Lider "Talking Heads" debiutuje za kamerą, aby opowiedzieć o mieszkańcach pewnego małego miasteczka gdzieś w Teksasie. Sam pojawia się tu w roli przemierzającego pustkowia kabrioletem narratora. Rzecz całkiem wdzięczna i zdecydowanie pozytywna, utrzymana nieco w duchu filmów Jarmuscha, mocno też przywodząca na myśl młodsze o pięć lat "Twin Peaks", z tą całą galerią prowincjonalnych dziwaków. Akcja gęsto okraszona została utworami macierzystej grupy twórcy projektu pochodzącymi z płyty o tym samym tytule, co film. Część piosenek w wykonaniu oryginalnym ("Wild Wild Life", "Love for sale"), większość jednak pojawia się w nowych wersjach, śpiewana przez występujących na ekranie aktorów. Muzycznie jak najbardziej smakowite, gorzej już od strony fabularnej - to zbiór krótkich epizodów, raz bardziej, raz mniej zabawnych. Jeśli więc interesuje Was czy John Goodman umie śpiewać (umie), albo jak brzmią TH z Tito Larrivą na wokalu, to "True Stories" mogą okazać się dla Was przyjemnym doznaniem.