscy, bez wyjątku nie jesteśmy odklejeni od czasów w których żyjemy?