cytuję:
"Rocznik 1973. Niedoszły „magister” Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Ze względu na niepoprawne politycznie poglądy - niechęć do wszelkich odmian socjalizmu (europejskiego również) i ochlokracji - oraz brak szacunku dla oficjalnych „autorytetów”, nie miałem czego szukać w „me(r)diach”. Ewidentnie nie nadawałem się na „dziennikoorwę”, której jednym z głównych obowiązków jest wysługiwanie się okupującym Polskę pseudo-elitom, złożonym z Dyzmów i Kuników, pasożytujących na podatnikach wzorem jeszcze większych trutni z Durni Europejskiej i usprawiedliwiających ten proceder rozmaitymi „koniecznościami dziejowymi”. Poznawszy to środowisko od zaplecza, straciłem resztki złudzeń, co do możliwości robienia kariery w tym zawodzie. Zamiast intelektualnej prostytucji uprawianej na rozkaz „redaktora/oficera prowadzącego”, wybrałem wolność i higienę psychiczną, co wszystkim polecam.
Przez jakiś czas byłem pilotem wycieczek, dzięki czemu mogłem realizować swoje zamiłowanie do podróży – uczenie się historii i geografii z książek (dobrych) jest jak delektowanie się winem, oglądanie ilustracji do nich, w wersji „live”, to już popijanie ambrozji serwowanej po japońsku..."
I WSZYSTKO JASNE :D
dopowiem tylko, iż to strona odautorska wyżej wymienionego, do której (sic!) zachęca
tutaj można dopisywać kolejnych "rycerzy niepodległości", mam kilka typów tylko trzeba dojrzeć tych nicków :)