Dzięki temu właśnie była tak bardzo wiarygodna. Burza emocji na wciąż pięknej, ale zmęczonej twarzy; doceniłam aktorstwo.

Gra głównych bohaterów jest jak nieociosane, drewniane kloce. Wstrętne, nachalne, wyoślone, kwadratowe i puste. Jak z krótkometrażowej produkcji bez głosu. Jak para mimów. Zepsuli mi odbiór całość. Fabuła oklepana i oczywista, było parę smaczków. Nota w górę za muzykę - jedna z lepszych ścieżek pojawiających się ostatnio w produkcjach. Z drugiej strony nie dziwi, bo stworzona przez spore już nazwiska, jeśli chodzi o mieszankę neoklasycznej z ambientem...

Myślę że to zabieg przemyślany, przecież to świat bez emocji. Trudno oczekiwać by bohaterka miała ładne, zadbane włosy w fikuśnej fryzurze. Też na to zwróciłem uwagę ale tak to sobie od razu wytłumaczyłem.
Piękny, "ambientowy" film.

Przecież te włosy nie były przetłuszczone tylko jakimś żelem ułożone. Wszyscy w tym świecie mniej lub bardziej takie mieli. Widocznie taka moda tam była.

Miałem takie samo odczucie.
Nie przepadam za tą aktoreczką, no ale po tym filmie, to już chyba nic z nią więcej nie zobaczę.

Relax! Taki żart.

Chciałem założyć podobny wątek związany z niemytymi włosami Kristen, w końcu dużą część filmu zajmują sceny odprowadzania jej wzrokiem lub podążania za nią, a to niestety daje się zauważyć.

az głupio pisać, ale faktycznie, tez zauważyłam. Jej włosy okropnie wyglądały, chyba nikt z pozostałych aktorów nie miał tak fatalnej fryzury. brrrr,,,, makabra