Pomimo całej swojej groteski i absurdu - Batman Returns ma scenariusz, ma fabułę, postacie mają jakieś motywacje do działania. Nie jest to może rewelacyjny scenariusz, rewelacyjna fabuła ani rewelacyjne motywy do działania, ale wystarczające, żeby to co się dzieje w filmie trzymało się kupy i dało się oglądać bez ciągłego zastanawiania się "co? jak? po co?". Pierwszy Batman był jak dla mnie dość nudny, był to film z wielkim potencjałem który został totalnie zmarnowany. Jak dla mnie dopiero Batman Returns jest
pełnoprawnym Batmanem Burtona.
Niektórzy narzekają że Max Schreck to dość nijaka postać i pusty, stereotypowy czarny charakter - powiedzmy sobie szczerze, to jest Christopher Walken jako antagonista Batmana, nieważne jak nudnego by go napisali i tak byłby zajebisty....
Nie żeby ten film nie miał wad - jest absurdalny i wiele z tego co się w nim dzieje jest po prostu... (scena w której Batman przeprasza Catwoman za to że ją uderzył w ich pierwszej walce zawsze wydawała mi się z deka żałosna - drobiazg, ale boli). Niemniej ogląda się go przyjemnie, mi osobiście dużo przyjemniej od pierwszego.
A mnie razi (w stosunku do pierwszej, daleko bardziej epickiej, filmowej części) teatralność tego filmu. W każdej scenie odczuwa się, że to studio filmowe, film nie oddycha plenerem, jest dziwnie ciasny. Pierwszy jest pod tym względem doskonały.