nie czaję jaki niektórzy ludzie mają problem- naprawdę wydaje się komuś,że Polacy to naród który nic złego Żydom nie zrobił? Oni też nie byli święci, jak każdy naród, ale niech Polacy rozliczają się sami, Niemcy sami,Żydzi sami itd. i proszę bez antysemityzmu
Uderz w stół a nożyce się odezwą. To mądrość ludowa. Podobnie jak nazwanie prusakiem najobrzydliwszego robaka.
"Odprawa w Wannsee, znana jako „konferencja w Wannsee” była skutkiem klęski armii niemieckiej pod Moskwą, stratą wartości Żydów jako zakładników przeciwko Ameryce, jak też z powodu klęski w bitwie o Anglię. Na odprawie tej rząd niemiecki uruchomił mechanizm zagłady Żydów i Cyganów, jak też nieco później, zagłady 51 milionów Słowian, w pierwszym rzędzie Polaków.
Plan nazywany przez nazistów: „Plan Ost” dotyczył Słowian, którzy zamieszkiwali tereny mające być przyłączone do Niemiec, w czasie tworzenia wielkiej niemieckiej przestrzeni życiowej. Dowodzi tego, między innymi sam fakt, że Niemcy w czasie wojny wyprodukowali wielokrotnie większe ilości gazu do zabijania ludzi w komorach gazowych, niż było Żydów i Cyganów na całym świecie.
Protokół odprawy w Wannsee przetrwał wojnę i jest dowodem jak w biurokracji niemieckiej były podzielone role ministerstw i głównych instytucji do procesu zmechanizowanego ludobójstwa oraz przetargu na zamówienia od przemysłu niemieckiego, potrzebnych w tym zbrodniczym celu, urządzeń i procedur. Protokół odprawy w Wannsee był w całości używany jako dowód rzeczowy zbrodni niemieckich w czasie procesu w Nuremberdze.
Sam protokół był sporządzony przez Adolfa Eichmann’a, niemieckiego Żyda urodzonego w Jerozolimie, który pracował pod nadzorem Reinharda Heydricha, szefa głównego biura bezpieczeństwa państwa niemieckiego. Tak więc na przestrzeni jednego roku, strategia Niemiec nazistowskich, w sprawie rozwiązania nazistowskiego problemu Żydów przeszła ewolucję od przymusowej ewakuacji Żydów z Europy, do super-getta na wyspie Madagaskar w formie państwa pod protektoratem niemieckim, do uruchomienia masowych mordów naprzód Żydów i Cyganów a później Słowian.
Do czasu odprawy w Wannsee, Polacy a zwłaszcza polska inteligencja byli głównymi ofiarami mordów niemieckiego aparatu terroru podczas gdy w żadnym innym państwie okupowanym podobnego „odrąbywania głowy” narodowi nie było czego przykładem m.in. są Czesi i Francuzi. Wprowadzenie przez nazistów niemieckich masowych mordów Żydów, nie spowodowało przerwy w zabijaniu Polaków. Trzeba pamiętać że Polacy byli masowo mordowani przez Niemców i przez Sowietów. Ludność żydowska nie podlegała masowym i systematycznym mordom sowieckim. Co gorsze na gminnie Żydzi na kresach kolaborowali z Sowietami w mordowaniu Polaków. "
Dlaczego widzisz świat w tak czarnych kolorach?
"POLACY OBROŃCY MORDOWANYCH W PAULINOWIE ŻYDÓW
W nocy z 23/24 lutego 1943 roku w małej wiosce Paulinów w gminie Sterdyń, w zachodnim Podlasiu, dwunastu mieszkańców tej gminy zostało w sposób bestialski zamordowanych przez Niemców za pomoc Żydom, uciekinierom ze sterdyńskiego getta. Ta zupełnie nieznana historia stanowi przykład postawy wielu Polaków w stosunku do Żydów prześladowanych przez niemieckich okupantów w czasie II wojny światowej.
Medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata (transkrypcja z hebrajskiego: Chasid Umot ha-Olam, חסיד אומות העולם) – najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne nadawane nie-Żydom, przyznawane przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Jad Waszem w Jerozolimie uhonorowanych zostało dotąd, według stanu na 1 stycznia 2012 roku 24. 356 osób, w tym najwięcej Polaków 6.339. Na drugim miejscu Holendrzy 5.214 osób i Francuzi 3.513 osób. 510 Niemców otrzymało to wyróżnienie, 179 Rosjan, 22 Duńczyków i jeden Turek.
Historia pomordowanych Polaków w wiosce Paulinów jest świadectwem, jak wielu Polaków w imię miłości chrześcijańskiej, z narażeniem własnego życia i rodzin udzielało pomocy w przetrwaniu Żydom. Jedynie w okupowanej Polsce Polakom i ich rodzinom za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci.
We wrześniu 1942 roku Niemcy rozpoczęli likwidację żydowskiego getta w Sterdyni. Z przetrzymywanych tam około 1000 Żydów 359 rozstrzelano, a resztę przewieziono do obozu zagłady w Treblince. Części udało się zbiec. Schronienie znajdowali w pobliskich miejscowościach, m.in. w Paulinowie i okolicznych lasach. Postawa mieszkańców zachodniego Podlasia pokazuje zupełnie inny obraz stosunku Polaków do zagłady Żydów, niż kreowany przez historyków amerykańskich żydowskiego pochodzenia, jak również przez Żydowski Instytut Historyczny.
Żydzi otrzymywali od Polaków jedzenie oraz możliwości noclegu. W lesie za Paulinowem zrobili bunkier, gdzie przebywali w dzień. Nocowali w stajni przy dworze. Wpuszczał ich tam stajenny Franciszek Kierylak. Nie przebywali jednak stale w jednym miejscu. O pomoc zwracali się do różnych gospodarzy, którą zwykle otrzymywali – opowiada Antoni Kotowski, wnuk Józefa i Ewy Kotowskich którzy zginęli wraz z synem Stanisławem w 1943 roku za pomoc udzieloną Żydom. Ojciec opowiadał – kontynuował Antoni Kotowski, że wszyscy udzielający pomocy Żydom zdawali sobie sprawę z grożącej im kary śmierci; Żydzi byli brudni, zaniedbani, wychudzeni, w byle jakich ubraniach. Prosili o jedzenie, trzęsąc się z zimna; więc ludzie pomagali – opowiada Antoni Kosowski który zna tę historię przede wszystkim z opowiadań ojca i cioci, cudem ocalałych z niemieckiej obławy w 1943 roku.
ZDRADA ŻYDÓW
Właśnie za tę pomoc Niemcy postanowili ukarać miejscowych Polaków. W tym celu posłużyli się prowokatorami – Żydami. Cała akcja była bardzo precyzyjnie przygotowana, a Niemcy posiadali dokładne informacje o osobach pomagającym uciekinierom ze sterdyńskiego getta. Wacław Piekarski w książce „Obwód Armii Krajowej Sokołów Podlaski „Sęp”, „Proso” 1939 – 1944’’ relacjonował, że dwóch Żydów współpracujących z Niemcami dołączyło do ukrywających się i razem z nimi udawali się do polskich zagród, skrzętnie zbierając przy tym informacje i przekazując je Niemcom. Jeden z Żydów pochodził z Warszawy, drugi natomiast o nazwisku Szymel był mieszkańcem Sterdyni.
Prowokatora zapamiętała Janina Stalewska, córka Stanisława Piwki zamordowanego przez Niemców. Jej relację odnaleźć można na stronie „Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince”:
„Byłam wówczas małą dziewczynką. Kiedy przyszli Żydzi ojciec akurat jadł śniadanie. Wśród nich był również agent. Poprosili o chleb. Babcia ostrzegła tatę, żeby nie dawał im chleba ponieważ Niemcy zapowiedzieli, że kto to zrobi temu kula w łeb. Ale ojciec odpowiedział: „dzieciom trzeba dać chleba!” I dał całą bułkę, mówiąc: Macie i idźcie stąd ! (…) no i zginął za tę kromkę chleba. Żydowski prowokator namówił drugiego by wrócił i sam poprosił o chleb. Wówczas babcia dała mu chleb, ale powiedziała żeby nie przyprowadzał więcej obcych, bo nie wiadomo kim są – opowiada Antoni Kotowski. Z relacji Antoniego Kotowskiego wynika, że jednak zjawił się trzeci „uciekinier”, a zaraz potem Niemcy zaczęli obserwować okoliczne wioski. Wkrótce potem ojciec pana Antoniego naocznie przekonał się kim rzeczywiście był ów „ukrywający się”. – Gdy ojciec przechodził przez Paulinów zobaczył tego trzeciego Żyda…idącego razem z niemieckimi żołnierzami. Oddział szedł do gorzelni. Gdy zrównali się z tatą, rozstąpili się na boki, a ojca puścili środkiem. Wśród mijanych żołnierzy poznał tego trzeciego, ale już w mundurze niemieckim – opowiada pan Antoni. Wkrótce potem jak wynika z materiałów Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince żydowski prowokator wrócił do Paulinowa, by wskazać Niemcom tych, od których także on doświadczył pomocy.
OBŁAWA
W nocy z 23 na 24 lutego 1943 r. wieś została otoczona przez Niemców. By schwytać zbiegów i ukarać tych, którzy im pomagali, okupanci zorganizowali obławę. Zaangażowali w nią około 2 tys. żołnierzy i policjantów niemieckich - przyjechali z Ostrowi Mazowieckiej 60 samochodami.
Żyjący jeszcze mieszkańcy zapamiętali, że żołnierze stali w gęstym kordonie, w odległości zaledwie kilku kroków jeden od drugiego. Z pomocą żydowskich prowokatorów wynajdywano osoby, które pomagały Żydom, i zabijano ich, gdzie popadnie: na progach ich domów, na schodach, podwórkach i w lesie.
Pierwszym Polakiem, który zginął, był stajenny Franciszek Kierylak. Stracił życie, bo pozwalał nocować Żydom w stajni znajdującej się w zabudowaniach dworskich.
Bardzo poruszająca jest historia rodziny Kotowskich. - To było straszne - mówi łamiącym się głosem Antoni Kotowski, który zna przebieg wydarzeń od swojego ojca, nieżyjącego już Czesława Kotowskiego. Mężczyzna cudem uniknął śmierci, bo został ostrzeżony przez sąsiada o niebezpieczeństwie. Mimo że niemieccy żołnierze dostrzegli go, gdy wjeżdżał do Paulinowa, do którego chwilę wcześniej wkroczyli okupanci i od razu zaczęli strzelać, udało mu się uciec do sąsiedniej miejscowości, choć kule już świstały mu nad głową.
Takiego szczęścia nie mieli już jednak jego rodzice i brat. Niemcy niespodziewanie wtargnęli do domu Józefa i Ewy Kotowskich. - Dziadek siedział przy stole. Niemiecki żołnierz od razu strzelił do niego. Dziadek upadł, ale próbował się jeszcze podnieść. Jednak Niemiec przycisnął go butem do podłogi i dobił drugim strzałem - opowiada z bólem w głosie pan Antoni. Babcię, Ewę Kotowską, zamordowali na progu domu. Wszystko to działo się na oczach 6-letniej córki, Stanisławy... Przerażona dziewczynka uklękła przed obrazem i zaczęła się modlić. Na oprawcy nie zrobiło to jednak wrażenia. Z zimną krwią wycelował w dziecko karabin. Może właśnie widok klęczącej dziewczynki obudził ludzkie uczucia w drugim Niemcu. Podbił karabin kamrata i kula trafiła w podłogę. - To ocaliło ciocię - wspomina pan Antoni.
Oprawcy dosięgli jednak jeszcze 25-letniego Stanisława Kotowskiego, stryja pana Antoniego: został aresztowany wraz z 10 innymi okolicznymi mieszkańcami i rozstrzelany w lesie za Paulinowem. - Tam również ich zakopali. Dopiero po wojnie ciała przeniesiono na cmentarz w Sterdyni - mówi ze smutkiem Antoni Kotowski.
W ten sposób za chleb dawany żydowskim uciekinierom rodzina Kotowskich zapłaciła śmiercią aż trzech osób i osieroceniem dzieci.
Za podobne „przewinienia" w pobliskim lesie oraz znajdującej się nieopodal gorzelni rozstrzelano również Stanisława Piwkę, Zygmunta Drgasa, Mariana Nowickiego, Ludwika Uziębłę, Aleksandrę Wiktorzak, Jana Siwińskiego oraz jego zięcia Franciszka Augustyniaka.
Mimo poniesionej ofiary rodzina Kotowskich nie doczekała się choćby podziękowań za pomoc Żydom, którą tak drogo opłaciła. O ich ofierze, prócz wzmianek w materiałach Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince, mówi tylko skromna tablica w kapliczce upamiętniającej wszystkie ofiary obławy w Paulinowie w 1943 r., a także niszczejący już pomnik na miejscowym cmentarzu w Sterdyni.
Tragedię uwieczniła również poetka ludowa Lucyna Maksimiak. W wierszu zatytułowanym "Rapsod poległym" pisała:
Tego Pan Jezus nas uczył,
Jak postępować trzeba,
Dać spragnionemu kubek wody,
Głodnemu kromkę chleba,
Do domu podróżnych przyjąć,
Zziębniętych, by się ogrzali.
Za Waszą dobroć, wierność Bogu,
Za to Was roztrzaskali.
KOMU PAMIĘĆ?
Rodzina Kotowskich z oburzeniem przyjmuje informacje o najnowszej książce Jana Tomasza Grossa "Złote żniwa". Boli ich to, że ofiara ich rodziny i wielu innych uczciwych mieszkańców Paulinowa i okolic nie została doceniona. Rodzinom, których bliscy oddali życie za pomoc Żydom, nie podziękowali ani ich rodacy, ani władze w Polsce.
Nie uzyskali też wsparcia wówczas, gdy najbardziej tego potrzebowali - osierocone dzieci, niekiedy jeszcze nieletnie, same musiały sobie radzić, i to w ciężkich, powojennych czasach. Po wymordowaniu rodziców 23-letni wówczas Czesław Kotowski opiekował się 6-letnią siostrą Stanisławą i 8-letnim bratem Kazimierzem. Prócz tego musiał radzić sobie z prowadzeniem gospodarstwa.
Tym bardziej rodzinę Kotowskich boli przedstawianie teraz Polaków jako ograbiających żydowskie szczątki. Dlaczego dziś, prawie 70 lat od tamtych wydarzeń, niektóre wydawnictwa i część mediów chętniej nagłaśniają oskarżenia niekompetentnego autora? - Tu obowiązują reguły show-biznesu, a więc trzeba zachować się obrazoburczo, obrazić kogoś, wstrząsnąć widzem, "wysadzić coś w powietrze", żeby zaistnieć, itp. Stąd taka działalność szarlatańska, jak Jana Tomasza Grossa - uważa politolog i historyk dr Piotr Gontarczyk. Autor wielu cenionych publikacji naukowych wskazuje, że Gross nie przestrzega żadnych reguł naukowego rzemiosła i naukowej uczciwości. - Wycina z kontekstu całe fragmenty cytowanych dokumentów i dopasowuje je do swoich tez, a pomija inne, które się nie zgadzają z jego opiniami. Całkowicie pomija też prace historyków, którzy są dla niego niewygodni, a cytuje tych niepoważnych, często chętnie powtarzając za nimi nieprawdziwe stwierdzenia, bo są dla niego wygodne - wskazuje.
Zdaniem prof. Marka Jana Chodakiewicza, autora książki "Polacy i Żydzi, 1918-1955:” Współistnienie, Zagłada, Komunizm", rozgłos książek Grossa wynika z faktu, że harmonizują one z dominującym paradygmatem kulturowym. Oznacza to, że Gross daje „naukową" otoczkę powszechnie funkcjonującym na Zachodzie opiniom o Polsce i Polakach. Wstrzeliwuje się doskonale w istniejące stereotypy. Gross może polegać na sprawnej maszynie marketingowej ludzi podobnie jak on myślących. Są oni w post-PRL bardzo zamożni i wpływowi. Jeszcze książka nie wyszła, a maszyna ta już rozpoczęła kampanię reklamową. Strona konserwatywna, tradycjonalistyczna i prawicowa w Polsce zwykle tylko reaguje na takie ataki, a zupełnie nie potrafi ich uprzedzić. Do tego potrzeba samemu przeprowadzić badania i narzucić swój dyskurs interpretacyjny.
- Sprawy polsko-żydowskie powoli wychodzą z powijaków w Instytucie Pamięci Narodowej, ale tam też nie ma na razie strategicznego podejścia do tematyki - ocenia prof. Chodakiewicz.
FENOMEN W SKALI EUROPY
Profesor Jan Żaryn, historyk, wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego i były dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN, uczestniczy w pracach Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów. - Na apel Komitetu wpłynęły liczne relacje i świadectwa, z niepełnej analizy zebranego materiału wynika, że było co najmniej kilka tysięcy przypadków udzielania Żydom pomocy przez Polaków - wskazuje. - Pomoc ta była niesiona, pomimo że groziły za nią realne represje. Na podstawie dokumentacji zgromadzonej przez Komitet można ustalić, że około 70 osób niosących pomoc podlegało różnorodnym karom - dodaje prof. Żaryn. W skali całej Polski szacunkowe dane mówią o kilkuset, nawet około 1000 Polaków, którzy ponieśli z rąk Niemców karę za ratowanie Żydów.
Prof. Richard C. Lukas „Zapomniany Holocaust” dodatek B strona 410 – 438 podaje:
ZGINĘLI ZA TO, ŻE NIEŚLI POMOC
[…]oto wyjątki z raportu przygotowanego przez Główną Komisję Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu który dokumentuje przypadki 704 Polaków skazanych na śmierć za pomaganie Żydom podczas II wojny światowej. Lista nie obejmuje przypadków tak zwanych pacyfikacji przez Niemców polskich wsi za niesienie pomocy Żydom. W żadnym razie lista ta nie jest kompletna. Daje ona jedynie próbkę starań polskiej instytucji państwowej, aby takie wypadki ocalić dla potomności. Szacunki całkowitej liczby Polaków, którzy zginęli za pomoc Żydom, mogą się różnić w zakresie od 2 do 50 tysięcy osób […].
To Polakom niosącym pomoc Żydom z narażeniem życia należy się pamięć. Niebezpieczeństwo było rzeczywiście olbrzymie, bo Niemcy posuwali się - tak jak w Paulinowie - nawet do prowokacji, aby złapać pomagających Żydom. Wcale nierzadko prowokatorami i szpiegami byli... również Żydzi. Jeden taki szpieg wydawał wszystkich Polaków, którzy mu pomagali.
Dlatego - jak zaznacza dr Piotr Gontarczyk - w sposób rzetelny można mówić tylko o różnych postawach ludzi i próbować naukowo znaleźć właściwe proporcje. - Tyle że takie rzeczy Grossa w ogóle nie interesują - podsumowuje.
Nie sposób analizować stosunków polsko-żydowskich w czasie wojny bez podkreślenia, że nigdzie indziej Niemcy nie wprowadzili tak ostrych represji za pomaganie Żydom, jak w Polsce. Można z tego wysnuć wniosek, że w innych krajach europejskich nie istniał „problem" nieskuteczności prawa zakazującego tej pomocy. - Zdarzały się przypadki, że uratowano wiele osób tej narodowości, np. w Danii, ale odbyło się to w ramach bodajże dwudniowej "operacji" - zauważa prof. Żaryn. Pomoc Żydom niosły także inne nacje - np. Holendrzy, tyle że nie pod groźbą kary śmierci czy choćby konfiskaty majątku. Dlatego nie jest to porównywalne z sytuacją Polaków pod okupacją, żyjących w nieustannym strachu z powodu ukrywania osób żydowskiego pochodzenia.
Niemcy zaczęli zaostrzać kary dla Polaków pomagającym Żydom z powodu ich niskiej skuteczności. - W latach 1942-1943, w najgorszym okresie Holokaustu, Niemcy w okupowanej Polsce niejako na bieżąco zmieniali prawo na coraz bardziej restrykcyjne. Początkowo karze śmierci podlegali tylko ci, którzy bezpośrednio udzielali pomocy Żydom, ale później kara śmierci albo wywóz do obozu koncentracyjnego groziły nawet osobom, które nie ujawniły, że wiedzą o kimś, kto przechowuje Żydów - wyjaśnia prof. Żaryn.
SKAZANY NA SALON
Nadzieje Jana Tomasza Grossa na zmianę w Polsce paradygmatu kulturowego w historiografii raczej się nie ziszczą. Według prof. Chodakiewicza, na poziomie masowym jest on skazany na porażkę, ale jego bronią jest to, że nieźle radzi sobie w lewicowo-liberalnym „salonie". Po tym, gdy wytknięto straszliwe dziury metodologiczne i merytoryczne w "Sąsiadach" , "Strachu", czy „Złotych żniwach”, cielęcy podziw dla tego socjologa zniknął. Jednak dalej w środowisku "Gazety Wyborczej" należy do dobrego tonu wychwalać go oraz eksponować jego książki w księgarniach. - W USA Gross nie sprzedaje się świetnie, ale wystarczająco. Tutaj jego książki utwierdzają już od dawna istniejące negatywne stereotypy Polaków i Polski. Ale to już nie wina J.T. Grossa: on tylko spija krem z gotowanej od co najmniej pół wieku potrawy antypolskich uprzedzeń - uważa prof. Chodakiewicz.
"Być albo nie być" Grossa zależy od polskich historyków i polityków - jeśli ci ostatni nie będą w zdecydowany sposób oponować przeciwko pisaninie Grossa, zniechęci to wielu naukowców do odważnej eksploracji obszaru relacji polsko-żydowskich. - W USA prywatnie koledzy gratulowali mi moich prac. Ale tylko prywatnie. Nikt się właściwie za mną nie wstawiał, gdy neostaliniści, jak ich nazwał profesor John Radziłowski w ostatnim "Glaukopisie", atakowali mnie za moją pracę "The Massaccre in Jedwabne", którą notabene kilka lat temu obiecał wydać po polsku Janusz Kurtyka. Nadmieniam to również, aby zaznaczyć wagę antycypacji - dodaje.
Tylko zdecydowane działania polskich władz, a szczególnie odpowiedzialnych za politykę historyczną pracowników Instytutu Pamięci Narodowej oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, mogą zapobiec utrwaleniu się czarnej legendy o złych Polakach, współodpowiedzialnych za Holokaust, w świadomości społeczeństw zachodnich.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W „WARSZAWSKIEJ GAZECIE” 18 STYCZNIA 2013 R."
Każdy Polak powinien to przeczytać. Zaznaczam, że nie wnikam kim jesteś, byś znowu jakichś aluzji nie czynił.
"ZABÓJCZE DONOSY
Najbardziej zmasowaną formą zbrodniczych działań antypolskich ze strony prosowieckich Żydów była wielka fala skierowanych przeciwko Polakom zabójczych donosów. Były one nieustannym zjawiskiem lat 1939-1941 na Kresach II RP.
Zbolszewizowani Żydzi, znający doskonale lokalne stosunki w poszczególnych miejscowościach, okazali się dla NKWD bezcennymi wręcz agentami i informatorami przeciwko różnym patriotycznym środowiskom polskim. Wiele żydowskich donosów przyniosło najtragiczniejsze skutki dla schwytanych na ich podstawie Polaków.
Niektórzy z nich bywali natychmiast zabijani w rezultacie tych donosów, tak jak stało się w opisanym w przypadku grodzieńskiego nauczyciela Jana Kurczyka. W przypadku bardzo wielu innych Polaków donos kończył się zamknięciem w sowieckim więzieniu i późniejszym zakatowaniem na śmierć. Bardzo wielu oficerów schwytanych na podstawie żydowskich donosów znalazło się później na listach katyńskich.
Ta nadzwyczaj ponura, donosicielska rola znacznej części Żydów na Kresach Wschodnich została wymownie opisana między innymi w znakomicie udokumentowanej książce żydowskiego autora Bena-Ciona Pinchuka. Pisał on m.in.: Nie ulega wątpliwości, iż lokalni komuniści żydowscy grali ważną rolę w rozpoznaniu dawnych działaczy politycznych i zestawieniu listy "niepożądanych" i "wrogów klasowych". NKWD próbowało, często z sukcesem rekrutować ludzi, którzy przedtem byli aktywni w żydowskich instytucjach i politycznych organizacjach, i w ten sposób stworzyli oni atmosferę wzajemnych podejrzeń o strachu wśród przyjaciół i kolegów (por. Ben-Cion Pinchuk Shtetl Jews under Soviet Rule. Eastern Poland on the Eve of the Holocaust, Cambridge, Mass, 1991, s. 35)."
Ty się wypowiadaj, pożyteczny idioto, tylko za pożytecznego idiotę, którym jesteś...
A mnie zdanie kogoś, kto nie ma zdania, bo jest pożytecznym idiotą dla syjonistów, GÓWNO obchodzi!
Oni nie szukają żadnego wroga: oni szukają żywiciela do żerowania na nim. Reszta to tylko droga do tego celu opisanego tak chwalebnie w Talmudzie...
O proszę! Pożyteczny idiota... jak inertnie ćwierka pieśń skomponowaną przez syjonistyczną propagandę... nawet o tym nie wiedząc... "nazistów"... bo świat dzieli się na "nazistów" i "dobrych". Dobrzy są Żydzi i ci, którzy chcą im dać wszystko, na co Żydzi mają tylko ochotę... Reszta to "naziści"... I geszeft się kręci... A geszeft to grunt, bo przecież nie praca...
Z tego co słyszałem to "Mein Kampf" wzorowane mogło być na żydowskim Talmudzie, tylko nie jest aż tak rasistowskie jak Talmud. To prawda?
No a jak! To ty nie wiesz, o co chodzi z tymi Übermenschami? Niemcy po prostu byli bezczelnymi uzurpatorami przypisując sobie tę właściwość, bo powszechnie wiadomo, że Übermenschami są Żydzi... Dlatego jak Niemcy robili, co chcieli, jako Übermensche, to było "aj waj", ale jak Żydzi robią to, co chcą, jako prawowici Übermensche, to wszystko jest w najlepszym porządeczku, mordy w kubeł i oczywiście... bulić...
Naprawdę nie wiem, myszko. Musisz sam sprawdzić. Wyjmij Mein Kampf spod jedwabnej podusi, Talmud ze schowka na miotły i porównuj ile wlezie. Ale wujciowi Dolfiemu takie żarciki by się raczej nie spodobały.
Niezły oszołom z ciebie. Trzymasz "Mein Kampf pod jedwabną podusią", a "Talmud w schowku na miotły"?
serio ??? On jest oszołomem ? Jak patrzę to to najnormalniejszy człowiek jakiego czytałem od dawna w tym temacie. Może używa kwiecistych sformułowań, ale nie gada pierdół o "spisku światowego żydostwa" i o tym ,że tu sami agenci, którzy nie wiadomo komu chcą sprzedać Polskę
Normalny człowiek nie trzyma z reguły "Mein Kampf pod jedwabną podusią", a "Talmud w schowku na miotły"?
Gratuluje podjętej walki chociaż ciężko rozmawiać z krzykaczami i jedynymi słusznymi patriotami. Ci wszyscy którzy krzyczą o antypolskości filmu przypominają mi tych mieszkańców wioski.
"Gratulujesz", że "awksom" "podjęła się walki" i zwalcza Polskość i Polaków?
Możesz podać przykłady, jak to określiłeś, "krzykaczy i jedynie słusznych patriotów"? Dlaczego uważasz, że obrażeni antypolskim paszkwilem Polacy to "krzykacze". Jesteś rasistą? Robisz to z nienawiści do Polaków?
Polskie, katolickie "dobroty" w niczym nie przypominają wypaczonych, w twoim chorym z nienawiści umyśle, "mieszkańców wioski".
Gratuluje że nadal podejmuje temat chociaż powinien przestać po drugiej odpowiedzi prosił o antysemityzm i się nie doczekał. Film opowiada część historii Polski więc dlaczego jest antypolski?
to tak jakby Merkel zaprzeczał istnieniu nazizmu.
Najlepsze jest to że nie ma we mnie nawet krzty nienawiści nawet do Ciebie, bardziej mnie to śmieszy.
Film nie opowiada polskiej historii. Może na WUML-u uczyli was takiej antypolskiej propagandy. Wyluzuj. Stalin umarł.
Z tego co słyszałem to żyd znajdzie antysemitę nawet na bezludnej wyspie, dlatego nie dziwię się twoim kosmicznym rewelacjom.
Nie wykluczam, że może to być twoja niewiedza. Najczęściej jednak słowa podobne do twoich biorą się z antypolskie nienawiści i rasizmu. Pamiętaj, że szerząc nieprawdę. plamisz swoje ręce krwią milionów niewinnych Polaków i żydów zamordowanych przez Niemców, żydów i Rosjan.
podjął k***a !!!!!!!! Jestem facetem, okażcie chociaż tyle zaangażowania w dyskusję,żeby sprawdzić płeć rozmówcy. To,ze mam Jennifer Lawrence na avku to nie znaczy,że jestem kobietą !!! Powtórzę : Jakbym miał kota, to byście mnie brali za kota???
Akurat koty to sa najbardziej niebezpieczne na lądzie zwierzeta ,chyba nikt nie chciał by sie spotkać z tygrysem face 2 face.Więc jak dasz kota na avka to wiadomo że jesteś żmiją.
W końcu coś z sensem napisałaś a niektórzy mówia że ludzie w drodze ewolucji wykształciły sie z orangutanów - a ja mówie nie , to musiał jakiś meteoryt spaść na antarktyde i ja roztopić w procesie spalania i tarcia - no i póżniej ten cały lód wyparował i na całej planecie nastąpiły ogromne opady właściwie powódz - no i Noe zbudował ta arke i tak sie to potoczyło ale nigdy nie uwarzałem że człowiek pochodzi od małpy.
kiedy ostatnio byłeś u lekarza ??? Nie, nie chodzi mi o to,ze nie wierzysz w teorię ewolucji (btw. nie tyle z orangutanów, co ogólnie od mało, a najbardziej podobne do ludzi są szympansy) , bo nie jesteś jedyny. Chodzi mi o to ,ze z uporem maniaka piszesz do mnie jak do kobiety
Jesteś facetem? To skąd twój awatar? Może jednak genderem lub jeszcze czymś gorszym? Grodzka także była kiedyś facetem.
po raz 100 pytam, jakie to ma znaczenie, co mam na avku ??? Pytałem się co by było jakbym miał kota, ale odstałem odpowiedzi godna pacjenta szpitala psychiatrycznego, więc zapytam się co by było jakbym miał pusty fotel ???
Jak kiedys algebry sie uczyłaś to musisz wiedzieć że rzeczywistośc jest strasznie skomplikowana różniczki wektory macierze np. Shredinger Heisenberg udowodnili to samo tylko jeden przez analize a drugi przez algebre ,jesli mnie pytasz co by bylo gdybys miala inny avek to niewiem.Moze by byl koniec swiata.
dobra, olewam Cię, albo jesteś chory na umyśle albo jesteś trollem ( dla mnie w większości przypadków to samo). Żegnam i życzę Ci terapii prądem
Na piwo ? Nie piję. Na randkę? Sorki, jestem heteroseksualnym facetem, do homoseksualistów nic nie mam, ale nie skorzystam