Nie jest to specjalnie wciągający kryminał. Jak ktoś nie widział to jest to generalnie film o tym, jak kiedyś podczas II WŚ jedni cywile zmordowali drugich cywili z niejasnych przyczyn (chyba chodziło o ziemię rolną, może z powodu głodu panującego podczas wojny, albo po prostu bardzo się nie lubili?). A wiele lat później syn jednego z oprawców Józek Kalita (nie wiedząc, że jest synem oprawcy) zaczyna kolekcjonować nagrobki po tych zamordowanych, bo jest mu przykro, że te nagrobki tak się poniewierają i są wykorzystywane do przyziemnych celów, jak budowa drogi czy studnia. Staje się to nawet pewnego rodzaju hobby, bo wiemy że na wsi nie ma za wiele do roboty poza piciem piwa pod sklepem. To wszystko bardzo się nie podoba współmieszkańcom jego wsi, ponieważ przejęli oni ziemie po tych zamordowanych, a teraz się boją, że potomkowie tych zamordowanych przyjadą i im tę ziemię zabiorą z powrotem. Także zaczynają biednego Józka szykanować, ale nie wiedzieć czemu, nie mówią mu dlaczego go szykanują. [szykany m.in. polegają na wybijaniu szyb, podpaleniach, śledzeniu samochodem, zatłuczeniu psa itp. - generalnie filmowa klasyka znana z wielu innych obrazów]. W tym momencie przyjeżdża z Ameryki brat Józka, Franek. Dopiero Franek po niezwykle żmudnym prywatnym śledztwie odkrywa o co w tym wszystkim chodzi. Kulminacją tego śledztwa jest wizyta w urzędzie gminy (a wiemy jaka to dla Polaka trauma iść do urzędu) i tam dowiaduje się, dlaczego inni chłopi są tacy cięci na Józka. W końcu bracia odkrywają, że także ich ojciec brał udział w zbiorowym morderstwie i do tego dokonanym w jego własnym domu, czyli starym domu Kalitów (bo teraz mieszkają w domu po tych zamordowanych). Nie trzeba dodawać, że fakt ten bardzo zdenerwował Józka, który jednak decyduje się po ciemnicy i w deszczu pójść odkopać wraz z bratem tych pomordowanych. W tym momencie dla wieśniaków miarka się przebrała i biednego Józka zabijają przybijając go do drzwi stodoły. Głupi wieśniacy myśleli, że czyniąc tak uda im się ukryć dawną tajemnicę, jednak potomkowie pomordowanych dowiadują się o wszystkim i przyjeżdżają do tej wsi. Mimo to film kończy się happy endem, bo nie odbierają chłopom ziemi, a tylko przyjechali się pomodlić w intencji pomordowanych. Widać stwierdzają, że małorolna uprawa nie jest czymś, o co warto kruszyć kopię i procesować się latami, jak to w polskich sądach bywa.
Moim zdaniem to świetny thriller. Nie przychodzi mi do głowy żaden lepszy polski (ani nawet antypolski:P). Ale fabułe z grubsza opisałeś poprawnie :-). Niezgodzę się tylko z jednym - że to wieśniacy zabili Józka.