Po tak doborowej obsadzie i fenomenalnym rezyserze spodziewałam sie czegos niesamowitego, zamiast teo zmarnowałam półtorej godziny... Nie widze w tym filmie niczego ciekawego, żadnego ujęcia, które pozostałoby w mojej głowie po obejrzeniu filmu, żadnego sarkazmu, ni morału słowem SZKODA CZASU NA TEN FILM. Gdzie sie podział stary Allen?....
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda i to przy takiej rewelacyjnej obsadzie. Jeden z gorszych filmów Allena. Zawiodłam się.
zawsze możemy liczyc na inne filmy Allena;) i w sumie to nie był aż tak tragiczny.
Gdyby to nie był film Allena to myślę, że oceniłabym go wyżej.
Zagraj to jeszcze raz, Woody. Ale w starym stylu.
"Życie jest wrzaskliwą opowieścią, a na końcu nic nie znaczącą". Ogólnie cały film nic nie znaczący. Wiadomo że często nie obsada stanowi o jakości filmu no i w tym przypadku nic nie pomogła. Hopkins jak dla mnie był jakiś żenujący (jeśli to było celem reżysera to mu się udało doskonale). Nawet Banderas, którego bardzo cenię, zagrał trochę "z kijem w tyłku". Nie powiem że bardzo się wynudziłem, były momenty lekkiego zaskoczenia. Jestem wielkim miłośnikiem Allena i pierwszy raz daję mu tak niską ocenę (gdyby to nie był Allen dostał by jeszcze mniej).