a wiec blizniak Bordena to klon prawdopodobnie. Borden uzywal maszyny duzo wczesniej przed Angierem wynikaloby z tego. Film powala musze obejrzec jeszcze raz
mysle, ze on nic wtedy nie obmyslal, tylko smakowal sie w swoim poswieceniu. podkreslal je. sam sobie.
Ja również uważam, że miał on brata bliźniaka, choć niektóre poszlaki wskazują na to, iż był to klon. Bo to on naprowadził go na maszynę, z kolei jednak był za bardzo zdziwiony, gdy okazało się, że jego przeciwnik się sklonował. Musiał nie wiedzieć o takiej możliwości, a poza tym Tesla mówił, że nie konstruował nigdy wcześniej takiej maszyny.
O to chodziło twórcom - mamy sami wybrać jak było naprawdę :)
Chociaż niekoniecznie, bo jak ktoś napisał "czy patrzyłeś uważnie?" może oznaczać właśnie tą kwestię bliźniaka, tylko, że klon mógł zostać stworzony (a nawet wynika to dość wyraźnie z czasu zdarzeń, żona mówiła mu już wcześniej o tym, że jest on raz kochający, a raz nie) przed tym jak Borden stracił palce, więc to chyba o niczym nie świadczy, ale akurat nie zmienia to mojego podejścia do teorii bliźniaków.
Ale tak jak pisałem wcześniej, pewnie da się wytłumaczyć obie teorie.
Nie wiem dokładnie jaką rolę miała w tym wszystkim postać Caine'a, oprocz takiego 'chóru', opowiadacza i obserwatora, ALE zauważcie, że on wiedział wszystko, wszyściuteńko, BO co mówi na koniec Angierowi-przypomina historię z marynarzem, poprawią ją, mówiąc już nie o drodze do domu, tylko o agonii. Bo wie, co robi Angier i chce, żeby przestał, albo chociaż się zastanowił-tak myślę iż en apewno go to nie przybliży do zmarłej żony ,whatever'. Jednak, jak wszyscy wiemy, już na to za późno, za chwilę mija się z Fallonem/Bordenem przed teatrem.
no przeciez kwestia "kochania" zostala dosc jasno wyjasniona - kazdy z braci kochal inna kobiete, a przed druga udawal.
byc moze zreszta to Olivia wiedziala wsrod nich najwiecej, nie Cutter.
on z bratem bliżniakiem występował od samego początku - i dlatego w pamiętniku pojawiły się słowa dotyczące śmierci Julia "część mnie przysięga że węzeł był właściwy, a część mnie w to nie wierzy" bo jeden nie wiedział co zrobił ten drugi...
Co do starego chińczyka to mówiac to Borden chciał pokazać Angierowi że magia to sztuka poświecania się. Poświęceniem Bordena było życie z bratem bliżniakiem jednocześnie nie ujawniając jego osoby (magik jest bezwartościowy wyjaśniając swoje triki)!!!
Żona Angiera przyzwoliła Bordenowi podczas tego występu, żeby związał ją innym węzłem niż normalnie....
Na poczatku filmu jest rozmowa w garderobie, podczas ktorej Borden wspomina o uatrakcyjnieniu wystepu przez zawiazanie bardziej skomplikowanego wezla. Cutter mowi, ze to zbyt niebezpieczne, na co Julia sie obrusza i stwierdza,ze bez problemu by sobie poradzila. Dlatego podczas wystepu daje wzrokiem znak Bordenowi, zeby zawiazal ten trudniejszy wezel.
"skoro byl przy jego numerze z kula, to tym bardziej nie byl jego klonem, bo Borden w tamtym czasie dziadowal. raczej watpie, zeby Nikole Tesle interesowalo wspieranie jakiegos marnego magika i tworzenie dla niego "na kredyt" maszyny do klonowania :)"
Maszyna istniala juz od dawna tylko Tesla nie mial pieniedzy aby ja udoskonalac. Angier wylozyl na to udoskonalenie fortune, ale i tak nic z tego nie wyszlo, byl wsciekly na Tesle ze tyle pieniedzy na nic, ale coz postanowil mimo to wykorzystac potezna moc maszyny.
Borden wiedzial o maszynie i musial z nia miec kontakt, bo dal Angierowi (jak ten chcial ukrasc jego notes z trickami, ale byly tam same szyfry) karteczke z napisem "TESLA" ...
zupelnie myliscie watki.
Tesla zrobil Angierowi maszyne "przy okazji". na pewno nie byla ona celem jego badan i dzialan naukowych! Angier finansowal cala jego dzialalnosc, wzamian otrzymal jakas czasteczke w postaci maszyny klonujacej.
"klon byly dokladnymi kopiami oryginalu (wlacznie z ubraniem). po co w takim razie Borden mialby swojemu klonowi ucinac palce, skoro w gruncie rzeczy powinien on sklonowac sie juz bez nich?
niuansik :)"
o czym ty mowisz, Borden mogl miec kontakt z maszyna Tesli zanim jeszcze Angier zaczal marzyc o iluzji :D A ty mi tutaj mowisz o scenie z polowy filmu, gdzie Angier odstrzela palce Bordenowi.
ta, pewnie zanim jeszcze sie w ogole urodzil.
ludzie! Tesla to postac historyczna. zostal wpleciony w watek filmu, ale na pewno nie byl jakims szalencem, ktory poswiecil zycie dla budowy maszyny udoskonalajacej wystepy jakiegos biednego magika, czy to Bordena, czy Angiera.
"ta, pewnie zanim jeszcze sie w ogole urodzil.
ludzie! Tesla to postac historyczna. zostal wpleciony w watek filmu, ale na pewno nie byl jakims szalencem, ktory poswiecil zycie dla budowy maszyny udoskonalajacej wystepy jakiegos biednego magika, czy to Bordena, czy Angiera."
ok, to skad Borden wiedzial o Tesli i jego maszynie klonujacej ? Przeciez dal Angierowi 'namiary' na Tesle, wiedzial ze to zgubi Angiera, musial wiedziec o tej maszynie i jej mocy...
dal namiary na czlowieka, nie mowil o mocy czy mozliwosciach maszyny.
szczegolnie, ze prace nad nia Tesla zaczal po spotkaniu z Angierem, pozniej wielokrotnie pokazywal mu niedzialajaca wersje, przypuszczalnie samemu nie bedac do konca pewnym jej dzialania.
z filmu wynika, ze nie miala ona nikogo klonowac, a jedynie teleportowac.
tak czy siak Tesla na pewno nie pracowal na potrzeby magicznego show.
jaki koln ludzie !! wy przespaliscie polowe filmu czy co ? nie spodziewalam sie tego po was...
to fakt, chociaz w tym filmie nie mozemy niczego byc pewni, wszystko mozna zrozumiec na opak..rezyseria mistrzowska, gra aktorow tak samo. Tez powalajaca jest umiejetnosc Christiana Bale'a do poslugiwania sie roznymi akcentami.Film zaskakuje, ale tez nie zostawia niedosytu, tym lepiej, ze nie wszystkie wątki zostaly zakonczone,a to lubie;)Polecam, warto obejrzec.
Mam dla Was jeszcze jedną interpretacje. Może trafną może nie. Chodzi mi o słowa "Nie wiedziałem czy wyląduje na Prestiżu czy w zbiorniku". Może nie chodzi tu o prestiż przed publiką? Tylko przed Bordenem? Angier ginął co noc (nie ważne czy on czy klon - w sumie to ta sama osoba mająca takie same uczucia i pamięć) czekajac aż wreszcie Borden da sie złapać w pułapkę. Tak więc może mówiac o Prestiżu miał na myśli Bordena. Bo tak naprawde to jemu chciał zaprezentować najlepszą sztuczkę magiczną świata. To jemu pokazać ze jest lepszym magikiem.Więc "pestiżem" w tym wypadku nie było by wyjscie przed publiczność... ale odwiedzenie Bordena w więzieniu. Tak więc jego niewiedza nie wynikała z tego czy maszyna zadziała i czy przeniesie sie za publiczniość czy do zbiornika. Niepewność wynikała z tego czy już tej nocy Borden da sie złapać w pułapkę jaką zastawił.
spostrzeżenie trafne, ale bardzo wątpie żeby Nolan miał to na myśli wkładająć te słowa w usta Angiera.
a co powiecie na kanarki/gołębie? Sztuczka z nimi to dokładnie to samo co później robi Jackman (chociaż początkowo tak bardzo chciał mieć czyste ręce): zabija jednego "kanarka", a publiczności pokazuje, ku jej radości, drugiego.
Tak, ale co wieczór poświęca swoje życie, a nie kanarka czy gołębia. Angier wykiwał całe towarzystwo łacznie z Cutterem, który prawi mu morały o umieraniu, nie mając pojęcia, że Angier codziennie możnaby rzec popełnia samobójstwo. Angier to prawdziwy artysta, który użyje wszelkich środków, żeby zachwycić, oczarować, poruszyć publiczność. Cała gra z Bordenem służyła jedynie zemście za śmierć żony. Przecież sam Angier powiedział, że nie może odebrać Bordenowi żony, ale odbierze mu jego najlepszy numer. I udało mu się.
Cała historia Angiera wydała mi się opowieścią o tym do czego zdolny jest artysta. Borden, który stawia mu zarzut, że nie wie co to poświęcenie, nie wie o czym mówi. Odcięcia palców u rąk do samobójstwa, smierci nie ma co przyrównywc pod względem poświęcenia.Tak samo pól życia do jego braku, przecież Angier codziennie przeżywał deja vu.
Angier nie był podły, gdyby tak było w rewanżu pozbawiłby życia jego żonę, jak wiadomo sam Borden doprowadził do tego, on całą sprawę sprowadził do poziomu rywalizacji na płaszczyźnie zawodowej. Tak w ogóle to wydaje się, że film ma drugie dno, ale jestem świeżo po obejrzeniu i muszę sobie wszystko przemyśleć. W każdym bądź razie dziwię się, że tak dużo uwagi poświęcacie problemom w stylu : "czy borden miał bliźniaka czy klona". To nie jest kolejny odcinek "Lostów".
Na koniec dodam, że Tesla to był ślepy zaułek. Przecież sam Borden napisał o tym w pamiętniku, którego rozszyfrował Angier.
"...Angier nie był podły..." wybacz, ale jeśli przyzwolenie na egzekucją niewinnego człowieka, to przepraszam co nią jest?? już nie wspomnę o odebraniu mu dziecka,
to nie był wypadek, jak przy śmierci żony Angiera, gdzie dwoje ludzi podjęło ryzykowną i jak się okazało tragiczną decyzję w doborze węzła, tu mamy doczynienia z zaplanowanym działaniem
"...Angier wykiwał całe towarzystwo ..." o ironio mimo że to zrobił, to tak naprawdę ciągle był człowiekiem który wchodzi do szafy, a Bordenowi zazdrościł tego że tamten z niej też wychodził i zbierał oklaski, i możliwe że to był główny powód dla którego nienawidził Bordena
Tak tylko według mnie trzeba zwrócić uwagę na fakt, że już na samym początku Angier chciał zabić rywala. Trafił w palce, bo został popchnięty przez Fallona. Jak napisałeś doprowadził do egzekucji "niewinnego" człowieka, ale czym to się różniło pod względem moralnym od pierwszej nieudanej próby, gdzie Angier nie miał zamiaru okaleczyć Bordena, ale go zabić? Według mnie niczym. Angier nie był podły, po prostu miał obsesję. Zresztą w tle rozgrywa się podobna historia pomiędzy Edisonem a Teslą. Tu obsesja wynikała z przyczyn zawodowych. W przypadku Angiera i Bordena dochodzi jeszcze sprawa żony. Gdyby Borden czuł się w zupełności niewinny to nie uciekłby z pogrzebu lub próbował wytłumaczyć, że żona Angiera zgodziła się na inny węzeł. Niczego takiego nie zrobił. Można powiedzieć, że przyczynił się do jej śmierci. Dla mnie to oczywiste. Nie jestem zwolennikiem zemsty jako takiej, a tym bardziej takiej jak przedstawiono w "Prestiżu". Ale jakoś jestem w stanie zrozumieć Angiera. Poza tym skoro jak niektórzy twierdzą, Angier na końcu juz nie myślal o swojej żonie to dlaczego postanowił kilkadziesiąt razy umrzeć w ten sposób co ona? Przypadek?
Nie wiem czemu, ale większą sympatię w tym filmie czułem do Angiera, dlatego go bronię.
za pierwszym razem gdy chciał zastrzelić Bordena - byłaby to zbrodnia w tzw afekcie - zrozpaczony mąż po stracie żony próbował zabić tego kogo obwiniał o jej śmierć - nie jest to oczywiście usprawiedliwienie jego czynu, tylko motywacje i stan psychiczny
ale jego drugie podejście było w pełni zaplanowane - pozwolił na skazanie i śmieć za czyn którego Borden nie popełnił, tak naprawdę popełnił go on sam, chciał też skrzywdzić dziecko - odebrać jej ojca
Borden uciekł z pogrzebu, bo moim zdaniem na nim był ten który nie był wtedy na scenie - obaj znali żonę Angiera, gdyż już wtedy się wymieniali, on chciał ją pożegnać, ale nie wiedział jaki węzeł zrobił jego brat, nie mógł też zdradzić że ma brata, że sam miał wątpliwości do tego co się wtedy stało, nie potrafił skłamać że wszystko było wporządku
po pierwsze topienie było najprostsza metodą nie wzbudzającą problemów, nikt nie słyszał "ofiary" jednocześnie postarał się by nikt jej także nie widział - po drugie pamiętał słowa Cuttera z pogrzebu żony - mówił o tonięciu że jest to jak powrót do domu - sądził że to lekka śmierć dlatego się na nią zdecydował
Ale który z braci ginie, a który przeżywa. Ktoś napisał, ze wygląda na to, że to Fallon (a raczej brat, który kocha Olivie) bardziej kocha dziewczynkę. Na tej podstawie można przypuszczać, że to jej ojciec przezywa. Ale zauważmy, że bracia nie mogli zaplanować, który z nich zostanie schwytany pod sceną przed topielcem. To przeciez byla pomyłka. Mógl to być równie dobrze ten kochający Sarę. A potem już przecież nie mogli się zamienić! Więc to prawdziwy ojciec dziewczynki, zostaje powieszony. Wie, że brat dobrze się zajmie jego córką. W końcu nie raz dają dowody na to, że są ze sobą bardzo związani ('poświęcenie' ręki, przerażenie przy odkopywaniu na cmentarzu, itp.). Poza tym jego żona nie żyje, a Oliwia tak, więc może istnieje szansa na to, że bedzie jeszcze z tego rodzina. ;)
No dobra,poniosło mnie. Tak naprawdę myślę, że przeżył brat, który był męzem Sary i jest ojcem Jess. :]
Tak się zastanawiam, jak to jest w książce, ktoś czytał może?? czy jest więcej wskazówek, a może jeszcze mniej, jak właściwie jest napisana.I czy wogóle jest sens ją do tego mieszać, bo film dzięki wszystkim swoim zaletom jest wystarczająco fantastyczny :).
A tak na marginesie też uważam,ze przeżył mąż Sary, wydaje mi się, że Fallon ( chyba,ze to już autosugestia inaczej mówił, tak bardziej nieokrzesanie i ogólnie taki był bardziej 'nieokrzesany', a jeśli już sama się nie gubię w tych szczegółach, to właśnie ten z braci był w więzieniu ).
Tak się zastanawiam... Angier miał zaplanowanych 100 tych ostatecznych przedstawień i Borden chodził na nie od początku, na wszystkie, wybrane..(?) - Skąd Angier mógł wiedzieć podczas, którego w prestiżu się już nie pojawić aby "odegrać" swoją śmierć, dając znaleść klona utopionego z Bordenem w pomieszczeniu?? tzn Nie mógł wiedzieć podczas, którego przedstawienia Borden w końcu się zdecyduje zbadać maszynę/ zakraść się pod scenę. Myślę, że zachodzi tu pewna nielogiczność scenariusza, bo już magiczną sztuczką tego nie idzie nazwać ;p
"Tak się zastanawiam... Angier miał zaplanowanych 100 tych ostatecznych przedstawień i Borden chodził na nie od początku, na wszystkie, wybrane..(?) - Skąd Angier mógł wiedzieć podczas, którego w prestiżu się już nie pojawić aby "odegrać" swoją śmierć, dając znaleść klona utopionego z Bordenem w pomieszczeniu?? tzn Nie mógł wiedzieć podczas, którego przedstawienia Borden w końcu się zdecyduje zbadać maszynę/ zakraść się pod scenę. Myślę, że zachodzi tu pewna nielogiczność scenariusza, bo już magiczną sztuczką tego nie idzie nazwać ;p"
Trzeba to jeszcze raz dokladnie obejrzec i zwrocic uwage czy Angier nie rozpoznal Bordena w momencie jak zapraszal ludzi zeby sprawdzili czy maszyna jest prawdziwa.
Kurde, rezyser troche by sie zdziwil jakby poczytal te nasze wszystkie wypociny, ze taki niedoklady scenariusz zostal uzlozony :D
na sali po zniknięciu zawsze panowała cisza - oczekiwanie na "prestiż" - na tym jednym przedstawieniu ciszę przerwał krzyk Bordena spod sceny - i Angier wiedział że tym razem nie musi już wychodzić,
problem miałby wtedy gdyby faktycznie Borden był złym człowiekiem i w ciszy oglądał sobie jego śmierć w zbiorniku :]
"po pierwsze topienie było najprostsza metodą nie wzbudzającą problemów, nikt nie słyszał "ofiary" jednocześnie postarał się by nikt jej także nie widział - po drugie pamiętał słowa Cuttera z pogrzebu żony - mówił o tonięciu że jest to jak powrót do domu - sądził że to lekka śmierć dlatego się na nią zdecydował"
Tak, to dlaczego postanowił tonąc w "skrzyni", w której zginęła jego żona? Jakoś nie widziałem w filmie, żeby Angier z uśmieszkiem na ustach pakował się do maszyny, żeby potem "lekko umrzeć". Twierdzisz, że Borden nie był złym człowiekiem. niestety cięzko mi się do tegoodnieść, bo nie dzielę ludzi na dobrych czy złych. Dobre to dla mnie mogą być ciastka albo poranna kawa. Borden czy Angier to dwie skomplikowane osobowości, które, jak dla mnie ciężko wsadzić w siodło, które nazywa się "dobro i zło".
filmik rewelacja jak dla mnie najlepszy ostatnich miesiecy...po przejrzeniu waszych opinii raczej sadze ,iz teoria z klonem Bordena jest nietrafna swiadczy o tym wiele faktow min.poswiecenie jak zostal zakopany, ratowanie przed Angierem kiedy strzelal i w koncu Borden sam bodajze powiedzial na koncu ze to brat a nie kopia z maszyny Tesli a przeciez nie mial nic do stracenia...ciekawi mnie kiedy Cutter przeszedl na strone Bordena? wydaje mi sie ,ze jak odkryl co tak naprawd Angier zrobil czyli w momencie wizyty u Lorda...Jestem swiezo po seansie na,ktory musialem jechac do innego miasta ale coz dla Nolana i Bale'a bylo warto!!
ehh i zapraszam jeszcze do udzialu w zabawie na najlepszy film 2006 wg mnie Prestiż na niego zdecydownaie zasluguje:)
"...Tak, to dlaczego postanowił tonąc w "skrzyni", w której zginęła jego żona?...
skrzynia była rekwizytem do innej "iluzji" więc jej obecność pod sceną nie budziła zainteresowania a po za tym doskonale nadawała się do jego planów - była pełna wody, zamykała sie "automatycznie po wpadnięciu do niej, szklo umożliwiała zobaczenie co się dzieje w środku jednocześnie było na tyle grube że nie łatwo można było uwolnić "ofiarę" a wiedział to właśnie dzięki żonie któa w niej zgineła
"...Jakoś nie widziałem w filmie, żeby Angier z uśmieszkiem na ustach pakował się do maszyny, żeby potem "lekko umrzeć"..."
dziwne stwierdzenie, a ty byś szedł - przecież nikt nie wie jak wygląda śmierć
a po za tym sam stwierdził że bał się czy wyląduje w skrzyni czy w prestiżu, wystarczyłaby awaria maszyny Tesla podczas przedstawienia i w prestiżu nie było by juz nikogo
"...Twierdzisz, że Borden nie był złym człowiekiem. niestety cięzko mi się do tegoodnieść, bo nie dzielę ludzi na dobrych czy złych. Dobre to dla mnie mogą być ciastka albo poranna kawa. Borden czy Angier to dwie skomplikowane osobowości, które, jak dla mnie ciężko wsadzić w siodło, które nazywa się "dobro i zło". ..."
może moje stierdzenie nie było zbyt jasne, zbyt uproszczone
nie chodzi o to że jeden był zły a drugi dobry - chodziło mi tylko o to że cały misterny plan Angiera nie wypaliły i okazał sie kompromitacją gdyby Borden nie starał się uratować go tam pod sceną
jakby to wyglądało on pojawia sie w prestiżu, oklaski, owacje a pod sceną świadek zbrodni, może nawet dwóch świadków
kurde niby już wyjaśniliśmy wiele rzeczy po pare razy, a przychodzą kolene osoby i znów podają w wątpliwość to co już zostało wyjaśnione, albo też wymyślają jakieś dziwne scenariusze i tylko wszystko komplikują. A trzeba przecież patrzeć uważnie...
"Angier miał zaplanowanych 100 tych ostatecznych przedstawień i Borden chodził na nie od początku, na wszystkie, wybrane..(?) - Skąd Angier mógł wiedzieć podczas, którego w prestiżu się już nie pojawić aby "odegrać" swoją śmierć, dając znaleść klona utopionego z Bordenem w pomieszczeniu?? tzn Nie mógł wiedzieć podczas, którego przedstawienia Borden w końcu się zdecyduje zbadać maszynę/ zakraść się pod scenę. Myślę, że zachodzi tu pewna nielogiczność scenariusza, bo już magiczną sztuczką tego nie idzie nazwać ;p"
A może to dobry dowód, że Angier nie poświęcał co noc oryginału(cyli jak kto woli samego siebie), tylko właśnie - kopie?
hmm?;] - takie rozwiązanie wyklucza ten problem;p
A pamiętacie numer z kanarkami jeden ptaszek misiał zginąć zgnieciony w klatce żeby jego braciszek pojawił się w prestiżu,tylko mały chłopieć zauważył zmianę.Taką samą sztuczkę wykonywał Cutter dla córeczki Alfreda na początku i końcu filmu.Cutter wymyślił podobną sztuczkę dla Roberta tylko wtedy ptaszek (gołąb)nie musiał ginąć.Zastanawia mnie jeszcze jedno w ostatniej scenie Alfred po zabiciu Roberta pszychodzi do Cuttera i odbiera swoją cóerczkę,dlaczego była u niego przecież on pracował z Robertem.Padają też słowa"czy patszyłeś uważnie"
"dziwne stwierdzenie, a ty byś szedł - przecież nikt nie wie jak wygląda śmierć"
No, tak tylko, że kilka postów wcześniej sugerowałeś, że Angier wybrał sobie tego typu usmiercanie, bo pamietał słowa: "to było jak powrót do domu", mające świadczyć o lekkości tego typu umierania. Według mnie Cutter nie opisywał tu akurat śmierci przez utonięcie, tylko śmierć w ogóle.
Co do tego, czemu Cutter nie bronił Bordena w sądzie, to wszystko wyjaśnione jest na pcozątku. Cutter wyjaśnia, że skrzynia zamyka się kłódką, która się otwiera (taka sztuczka), natomiast skrzynia, która probował rozwalić Borden była zamknięta na prawdziwą kłodkę. To, że Borden próbował uwolnić Angiera jeszcze nie musiało świadczyć o jego niewinności, przecież mógł się opamiętać czy coś takiego. Wszelkie fakty przemawiały przeciw Bordenowi: niezdrowa rywalizacja, zakradanie się z kulisy, wcześnieje "sabotaże". Cutter też myślał, ze Angier zginał, ale w początkowych scenach widać ( w sądzie) widać, że cos mu nie pasuje.
..."No, tak tylko, że kilka postów wcześniej sugerowałeś, że Angier wybrał sobie tego typu usmiercanie, bo pamietał słowa: "to było jak powrót do domu", mające świadczyć o lekkości tego typu umierania..."
owszem i dlatego się na ten typ śmierci zdecydował - ale przecież on nie chciał popełnić samobójstwa dla samej istoty pozbawienia siebie życia, był to jeden z etapów jego planu - dość ryzykowny, przecież mógł nie pojawić się drugi Angier, a on sam byłby w skrzyni bez szans na uwolnienie - więc jakie powody by miał do tego by iść na śmierć z uśmiechem na ustach, nawet jeśli była by to lekka śmierć, skoro on chciał żyć i zrealizować to co zaplanował...
"... Według mnie Cutter nie opisywał tu akurat śmierci przez utonięcie, tylko śmierć w ogóle..." Cutter mówił właśnie o marynarzu który się topił i który dopiero po kilku minutach zaczął oddychać, więc mówił o utonięciu, po za tym mówił to na pogrzebie żony Angiera która się utopi, chciał w ten sposób podrzymać Angiera na duchu że odeszła lekką śmiercią
Tylko, że wchodząc pierwszy raz do maszyny zostawił sobie pistolet jak by coś nie wyszło i nie chodziło tu o kalectwo, tylko gdyby maszyna nie pokazała nic szczególnego. Dlatego uważam, że jako tako "lekkość śmierci" nie miała tu nic do rzeczy. Cała intryga mogła się właściwe udać tylko dzieki temu, że Angier wybrał właśnie taki spsoób umierania. Musiał by się nieźle wysilić intelektualnie, żeby w jakiś inny sposób doprowadzić do oskarżenia Bordena o własną smierc. Przecież cała intryga na tym polegała, zbiornik z wodą odgrywał tu ogromne znaczenie.
Poza tym kiedy Angier zostaje postrzelony przez Bordena to jakoś nie widać, żeby był przerażony i w ogóle, żeby płakał, że umiera.
Generalnie bardzo ciekawa dykusja. To może ja przedstawie swoje zdanie w sposób syntetyczny:
1. Borden miał bliźniaka (na ten temat sie wypowiedziałem 2 strony tematu wczesniej)
2. Co do roli Cuttera w końcówce to uważam że (choc to domysł bo niczego wprost nie powiedziano):
Gdy dowiedział sie ze Angier żyje i jak okrutnie sie zemscił, krótko po tym prawdopodobnie zjawił sie u niego Borden-blizniak, postanowił pomóc mu odzyskać córkę, ponieważ zawiódł go ten którego uważał za lepszego, zdolniejszego, szlachetniejszego. Poczuł sie zdradzony, oszukany przez Angiera. To on poświęcił czesc swego życia, przekazał swe talenta, pomógł a Angier zadrwił sobie z niego...Cutter był przekonany ze Angier zginał utopiwszy sie.
Ciekawa scena gdy mija sie Borden-blizniak z Cutterem przed zgliszczami teatru, gdzie siedzibe miał Angier, gdy ten idzie suma sumarum go zabić. Kiwają sobie głowami jakby na znak.
3. Kwestia czy klon sie topi czy oryginał uwazam za sprawe umowną, ponieważ przypomina to wykonanie clonu płyty cd plus wszystkie zrobienie duplikatu wszystkich save'ów. Po tym akcie nie ma znaczenia gdzie źródło a gdzie drugi egzemplarz. Angier był dublowany wraz z emocjami, pamięcią, całą psyche więc co to za znaczenie który sie topił? Ważne że jeden znikał ze swiata żywych a jeden funkcjonował dalej. Zresztą przy pierwszym duplikowaniu Angier stojący w maszynie zabija tego powstałego poza nią. A w 'tricku' ginie ten pozostający w maszynie, więc tak czy siak jak ktoś upiera się przy pojęciach 'oryginał/kopia' to przynajmniej raz ginie jeden i drugi.
4. Sądząc z niektórych wpisów to niektórzy nie obejrzeli uważnie końcówki filmu, bo nie zauważyli zbiorników z utopionymi duplikatami. Było ich sporo a pewnie miejsca było na 100 pojemników :-)))
5. Uważam że postać Tesli była wkręcona w fabułę dla 'podkręcenia wiarygodności' a pewnie taki epizod nie miał w ogóle miejsca. :-) A że Tesla był specem od elektryczności (a tamte czasy to okres fascynacji elektrycznością) więc kogoś trzeba było wpleść w fabułę.
6. Jakoś nikt w dyskusji nie zwrócił uwagi na epizodyczne wtrącenia dotyczące postaci Edisona i jego agentów. Taki pokazanie genialnego wynalazcy od ciemnej strony (szpiegostwo, dywersja). Ciekawe czy ta uszczypliwość była zamierzona przez kogoś z twórców czy tak wyszło. Edison m. in. założył prestiżowe czasopismo naukowe "Nature" oraz kompanię która duuuzó pozniej rozwinęła sie pod nazwą "General Electric" może ktoś zawiedziony (odrzucona publikacja naukowa, wyrzucony z GE, albo kompania nie chciała sie dołożyc do filmu) miał wpływ na pewne aspekty scenariusza. Oczywiscie to bardzo luźna dywagacja :-P Inne sprawa że czesc srodowiska naukowego kwestionuje autorstwo niektórych wynalazków i patentów, przypisywanych Edisonowi...oczywiscie to plotki, ale...
"...Tylko, że wchodząc pierwszy raz do maszyny zostawił sobie pistolet jak by coś nie wyszło i nie chodziło tu o kalectwo, tylko gdyby maszyna nie pokazała nic szczególnego. Dlatego uważam, że jako tako "lekkość śmierci" nie miała tu nic do rzeczy..." tylko wchodząc do maszyny po raz pierwszy miał on zamiar użyć pistolety nie przeciwko sobie tylko przeciewko temu co powstanie - a potem miał on zabijać siebie, dzień po dniu nawet 100 razy
"...Cała intryga mogła się właściwe udać tylko dzieki temu, że Angier wybrał właśnie taki spsoób umierania. Musiał by się nieźle wysilić intelektualnie, żeby w jakiś inny sposób doprowadzić do oskarżenia Bordena o własną smierc. Przecież cała intryga na tym polegała, zbiornik z wodą odgrywał tu ogromne znaczenie..."
widzę że podchodzisz do wyboru zbiornika tylko w sposób praktyczny, mnie jednak fascynuje też to o czym myśłał Angier stojąc w czasie przedstawienia w maszynie i nie wydaje mi się by straszna chwila agonii za każdym razem byłą warta chwili przyjemności że Bordena powiesili
"...Poza tym kiedy Angier zostaje postrzelony przez Bordena to jakoś nie widać, żeby był przerażony i w ogóle, żeby płakał, że umiera..."
bo on był już "martwy", maszyna go zniszczyła w sensie psychicznym, zmuszając go do zabijania, a także słowa Cuttera chwilę przed właśnie o tym czym jest tonięcie naprawdę, że skazywał siebie na straszną agonię, po za tym w przeciwieństwie do Bordena, Angier nie miał dla kogo żyć, doprowadził do śmierci rywala a to przecież go napędzało, wykorzystał zaufanie innych i odwrócili się od niego, zamknął rozdział z iluzją zabijając Dantona Wielkiego, był tylko jakimś lordem ...
nie płakał za piewszym razem to i nie miał powodów by płakać po raz ostatni, nie każdy płacze w chwili śmierci i nie kazdy się jej boi
Pytania dodatkowe ;)
1) Ile razy Borden spotkał się z Teslą i skąd założenie, że spotkanie o którym mowa w filmie, było pierwsze?
2) Dlaczego Borden miałby ewentualnie okłamać Angiera w kwestii swojej tożsamości tuż przed jego śmiercią?
3) Dlaczego Fallon powiedział, że nie kocha Sary ? Czy wywiązał się tym stwierdzeniem rzetelnie z roli brata/klona, który kryje oryginał?
4) Czy córka Sary była córką Alfreda, czy jednak mogła być córką Fallona ?
5) Czym różniłoby się zaskoczenie klona od zaskoczenia brata bliźniaka na widok nigdy nie widzianej maszyny?
6) Czy Borden przewidział, że Angier zechce wrobić go w morderstwo? Jeśli nie, to dlaczego Fallon pokazał się na pokazie Angiera pod postacią Alfreda?
moim zdaniem Borden nie miał klona tylko brata bliźniaka, pamietacie tego chińczyka i trik ze złota rybką? "Poświecenie dla sztuki" Borden sie zaśmiał i juz wtedy mówił, ze ma trik ktorego nikt inny nie jest w stanie wykonać, to ze miał brata wskazuje rowniez to ze było to długo przed pokazem Tesli, pozatym przy pokazie Tesli Borden nie miał juz palcy o ile dobrze pamietam, wiec jego klon tez by ich nie miał, a jak wiadomo odciał je... swojemu bratu... ;)
pozdr
Dokładnie tak , Borden miał brata bliźniaka, to nie był klon. Poprostu obaj postanowili poświęcic swoje życie tak jak chińczyk - grali do samego końca obojetnie czy to scena czy życie (właściwie to w życiu im lepiej wychodziło :-)Nie pamiętał który węzeł zawiązał - bo to nie on wiązał !! Żona wyczuwała kiedy ja kocha , a kiedy nie. A dlaczego na końcu jeden z braci odpowiedział szczerze?? Ona go prosiła , wymiękł, kochał inna. Odsłonił karty i czar prysł. A od Tesli Borden wziął maszyne dla picu ,żeby było efektowniej.
Co do klonów Angiera. W każdej próbie teleportacji obiekt na chwile znikał więc uważam, że oryginał przenosił sie w dane miejsce, a kopia pojawiała sie w maszynie (dlatego przy pierwszej próbie Angier próbował to powiedzieć ale nie zdążył ;-( Swoją droga - trzeba miec mocne nerwy, ambije, determinacje i nieźle nasrane we łbie by sie tak poświęcać dla numeru i umierać :-)
Powieszony został z pewnością brat który zakochał sie w scarlet. Ojciec dziecka przeżył.
Ciekawe czy Angier miał gdzieś w zapasie swoja kopie??
ja mysle, ze to ni byly kopie tylko podwojony oryginal. to Tesla na pytanie "ktory kapelusz jest moj" odpowiedzial "wszystkie"
Pozwolę sobie wkleić mój post z innego forum;)
Zacznę od takiego "podsumowania" opinii co do poszczególnych scen/postaci krążących po necie, i dlaczego niektóre z nich są moim zdaniem nieprawdziwe:P
1) Fellon - brat czy klon Bordena?
Pojawienie się takiego pytania za każdym razem wprawia mnie w osłupienie, bo odpowiedź jest chyba jasna - brat. Dlaczego nie klon? Fellon pojawia się dosyć wcześnie w filmie, zanim jeszcze Borden poznaje Teslę. Można wprawdzie sugerować, że poznał go wcześniej tlyko nie zostalo to pokazane w filmie, ale nic na to nie wskazuje. Poza tym, kiedy okazuje się że Angier żyje i odwiedza Bordena w więzieniu, Borden jest zaskoczony. Gdyby wcześniej, przy pomocy maszyny Tesli, sklonował się, mógłby spodziewać się takiego obrotu sprawy. Tesla był "podpuchą" na Angiera, Borden nie przypuszczał nawet, że Tesla może zbudować maszynę która faktycznie będzie działać jako "teleport". No i ostatnia sprawa - wydaje się, że Fellon i Borden mają dość różne osobowości - Borden (ten który ląduje w więzieniu i był zakochany w Olivii) jest zafascynowany magią prawie tak jak Angier, jest porywczy, nie kochał Sary i nieumyslnie doprowadził do jej samobójstwa. To Fellon kochał Sarę (Borden przy ostatnim spotkaniu przeprasza go za Sarę), to Fellon pojawia się na pogrzebie Julii twierdząc, że nie pamięta jakiego węzła użył (bo to Borden, nie on go zawiązał).
2) Maszyna - działa czy nie?
Tu już trudniej. Ja zdecydowanie uważam że działa, chociaż tak na prawdę wolałbym żeby się okazało, że to wszystko pic na wodę. Że Tesla zbudował jedynie widowiskowa maszynę, która poza strzelaniem piorunami nie robi nic. Że kapelusze i koty zostały "podstawione" wcześniej, żeby Angier dał się nabrać. Że to właśnie Tesla był tym prawdziwym iluzjonistą, nabrał Angiera żeby dobrac się do jego pieniędzy, a kiedy Angier się zorientował postanowił w ten sam sposób nabrać Bordena - po raz kolejny zatrudnił sobowtóra. Błyskawice doskonale odwracały uwagę od tego, ze to ciągle ten sam trik. Że po każdym pokazie sobowtór wpadał do wody, ale gdy Angier zobaczył Bordena na scenie (na co czekał) - podmienił kłódkę, aby jego sobowtór nie mógł się wydostać, przez co w efekcie Borden został skazany za morderstwo. Że wywożone po kazdym przedstawieniu pojemniki z woda miały tylko wzbudzić ciekawość Bordena, aby za wszelką cenę chciał dostać się za kulisy (wpadając tym samym w pułapkę). Że wspominkowa scena, pokazująca jak Angier strzela do samego siebie, jest tylko ilustracją do kłamstwa które mówi do Bordena aby ten do końca wierzył, że maszyna Tesli działała. Że ciało które widzimy w pojemniku na końcu jest ciałem sobowtóra Angiera, które przetransportował tam Cutter, aby wzbudzić w nim poczucie winy przed śmiercią. Że pozostałe pojemniki śa puste...
Tak, takie wersje krążą po necie, i o ile takie zakończenie byłoby na pewno bardziej zaskakujące to ma jeden znaczący minus... w filmie nie ma ANI JEDNEJ przesłanki, że o to własnie w tym wszystkim chodziło. Jeśli reżyser chciałby, aby to był właśnie ten "big twist", tlyko że ukryty, to dałby do tego choćby jakieś małe wskazówki. Taka wersja wydarzeń jest jedynie nadinterpretacją, w dodatku mocno naciąganą, na potrzeby swojej wizji, dla osób które nie były dostatecznie zadowolone z wątku sci-fi w końcówce filmu. Jeśli się mylę to proszę mnie wyprowadzić z błędu;)
Tak więc moja wersja wygląda tak, że maszyna do klonowania działała. Nie ma co zachodzić w głowę, czy Angier zastrzelił swojego klona czy to klon jego, bo jest to nie do ustalenia - klon myśli tak samo jak Angier, myśli że jest nim, więc krzyk przed wystrzałem "Czekaj, to nie..." o niczym nie świadczy. Podziemia teatru były pełne uśmierconych klonów w pojemnikach. Koniec (jak dla mnie)
3) "Czy patrzysz uważnie?" - czy jest ukryty zwrot akcji, czy go nie ma?
No właśnie tu pojawia się mój problem. Powtarzane przez cały film słowa "Czy patrzysz uważnie?". Występujące co jakiś czas, także na końcu, zdanie "Teraz myślisz na czym polega sztuczka, ale nie znajdziesz odpowiedzi, ponieważ tak na prawdę nie chcesz. Wolisz być oszukany.". Czy ma jakieś większe znaczenie? Czy jest coś czego większość ludzi nie dostrzega, coś co jest prawdziwym zaskoczeniem filmu? Czy zdanie dotyczy tylko tego, że tak na prawdę nikt nie chciałby wiedzieć, że Angier po każdym występie uśmiercał samego siebie? Że każdy woli patrzeć sobie beztrosko na sztuczkę, wierząc że jest to jakiś trik, ale nie zastanawiając się nad tym zbyt głęboko, bo to zepsuje całą zabawę? Chciałbym wierzyć, że ukryty "twist" istnieje, tylko że go nie zauważam. A może po prostu zbyt wiele spodziewałem się po Nolanie, i doszukuję się czegoś, czego nie ma?
W jednej z amerykańskich recenzji doszukałem się fragmentu, że tak jak film ma trzy etapy, tak istnieją trzy zwroty akcji. Jednego można się łatwo domyślić, drugiego można się domyślić tuż przed tym kiedy następuje, a trzeci jest tak szybki i krótki, że większość ludzi go nawet nie zauważy. Hm, jak dla mnie pierwszy, to cała sprawa z klonowaniem i pozbywaniem się ciał, drugi że Fallon jest bratem-bliźniakiem Bordena. Jaki jest trzeci...?
Angier wielokrotnie to podkreślał i właśnie to sformuowanie było jego przekleństwem, ten kto wychodził z "szafy" zbierał oklaski i chwałę a jemu pozostawało się kłaniać pod sceną
zrobił wszystko by pokonać Bordena, odebrał mu sztuczkę, zaprowadził na stryczek ale tak naprawdę pozostał w tej "szafie". Jeden Borden umarł jako ten który zabił Wielkiego Dantona, ale za to drugi mógł zacząć żyć na nowo - miał dla kogo, a Angier? zabił sam siebie dla zemsty a potem zabił go Borden - ale zabił go? przecież był on już "martwy" tak samo jak kopie w szklanych szafach - bez publiczność bez chwały był nikim...tylko człowiekiem który wszedł do szafy
Vimo: Chylę czoła...
Chylę czoła, bo Twe komentarze w tym filmie są najcelniejsze i w pełni się zgadzam. Wrażenia me i wnioski płynące po seansie są takie same
Chylę czoła, bo nie dajesz się zapędzić w kozi róg, tylko metodycznie, cierpliwie i pełnym opanowaniem wyjaśniasz dziwne niekiedy pytania i wątpliwości innych forumowiczów
i wreszcie chylę czoła przed twą ostatnia wypowiedzią:
"Angier wielokrotnie to podkreślał i właśnie to sformuowanie było jego przekleństwem, ten kto wychodził z "szafy" zbierał oklaski i chwałę a jemu pozostawało się kłaniać pod sceną
zrobił wszystko by pokonać Bordena, odebrał mu sztuczkę, zaprowadził na stryczek ale tak naprawdę pozostał w tej "szafie". Jeden Borden umarł jako ten który zabił Wielkiego Dantona, ale za to drugi mógł zacząć żyć na nowo - miał dla kogo, a Angier? zabił sam siebie dla zemsty a potem zabił go Borden - ale zabił go? przecież był on już "martwy" tak samo jak kopie w szklanych szafach - bez publiczność bez chwały był nikim...tylko człowiekiem który wszedł do szafy"
To jest najlepiej napisana kwintesencja tego filmu. Spoiler który w tych paru zdaniach podsumowuje cały film. A wszyscy którzy chcą wtrącić 3 grosze, winni wpierw to przeczytać :-)
Pozdrawiam
p.s. Nie pracuję w fabryce wazeliny :-P