Czemu niektórzy czują się tak dotknięci poruszanym tematem?
Może ja na to tak patrzę, bo inaczej widzę wartości narodu po prostu. Nie chcę generalizować, bo zawsze ktoś będzie pokrzywdzony.
Na temat można popatrzeć ze strony "antypolskiej", ale z drugiej strony...No właśnie, zawsze są dwie.
Ja po prostu poszedłem na film i film mnie bardzo zainteresował, wkręcił.
Nie jestem historykiem, nie dociekam prawdy, więc oceniam obraz, nie pokrycie tego obrazu z rzeczywistością.
Pokłosie to tylko film, a jak ktoś czuje się pokrzywdzony i nie chce płacić za bilet, to niech wybierze inny seans. Niech mnie nikt nie przekonuje mnie, że jedyną słuszną drogą jest ignorowanie filmu, bo robię coś przeciwko 40 milionom ludzi.
"Jeśli ktoś płaci za bilet, to jest przeciwko narodowi." A co, jeśli to prawda?
"Prawda w oczy kole!". Tak jak napisałem wcześniej, nie mnie oceniać wątek historyczny, bo:
a) nie lubię historii
b) nie dowiem się prawdy
c) nie zmienię tego
d) nie był to film dokumentalny.historyczny
Rewelacyjna gra aktorów, świetny klimat, interesująca fabuła. Perfekcyjnie ujęta została kwestia "lokalności" problemu. Można także interpretować symbolikę niektórych ujęć. Mile zaskoczony wyszedłem z kina.
9/10
Sęk w tym, że twórcy filmu łażą po mediach i opowiadają, że jest to film fabularny inspirowany prawdziwymi zdarzeniami, co jest kłamstwem. Film ma się tak do prawdy historycznej o naszym narodzie, jak "Bękarty wojny" do losów narodu żydowskiego. Poszedłeś sobie na film dla rozerwania się, gratulacje, tyle, że większość Polaków idących na pogrossie idzie tam po to, aby:
a) przeżyć katharsis i poznać jedyną prawdę o odwiecznym polskim antysemityzmie, który wyssaliśmy z mlekiem Matki Polki
b) pośmiać się na największym gniocie fantastyki histerycznej od Kodu DaVinci
Do tego chcą na to ciągać warszawskie szkoły(chyba słabo bilety schodzą) i dystrybuować za granicą, jako rozliczenie z naszą bolesną "histerią".
"Sęk w tym, że twórcy filmu łażą po mediach i opowiadają, że jest to film fabularny inspirowany prawdziwymi zdarzeniami," Czekam z niecierpliwością na chociaż jeden link do takiego "łażenia".
A niektórzy chodzą poprostu żeby obejrzeć solidny thriller.
Ale ty chyba nie rozumiesz zwykłej potrzeby obejrzenia mocnego filmu w kinie. No chyba że to kino pokazujące walecznego Polaka z szabelką (wiem wiem Bitwa warszawska to pewnie ideał) albo przynajmniej zgadzające się z twoimi poglądami politycznymi.
Linki? Serio? Wygooglować nie łaska?
Polecam poćwiczyć czytanie ze zrozumieniem, bo coś z tym ciężko. Mocny thriller, nie mam nic przeciwko, no chyba, że dorabia się do tego filozofię o rozliczaniu z bolesną historią, co ma się w istocie tak do faktów, jak "Bękarty wojny" do zakończenia IIWŚ.
Co do moich upodobań, to "Bitwie warszawskiej" podziękuję, wolę dokumenty.
"Linki? Serio? Wygooglować nie łaska?"
Nie, nie łaska. Czekam na link gdzie "twórcy filmu łażą po mediach i opowiadają, że jest to film fabularny inspirowany prawdziwymi zdarzeniami,"
Niedoczekanie. Polecam list Pasikowskiego i Stuhra u Lisa i Olejnik na dobry początek, linków nie będzie, proszę ruszyć 4 litery, nie udawać niedowiarka w kwestiach oczywistych i zabawiać się w relatywizm.
Stuhr nie jest twórcą filmu. Czekam nieprzerwanie na link jak Pasikowski łazi po mediach i opowiada.
Jeżeli go nie dostanę znaczy że jesteś kolejną osobą, która pieprzy 3 po 3 i nie ma na to żadnych dowodów.
"Sęk w tym, że twórcy filmu łażą po mediach i opowiadają, że jest to film fabularny inspirowany prawdziwymi zdarzeniami, co jest kłamstwem."
Nikt po mediach nie łazi. Promocja medialna każdego filmu wymaga przynajmniej kilku wywiadów. Głównie, "tówrcy", czy w tym wypadku raczej aktorzy są do mediów zapraszani. Po prawdzie, to media rozdmuchały tą sprawę, a Internauci się do tego przyczynili. Pan Pasikowski w telewizji nie bywa, a w prasie wypowiada się z klasą, i tylko wówczas gdy zostanie do tego pociągnięty (np. jego list w wyborczej był efektem pytania Moniki Olejnik dlaczego sam filmu nie tłumaczy) i słusznie zaznacza, że dzieło broni się samo. Dla mnie jak najbardziej się orboniło. Nagonki na pana Maćka Stuhra nie rozumiem w żadnym stopniu, bo to tylko odwróca głównej roli i ma takie samo prawo do swojej opinii jak Ty. I z mojej percepcji świata wynika, że to jednak JEST film fabularny inspirowany rzeczywistymi wydarzeniami i ni rozumiem jak można temu zaprzeczać. Udokumentowanym historycznym faktem jest to http://pl.wikipedia.org/wiki/Pogrom_w_Jedwabnem co bardziej analogiczne do scenariusza Pokłosia już być nie może. Jak inaczej zdefiniowałbyś taki film? Jako parodię? A co tam było przerysowanego? Nienawiść? Na tym forum widzę tyle samo jadu co u mieszkańsów tamtej wioski. Wojennym? A co tam było bezpośrednio związengo z wojną?
"Film ma się tak do prawdy historycznej o naszym narodzie, jak "Bękarty wojny" do losów narodu żydowskiego."
Wybacz, z całym szacunkiem do Bękartów Wojny (których z resztą uważam za pierwszorzędną groteskową dramato-komedię pół żartem pół serio), ale to porównanie ma się nijak do rzeczyiwstości (przynajmniej w moim odczuciu). Po pierwsze, nie wiem skąd wniosek, że Pokłosie jest filmem dociekającym prawdy historycznej o naszym narodzie. To jedynie wycięty kawałek historii, z konretnego miejsca, w konkretnym czasie, oprawiony w dobrze poprowadzony thriller. Jeśli już definuje to jakoś prawdę historyczną, to jedynie w niewielkim stopniu i kążdy inteligentny widz to dostrzega. Generalnie jednak, jestem przeciwna założeniu, że to film o nardowościach, przy czym wszyscy się upierdają. To przede wszystkim film o straszliwej zbrodni i o tym, jak po latach na taką zbrodnie można zareagować.
"...tyle, że większość Polaków idących na pogrossie idzie tam po to, aby:
a) przeżyć katharsis i poznać jedyną prawdę o odwiecznym polskim antysemityzmie, który wyssaliśmy z mlekiem Matki Polki
b) pośmiać się na największym gniocie fantastyki histerycznej od Kodu DaVinci"
Wskaż mi ludzi, którzy poszli do kina w celu podpunktu a, bo mnie osobiście wydaje się on śmiesznie niedorzeczny i jeśli rzeczywiście ludzie w takim celu poszli na film, to wpółczuję ograniczenia myślowego. Śmiem jednak twierdzić, że odbiorcy tego filmu to inteligentnii Polacy, którzy potrafią na pewne rzeczy patrzeć trzeźwo i z dystansem. To założenie wydaje się, przynajmniej dla mnie, być produktem tego, co produkują na temat filmu media, szczególnie internet. Nijak ma się to do rzeczywistości.
"Do tego chcą na to ciągać warszawskie szkoły(chyba słabo bilety schodzą) i dystrybuować za granicą, jako rozliczenie z naszą bolesną "histerią"."
Ciąga to trochę wyprzeaadzone stwierdzenie, nikt nie ma obowiązku iść do kina. Ale słusznie, do kina należy iść, niech każdy sobie wyrabia własne zdanie po oberzeniu filmu, według włąsnych odczuć, czy to szkoły czy zagraniczni odbiorcy. Dobry film obroni się sam, przynajmniej w oczach inteligentnych i umysłowo otwartych widzów, a tych, którzy pójdą pod takimi pretekstami jak wyżej wymieniono, szczególnie mało mnie obchodzą.
Dwa pytania, jeśli mogę:
1) widziałeś/aś film?
2) skoro film fabularny oparty na prawdzie jest kłamstwem, to jak określiłbyś/abyś ten film? Jakieś argumenty?
Jak ktos jest zainteresowany, zapraszam po szerszą pseudo-recenzję tutaj: http://dreamyana.blogspot.com/2012/12/pokosie.html - komentarze mile widziane :)
Za linki z wiki dziękuję. Wolę opinie historyków, którzy wielokrotnie skrytykowali książkę Grossa pod tytułem "Sąsiedzi", to ta książka jest inspiracją dla filmu, jedną z najnowszych opinii jest ta wygłoszona przez dr. Leszka Żebrowskiego w warszawskim Klubie Republikańskim, serdecznie polecam się douczyć. "Pokłosie" to nie jest wycinek z historii, ponieważ ta historia nigdy nie miała miejsca, czy tak trudno to pojąć? I tak, mam kontakt z ludźmi, którzy poszli na ten film i przeżyli katharsis, zresztą sam Lis opowiadał o oczyszczeniu po rozliczeniu się z polskim antysemityzmem. Nie widziałam filmu i nie wypowiadam się na temat jego walorów artystycznych, estetycznych itp. Wypowiadam się odnośnie histerycznych opowieści, które miały być rzekomo inspiracją dla obrazu. Moja wypowiedź odwołuje się tylko i wyłącznie do jednego zasadniczego aspektu - historii, a rozbieranie jej na czynniki pierwsze i przeintelektualizowane eseje, które analizują mój w pewnym stopniu ironizujący komentarz są bardzo bardzo zabawne. Guys u made my day!:)
Dziękuję za wskazanie nowego aspektu sprawy, "douczyłam się" (poniekąd - zajrzałam w google i na yt i o panu doktorze poczytałam, punkt widzenia przyjełam, może nawet pokuszę się o zgłębię tematu w swoim czasie). Nie uważam jednak, żeby historia z Jedwabnem nie miała miejsca - w porządku, ktoś to neguje, ktoś krytykuje książkę, ktoś ma na to argumenty - ale, jak to zwykle bywa, zdania wśród historyków są podzielone. Mam więc pełne prawo i słuszność uważać, że w Jedwabnem Żydów wymordowali sąsiedzi i nie jest to wynik mojej ignorancji, trudności pojęcia czy niedouczenia, ale ogólnie przyjętej historii (zwłaszcza, że hisotrią nigdy szczególnie się nie interesowałam). Z czego naturalnie wynika, że dla mnie fakt, że to film fabularny oparty na faktach NIE jest kłamstwem. Aczkolwiek szanuję, że masz odmienne zdanie.
Twój argument odnośnie katharsis, trochę mija się z moim pytaniem, bo pytałam o ludzi, którzy idą tam "tylko" z takim zamiarem, a nie tych, którzy owe katharsis przeżyli. Tak czy siak, mam trochę więcej wiary w Polaków i wierzę, że jak już ktoś idzie do kina, to nie w tak ironicznie wyolbrzymionym celu. Choć z drugiej strony nie widzę nic złego w poczuciu oczyszczenia - może takie rozliczenie się z historią by się wszystkim przydało, bo to trochę krępujące, że z powodu jednego filmu tak wielka debata się zrodziła.
I przepraszam, ale absolutnie nie miałam na celu wypisywać tu "przeintelektualizowanych esejów", po prostu wyraziłam swoje zdanie i uwagii do komentarza, który dopiero po otrzymaniu odpowiedzi jest dla mnie o wiele bardziej klarowny. Z drugiej strony fajnie, że przynajmniej Cię rozbawiłam;)
Generalnie dalsza dyskusja raczej nie ma sensu, skoro filmu nie widziałeś;)
Głównym twórcą mitu Jedwabnego jest Gross, który historykiem... nie jest. Fakty mówią same za siebie, w Jedwabnem miała miejsce zbrodnia, ale wyglądało to zupełnie inaczej niż opisuje to Gross, czy Bikont, o czym mówi Żebrowski. Kwestia Żołnierzy Wyklętych też była rozpatrywana przez PRLowskich histeryków, w encyklopediach o nich też różne rzeczy pisano i czekali pół wieku na rehabilitację, pewnie Jedwabne czeka to samo. Dziękuję, że poświęciłaś swój czas na zapoznanie się z tematem, bardzo to cenię, pewnie nawet nie domyślasz się jak bardzo! Dlatego od czasu do czasu sobie trolluję na różnych wesołych forach, bo jest nikła szansa, że może ktoś z ciekawości zajrzy na drugą stronę barykady. Kolejna rzecz, która umiliła mi dzień!
A ja cięgle czekam na te linki z Pasikowskim :)
A pan Żebrowski pomimo że językiem cywilizowanym (nie tak jak Ziemkiewicz w stylu żałosnego kabareciarza) ale pierniczy przez 10 minut o koszuli głównego bohatera, o tym ile razy ją prał, robi koncert życzeń w stylu: panie Pasikowski nakręć pan film o tym jak nas mordowali w...... Dla mnie to pierdzielenie głupot połączone z populizmem, który cieszy takie osoby jak Ty.
Czyli mające jakiś problem z zaakceptowaniem historii i czepiającej się filmu, którego nie widziała.
Akurat opinii pana Żebrowskiego można wysłuchać bez zgrzytów, szkoda tylko że skupia się na rozbijaniu g.... na atomy, na praniu koszul a nie na walorach estetycznych filmu.
A do Ciebie taka rada. Jak chcesz żeby ktoś traktował cię poważnie obejrzyj ten film. Bo o czym tu dyskutować jak oglądasz wszystkie materiały, czy z lewa czy z prawa a nie sam film o którym mowa.
Panie trololo relatywistyczny, nie będzie linków, naucz się czytać ze zrozumieniem i słuchać uważnie, to są moje ostatnie słowa do Ciebie, wszystko zostało już napisane. Bez odbioru!
Nie będzie linków bo nie istnieją a tym samym bredzisz od rzeczy. Teraz dopiero bez odbioru (Panie trololo - cokolwiek to znaczy).