Ma tak świetną obsadę, że dziwię się, że nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. Oczywiście gra jest jego głównym atutem, ale sama historia też niczego sobie, chociaż dość typowa. Mimo wszystko porusza - strasznie mi było żal Bessie, no i zawsze smutny jest obraz takiej starości jak w przypadku jej ojca. Okropne jest to, że nie dla wszystkich opieka nad starszymi i zniedołężniałymi jest tak oczywista, ale z drugiej strony to faktycznie ciężkie i w zasadzie uziemia na długie lata. Rozumiem, dlaczego Lee tego nie chciała, choć trudno ją usprawiedliwiać. Obie siostry nie miały w życiu lekko - okazało się, że w sytuacji z chorym ojcem żadna decyzja nie była dobra, bo obie były nieszczęśliwe. Wielki plus za postać Hanka, no i uwielbiającej seriale ciotki:) Minus za końcówkę, a raczej za jej brak - nie wiemy, co było dalej! Akcja urywa się nie w tym miejscu, i to widać.