PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=624892}
7,4 157 tys. ocen
7,4 10 1 157004
6,9 67 krytyków
Pokłosie
powrót do forum filmu Pokłosie

relacja Ks. Edwarda Orłowskiego

"Dlaczego poczułem się upoważniony do zabierania głosu w sprawie mordu Żydów w Jedwabnem? Ponieważ miałem bardzo szczegółowe informacje o przebiegu tego mordu na Żydach od ks. Józefa Kęblińskiego, który opowiadał mi o tym wielokrotnie. Dzięki temu czuję się świadkiem pośrednim.

Sprawa korzeniami sięga roku 1939, kiedy do Jedwabnego przyszli Niemcy, ale na podstawie umowy Ribbentrop – Mołotow ustąpili miejsca Sowietom. Po wkroczeniu Sowietów, Żydzi przywitali ich kwiatami, objęli stanowiska w urzędzie miejskim. Utworzyli z młodych Żydów sowiecką milicję i przystąpili do współpracy z NKWD. Współpraca ta polegała na tym, że udzielali oni NKWD szczegółowych informacji, a ponieważ w październiku 1939 r. zawiązał się ruch oporu, była to szkoła do kształcenia w walce partyzanckiej trzech powiatów: łomżyńskiego, białostockiego i augustowskiego. Zgromadziło się tu trochę ludzi z podwarszawskich i warszawskich szkół wojskowych. Mieszkali oni i działali w Jedwabnem, ale Żydzi ich szpiegowali, dlatego też przenieśli się do sąsiedniej wsi Kubrzany, ale i tam ich szpiegowano. Wtedy przenieśli się za Biebrzę, na tereny bagienne, do uroczyska Kobielno, gdzie była leśniczówka, która stała się miejscem ich pobytu. Ale i tam ich wyszpiegowano, mieli w tym swój duży udział Żydzi jedwabieńscy. W dzień Zesłania Ducha Świętego1941 r. najechało NKWD i oddziały Armii Czerwonej, i rozegrała się walka, w której zginęli partyzanci, ale o wiele więcej żołnierzy NKWD.

Po tym wypadku były najboleśniejsze zsyłki. Żydzi przygotowywali listy patriotów, ludzi wartościowych, wykształconych, których należało jak najszybciej wywieźć. Czynnie więc uczestniczyli Żydzi w aresztowaniach, przyprowadzali enkawudzistów w miejsce zamieszkania skazańców i wraz z NKWD wywieźli ich furmankami do Łomży na stację kolejową. To Żydzi uzbrojeni w karabiny konwojowali furmanki. Matki i żony aresztowanych błagały Żydów – sąsiadów, aby umożliwiono ucieczkę ich mężom i synom, w czasie drogi do stacji. Żydzi jednak nie dopuścili do żadnej ucieczki. Nieznany jest ani jeden przypadek, aby komuś pomogli uciec.

Najbardziej tragiczny był ostatni konwój, tuż przed wkroczeniem Niemców do Łomży, czyli przed wybuchem wojny niemiecko – sowieckiej. Pociąg, składający się z wielu wagonów bydlęcych, nie zdążył zabrać wszystkich ludzi. Pozostałych więc umieszczono w więzieniu, oczekując na następny transport. 22 czerwca 1941 r. Niemcy wkroczyli do Łomży, więźniowie sforsowali drzwi i zamki i wydostali się z więzienia, powracając do Jedwabnego, spotykając tu Żydów, którzy ich konwojowali.

Mieszkania Polaków były zajęte, rodziny były wywiezione w głąb Rosji, Polacy wracając, nie mieli gdzie się podziać.

10 lipca 1941 r. Niemcy zorganizowali likwidację Żydów w Jedwabnem. Przez pierwsze dni, poprzedzające tę likwidację, Żydów zganiali na rynek do pracy celem wyrywania trawy, po tym wyrywaniu trawy rozpuszczali ich do domów. Na drugi dzień powtórzyli te same działania, dopiero trzeciego dnia postanowili ich zamordować. Tak więc dopiero trzeciego dnia dokonano spalenia Żydów.

Ks. Kębliński mieszkał na plebani, którą Niemcy zwrócili po "Selsowiecie". Niemcy mieli kwaterę w starej aptece. Zwrócili ks. Kęblińskiemu plebanię po "Selsowiecie", również tutaj mieszkał z księdzem przez krótki czas kapelan niemiecki. Ponieważ ks. Kębliński znał język niemiecki, z konieczności stawał się tłumaczem, między Polakami i Niemcami, Żydami i Niemcami. Dowiedział się ks. Kębliński od Niemców, że Żydzi będą zniszczeni, bo jeden z żandarmów udzielił informacji, że przyjechało do Białegostoku komando w liczbie 240 Niemców , które zrobi porządek z Żydami. Ks. Kębliński próbował tłumaczyć, że może jednak udałoby się ocalić tych Żydów. Żydzi nawet chcieli zebrać kosztowności celem przekupienia Niemców. Ale Niemcy oświadczyli, że to jest niemożliwe. Powiedzieli, że tam, gdzie stanie noga żołnierza niemieckiego, Żyd nie ma prawa żyć.

Ks. Kębliński ostrzegł niektórych poważnych Żydów. Mógł o tym powiedzieć tylko tym, których uważał za zdolnych do dyskrecji, bo inaczej sam zostałby rozstrzelany.

W dniu, kiedy spędzano na rynek nie tylko mężczyzn, ale kobiety i dzieci, ks. Kębliński poszedł, na posterunek do oficera, wysokiej rangi, który dowodził całą akcją i tłumaczył mu; jeżeli winni są wam mężczyźni i posądzacie ich o sympatię do komunizmu, to przecież dzieci i kobiety są nic niewinne. I usłyszał odpowiedź: "Czy ty nie wiesz, kto tu rządzi? Nie wtrącaj się, jeśli chcesz mieć głowę na karku i zachować życie". Otworzył drzwi i potężnym głosem krzyknął :Rauss i ks. Kębliński opuścił posterunek. Czuł się całkowicie bezradny. Na słupach wisiały ogłoszenia, że kto ukryje Żyda lub ułatwi ucieczkę, będzie rozstrzelany do trzeciego pokolenia. Widział, jak Polacy byli zmuszani, wyganiani na rynek, celem pilnowania i konwojowania Żydów prowadzonych do stodoły. Ale nikt się nie domyślał, jaki będzie tego finał, ani Żydzi, ani Polacy. Żydzi poszli z rzeczami potrzebnymi im do użytku codziennego, spokojnie, nie domyślali się, co ich czeka. Ks. Kębliński przypuszczał, że Żydów mogło być od 150 do 200,

O samym momencie wiemy tylko to, że nastąpił wybuch, krzyk. Wiemy, że Żydzi próbowali uciekać ze stodoły, ale stodoła była szczelnie otoczona przez uzbrojonych Niemców. Tylko Niemcy byli uzbrojeni, wiadomo, nie zgodzili się dać broni nawet Karolakowi, agentowi niemieckiemu, którego Niemcy mianowali burmistrzem.

Dzieło więc ostatecznej zagłady Żydów było tylko i wyłącznie dziełem Niemców. Polacy byli zmuszeni do pilnowania pod groźbą utraty życia. Z zeznania Żyda, dochodzącego spadku w urzędzie Sądu Rejonowego w Łomży wynika jednoznacznie, że Żydzi zostali spaleni w stodole przez Niemców. Do stodoły wepchnięto też i spalono co najmniej trzech Polaków; wepchnięci zostali przez Niemców.

Żydzi mieli ze sobą przedmioty użytku codziennego, łyżki, widelce, rzezak miał nóż. Żydzi nie wiedzieli, że idą na śmierć. Ów nóż był przeznaczony do uroczystości rytualnych.

Na tym relacja została zakończona, zawiera ona pięć kart zapisanych na plebani w Jedwabnem, w obecności niżej podpisanych osób:

Ks. Edward Orłowski (pozostałe podpisy nieczytelne)
Jedwabne 10 czerwca 2001 roku

pizecik

Ciekawe co na to obrońcy ''Pogrossia'' :P i biednych Żydów.

ocenił(a) film na 8
pizecik

A ja gdzieś czytałem relację naocznego świadka, goja, który mówił że Żydzi sami się do stodoły wpychali a Polacy i hilterowcy usiłowali ich wyciągnąć ale się im nie udawało.

jag66

To powołaj go pod sąd i niech zezna to pod przysięgą i wtedy się na niego powołaj, ok ?

pizecik

Do góry...

użytkownik usunięty
pizecik

Podbijam.I jeszcze podaję bardzo ciekawą stronę : http://www.naszawitryna.pl/

pizecik

Żydzie nie darowali nikomu. Polacy przed pogromem w Jedwabnem uratowali PRZYNAJMNIEJ 40 osób (tyle jest udokumentowanych). Niektóre z tych osób DO KOŃCA ŻYCIA MIESZKAŁY W JEDWABNEM. Tak, tak, do końca życia mieszkały wśród ludzi, którzy rzekomo wymordowali ich sąsiadów. Kpina totalna !

ocenił(a) film na 1
pizecik

No to czekamy na film pt. "Geneza".
Poza tym uważam, że Twój post jest, tak tak, antysemicki :-)

rustysword

Niech będzie antysemicki. Na pewno jest prawdziwy. Albo się w końcu naród obudzi albo kolejne 50 lat będziemy żyć w kłamstwie jedwabieńskim, tak jak żyliśmy w kłamstwie katyńskim.

ocenił(a) film na 1
pizecik

Dlatego czekam na nowy film o roli Żydów pod okupacją sowiecką. Mam nadzieję na równie artystyczne podejście do tematu jak w "Pokłosiu".

rustysword

Nie będzie takiego filmu przez następne 50 lat. Wyborcza nie pozwoli...

pizecik

I jeszcze to:

"Glówny dowódca Armii srodka ( Heeresgruppe Mitte) byl Fedor von Bock. Do Bialegostoku przybyl Himmler. Spotkanie decydentów nastapilo 8 lipca 1941 roku, na którym wydano rozkaz do wykonania natychmiast (blyskawicznie). Wedlug wiedzy i rozpoznania ówczesnego duszpasterza w Jedwabnem Ks. Józefa Keblinskiego z kazdej miejscowosci, z której pochodzili Zydzi-komunisci rozstrzelac od 40 do 50-ciu mlodych Zydów, a rodziny ich spalic do trzeciego pokolenia bez wzgledu na wiek. Decyzja ta miala dodatkowa motywacje w rozkazie o komisarzach politycznych czyli "Kommisarbefehl" wydanym dnia 6 czerwca 1941 roku i skierowanym do grup specjalnych o likwidacji komisarzy komunistów i wspólpracowników NKWD. Grupy specjalne tzw. grupy porzadkowe, w chwili napasci Niemiec hitlerowskich na Polske bylo ich piec: A, B, C, D, E. Byly one podporzadkowane Erichowi Kochowi, który rezydowal w Królewcu z wyjatkiem najbardziej tajnej grupy (D) dowodzonej przez Wolfganga Birknera, któremu w rece wpadly materialy szpiegowskie dlatego te grupe uzalezniono wprost od centrali w Berlinie. Grupy liczyly po ok. 700 osób, postepowaly tuz za frontem i wprowadzaly tzw. porzadek Niemiecki. W chwili napasci Niemiec hitlerowskich na ZSRR ( dnia 22 czerwca 1941 roku) dzialaly tylko trzy grupy: A, B, C, które postepowaly za frontem za Grupa Armii "Pólnoc", za Grupa Armii "Srodek" i Grupa Armii "Poludnie". Dowództwo powszechnie narzekalo na szczuplosc tych grup i ich niewystarczalnosc do wykonania powierzonych zadan, dlatego pospiesznie utworzono nastepne grupy czwarta i piata (D i E) wlaczjac je do wykonania zadan. Egzekucji na Zydach w Jedwabnem dnia 10 lipca 1941 roku dokonalo Gestapo, wedlug zeznania kucharki pani Julii Sokolowskiej na posterunku Zandarmerii w Jedwabnem moglo ich byc co najmniej 40 osób, poniewaz dnia tego wydala ona o 40 obiadów wiecej niz zwykle. Wedlug mojego informatora majacego dostep do zródel Gestapo to bylo wspomagane (wypedzali Zydów z domów, pilnowali porzadku na rynku i w drodze na miejsce egzekucji, tworzyli terror i robili wrazenie, ze Polacy równie jak Niemcy nie lubia Zydów) przez:

SA oddzialy szturmowe NSDAP.

NSKK jednostki zmotoryzowane.

NSFK przysposobienie lotnicze.

Ci ostatni przywiezli ze soba kilka kanistrów benzyny lotniczej z Przasnysza, gdzie znajdowalo sie niemieckie lotnisko. Benzyne wykorzystano do oblania stodoly wypelnionej Zydami. Wraz z nimi przyjechalo kilkudziesieciu Volksdeutschów z Ostroleki.
(...) Do stworzenia listy Zydów znacznie przyczynil sie Zyd-gestapowiec zarzadzajacy Suwalkami Waldemar Maczpolowski, który w nagrode za likwidacje punktów oporu zostal podniesiony do rangi kapitana gestapo. (...)
(...) Waldemar Maczpalowski za zgoda i zacheta swoich przelozonych zmienil nazwisko na Macholl Waldemar. Z jego zeznan na sadzie jaki odbyl sie po wyzwoleniu w Bialymstoku wynika jednoznacznie, ze egzekucji na Zydach w Jedwabnem dokonali Niemcy. (..)
(..) Oni to 10 lipca 1941 roku spedzili Zydów na rynek. Mlodym Zydom rozkazali rozebrac pomnik Lenina i zaniesc go do stodoly poza miastem, ze spiewem: "mysmy winni tej wojny". W stodole tej wykopali dól i zostali rozstrzelani (okolo 46 osób). Z rynku wpedzono okolo 160 osób - calymi rodzinami do stodoly, która zamknieto i podpalono.

Lacznie zginelo tam okolo 250 osób. 11 lipca 1941 roku spedzono Polaków, którzy na zgliszczach spalonej stodoly wykopali dól i zlozyli ciala pomordowanych, na które z rozkazu Niemców wrzucono jeszcze popiersie Lenina na znak, ze ci ludzie zostali skazani jako komunisci, a dla Zydów bylo przeznaczone getto.(..)

Ks. Edward Orlowski
Celebracja klamstwa

pizecik

A oto wyniki ekshumacji:

"w maju 2001 roku, prawie 60 lat po zbrodni, dowód (..) został znaleziony w postaci prawie 100 łusek oraz kilku pocisków z karabinu i pistoletu. Eksperci IPN zbadali mianowicie teren, gdzie stała stodoła, do której spędzone zostały ofiary. Na początku Związek Gmin Żydowskich w Polsce protestował przeciw temu, bo zakłóca to spokój umarłych. Ostatecznie znaleziono kompromis - został wykopany rów przez teren, rabini odmówili w czasie prowadzenia prac modlitwę za zmarłych.

Eksperci odkryli nie tylko szczątki ofiar, lecz znaleźli także amunicję. Skoro tylko mała część grobu została zbadana, eksperci nie wykluczają, że znajduje się tam jeszcze kilkaset dalszych łusek. Amunicja pochodziła z niemieckich karabinów "Mauser", rok produkcji 1938, oraz z pistoletu "Walter", noszonego przez niemieckich oficerów. Nie ma żadnych wskazówek, że strzały zostały oddane w innym dniu niż owego 10 lipca. Co prawda zmieniali się okupanci podczas wojny - najpierw Niemcy, potem Armia Czerwona, znów Niemcy, wreszcie znów czerwonoarmiści, jednak Jedwabne nigdy nie było terenem bezpośrednich działań wojennych.

Tym samym teza, że Niemcy nie brali czynnego udziału w mordzie Żydów w Jedwabnem, została poważnie podważona. Ciekawe, że Gross nie odnosi się do tego faktu ani słowem w niemieckiej edycji, która w tych dniach ukazała się w wydawnictwie C.H. Beck w Monachium.

Wykopaliska wykazały ponadto, że w stodole nie mogło zostać spalonych 1600 osób, jak głosiła tablica pamiątkowa z roku 1963, lecz około 250. Inne masowe groby, które zostały opisane w książce, najwidoczniej nie istnieją. W grobie masowym w Jedwabnem znaleziono także biżuterię oraz monety, w tym również złote rublówki. Prokurator, który badał ponownie ten grób masowy, uważa: "Liczba 1600 jest tylko symboliczna". Mimo to międzynarodowe media powtarzają tę szokującą swoją wielkością liczbę. Dla moralnej oraz prawno - karnej oceny nie ma to żadnego znaczenia, czy było 250 czy 1600 ofiar, ma jednak znaczenie dla rekonstrukcji wydarzeń."

Thomas Urban, Rzeczpospolita, Süddeutsche Zeitung, 10.09.2001

użytkownik usunięty
pizecik

Jeśli dobrze pamiętam.Prokuratorem generalnym był wtedy Lech Kaczyński.I to on wstrzymał dalszą ekshumację.Na wyrażną prośbę albo bardziej wytyczne od amerykańskiego żydostwa.

Tak. Dokładnie wtedy kiedy dokopano się do czaszek z kulami.. Do łusek i kosztowności odkrywając zaledwie niewielki fragment całości. Podniosło się wówczas takie larum żydowskie, że święte miejsce kaźni jest bezczeszczone, że Kaczyński dla dobra stosunków polsko-żydowskich zdecydował się zakończyć ekshumację. A szkoda, bo może dziś byłoby mniej gdybań a więcej konkretów.

ocenił(a) film na 2
pizecik

Dzieki za te relacje. Szkoda, że na temat tego co naprawde sie wydarzyło w Jedwabnem nie było powaznej merytorycznej dyskusji w mediach - pamietam tylko jedną debatę, na której znanego profesora orzyknieto antysemitą, ponieważ "ośmielił się" stwierdzić, że wiele Żydów witało z radością sowiecka okupację na ziemiach poskich.
Obecnie w przestrzeni publicznej funkcjonuje jedyna, oficjalna, narzucona przez GW i Grossa wersja tamtych wydarzeń - a kto próbuje z nią polemizować, wiadomo - antysemita.

pizecik

Prawda o Jedwabnem
''JEDWABNE - ŻYDOWSKIE KŁAMSTWA i zmowa milczenia ZDRAJCÓW Polski''
http://www.youtube.com/watch?v=nwpMUsdCMf4&feature=g-all-lik
http://www.youtube.com/watch?v=u35odXNQgbQ&feature=g-u-u

mitemite

I jeszcze to. tego nie dowiecie się z książek Grossa, wypocin Michnika czy filmideł Pasikowskiego:
Kolaboracja lokalnego żydostwa z Rosjanami od wrześnie 1939 do czerwca 1941!

Dzień przeokropny dla Polaków

Niedawno ogłoszono bardzo specyficzne, lecz zarazem wiarygodne źródło "Kronikę panien benedyktynek opactwa Świętej Trójcy w Łomży (1939 - 1954)", sporządzoną przez s. Alojzę Piesiewiczównę (Łomża 1995). Zacytujmy jej fragmenty dotyczące dni 20 - 22.06.1941 roku:

"20 czerwiec. Uroczystość Serca Pana Jezusa. Dzień przeokropny dla Polaków pod zaborem sowieckim. Masowe wywożenie do Rosji. Od wczesnego rana ciągnęły przez miasto wozy z całymi rodzinami polskimi na stację koleją. Wywożono bogatsze rodziny polskie, rodziny narodowców, patriotów polskich, inteligencję, rodziny uwięzionych w sowieckich więzieniach, trudno się było nawet zorientować jaką kategorię ludzi deportowano. Płacz, jęk i rozpacz okropna w duszach polskich.

Żydzi za to i Sowieci tryumfują. Nie da się opisać co przeżywają Polacy. Stan beznadziejny. A Żydzi i Sowieci cieszą się głośno i odgrażają, że niedługo wszystkich Polaków wywiozą. I można się było tego spodziewać, gdyż cały dzień 20 czerwca i następny 21 czerwca wieźli ludzi bez przerwy na stację. (...) I na prawdę Bóg wejrzał na nasze łzy i krew.

22 czerwiec. Bardzo wczesnym rankiem dał się słyszeć warkot samolotów i od czasu do czasu huk rozrywających się bomb nad miastem. (...) Kilka bomb niemieckich spadło na ważniejsze placówki sowieckie. Zrobił się niesłychany popłoch wśród Sowietów. Zaczęli bezładnie uciekać. Polacy cieszyli się bardzo. Każdy huk rozrywającej się bomby napełniał dusze niewypowiedzianą radością. Za kilka godzin nie było w mieście ani jednego Sowieta, Żydzi pochowali się gdzieś po suterenach i piwnicach. Przed południem więźniowie opuścili cele. Ludzie na ulicach rzucali się sobie w ramiona i z radości płakali. Sowieci cofali się bez broni, ani jednym strzałem nie odpowiedzieli następującym Niemcom.

Wieczorem tego dnia w Łomży nie było ani jednego Sowieta. Sytuacja była jednak nie wyjaśniona - Sowieci uciekli, a Niemcy jeszcze nie weszli. Następnego dnia 23 czerwca tak samo pustka w mieście. Ludność cywilna rzuciła się na rabunek. Rozbito i zrabowano wszystkie składy, bazy i sklepy sowieckie. Wieczorem 23 czerwca weszło kilku Niemców do miasta - ludność odetchnęła".

W tych dniach nie mogło być innej reakcji. W parę tygodni później ZWZ w pośpiechu odtwarzał poszarpane przez Sowietów sieci konspiracyjne, masowo zbierano broń porzuconą przez uciekających, wykorzystywano czas "bezkrólewia" na przygotowanie się do walki z kolejnym okupantem. Są na to równie liczne świadectwa, jak na fakty rabunku, odwetu i pogromów. Rzeczywistość - jak zwykle - jest bardziej skomplikowana, niż umiemy to sobie wyobrazić.

Niemcy uratowali setki mieszkańców.

Danuta i Aleksander Wroniszewscy odnotowali relację mieszkańca Jedwabnego:
"Pamiętam jak wywozili Polaków do transportu na Sybir, na każdej furmance siedział Żyd z karabinem. Matki, żony, dzieci klękały przed wozami, błagały o litość. Ostatni raz dwudziestego czerwca 41 roku".

pizecik

do góry...

pizecik

UP UP.

mixmax

Do góry.