Bardzo lubie filmy o podróżach w czasie. "Powrót do przyszłości" czy "Wehikuł czasu" to klasa sama w sobie. Jednak w takich filmach sam scenarzysta może sie pogubić. Dla mnie nielogiczne, ale i ciekawe, jest to, że John/Jane jest swoim ojcem i matką. To by oznaczało, że nigdy nie powstał i nikt go nie stworzył. Nie miał nigdy swojego początku i nie ma końca. Jest jak nieskończoność... Ciężko to pojąć i nie wiem czy to było zamiarem scenarzysty. Tak czy inaczej film ciekawy.