Skrzyżowanie Kilera z Pulp Fiction: zabili go i uciekł, ale po drodze jeszcze ukradł, oszukał, sprzedał i wyszedł z tego cało. I to nie on jeden, ale właściwie wszyscy, a było ich tam wielu, wątki im się łączyły a mi się plątały, ale śmiechu było dużo, a niektóre postacie drugoplanowe dopracowane do granic komizmu. Genialny film, tylko szkoda, że grali go chyba tylko w Warszawie, a i tam szybciej zniknął z ekranów niż się pojawił. 9.