Do Prometeusza wbrew opinii większości podchodziłem bez większych nadziei. Już sam trailer pokazał mi że będę miał do czynienia z kolejnym filmem SF przesyconym efektami specjalnymi i bezbarwna akcja. Niestety moje obawy się sprawdziły. Zamiast tworzyć ścianę tekstu po prostu wypiszę plusy i minusy, zaczynając od tych pierwszych.
==SPOILERY==
Plusy:
- ciekawy pomysł na wątek główny. Rasa stwórców, która okazała się nami samymi, tylko bardziej wyewoluowanymi. Jest to ciekawsze niż kolejna banda szaraków.
- efekty specjalne, scenografia statku obcych i ludzi. Naprawdę nieźle to wszystko wyszło, ale i tak nie umywa się do scenografii statku obcych i ludzi z Aliena. Scenografia Aliena posiadała ten klimat, który do tej pory ciężko jakiemukolwiek filmowi doścignąć.
Minusy:
- dialogi, naprawdę słabe. Bije z nich nienaturalność, ludzie po prostu tak nie rozmawiają. Znów za przykład można użyć dialogi z Aliena, które pokazują jak je stworzyć, aby postacie nie były bezbarwne.
- aktorzy, bardzo kiepski dobór, w tym wypadku. Prym wiedzie chłoptaś dr. Shaw, który oprócz pięknej buźki i wysportowanego ciała jest bezbarwny jak ściana w szpitalu. Trochę lepiej wypada Charlize Theron i dr. Shaw, ale gdzie im tam do kreacji jaką stworzyła Sigourney Weaver. Nawet sam Android jest bardziej denerwujący niż fascynujący, to niestety nie to samo co Bishop, czy Ash.
- akcja, a w zasadzie jej brak. Nie ma tu budowanego suspensu i po prosty wieje nudą, wszystko dzieje się za szybko, bez jakiejkolwiek próby budowy klimatu. Wiem że to nie miał byc horror jak pierwszy Alien, ale akcje można umiejętnie prowadzić nawet w komedii romantycznej, a tu czegoś takiego po prostu nie mamy.
- niedorzeczności w scenariuszu, Space Jokey z postaci wielce tajemniczej przeradza się w bezmózgiego brutala, który przy pierwszym kontakcie rzuca sie na ludzi jak rozszalały zwierz. Kolejną głupotą jest ekipa ze statku Prometeusz, którą tworzy banda ludzi bez kompetencji, nic nie potrafiąca, kierująca się niedorzecznościami i człowiek nie może zrozumieć co oni właściwie robią na statku wartym 1 bilion dolarów.
Na tym skończe i dodam tylko, że jest to film z serii "obejrzałem raz i nigdy do niego nie wrócę". Czy warto pójść do kina na Prometeusza? Jak najbardziej tak. Czy będzie to film kultowy jak "Alien"? Nigdy w życiu.