Zakotwiczony w przeszłości Hae Sung, krzywdząca relacja w której tkwi a której jego wieloletnia sympatia nie pomaga mu zerwać. Myślę, że mój odbiór tego filmu jest zgoła inny niż dużej części tutejszych jego wielbicieli. Bohaterka nie wykorzystała żadnej szansy, aby - samemu będąc zdecydowanie bardziej zdystansowaną do niegdysiejszych wzruszeń - pomóc innej osobie ruszyć do przodu. Okazywała zadziwiający wręcz brak empatii, tak podobno kobiecej. Ostatnia scena i niewczesne łzy Nory to już zupełna porażka, niewiele mająca wspólnego z czarem niespełnionych kochanków a wiele więcej ze szkodliwym mitem romantycznej miłości, który wciąż ma swoich wyznawców.