PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=656595}

Przeznaczenie

Predestination
7,1 73 716
ocen
7,1 10 1 73716
6,2 12
ocen krytyków
Przeznaczenie
powrót do forum filmu Przeznaczenie

Jest to swoista odpowiedź na umieszczony jakiś czas temu post użytkownika "Lailonn" pt. W skrócie wyjaśnienie fabuły. Otóż, jak sam autor zaznaczył jest to wyjaśnienie "po łebkach" i wiele kwestii zostało pominiętych, co wywołało lawinę kolejnych pytań ze strony innych użytkowników. Ja co prawda oglądałem ten film tylko raz, więc nie czyni to ze mnie wielkiego eksperta, aczkolwiek film dał mi dużo do myślenia i przeanalizowałem go dość dokładnie; dlatego też sądzę, że jestem w stanie skutecznie wyjaśnić wszelkie meandry tej jakże oryginalnej fabuły, które przewinęły się wcześniej na forum. Aby miało to „ręce i nogi”, opowiem tę historię od początku, czyniąc zrozumiałym poszczególne wątki.

Większość ludzi na forum zastanawia się co trzeba by zrobić, aby pętla czasowa została przerwana i nie doszło do zamachu. Otóż chodzi o to, że właśnie nie należy tego robić ;-)
W 1985 roku wynaleziono wehikuł czasu i oczywistym było, że należy wykorzystać to urządzenie w dobrym celu np. zapobiegając katastrofom, które miały miejsce w przeszłości. Priorytetem był zamach bombowy w Nowym Jorku sprzed 10 lat, w wyniku którego zginęło ponad 11 tys. ludzi. Oczywiście zmiana przeszłości wiązała się z licznymi paradoksami, dlatego aby ich uniknąć; dyrektor całego przedsięwzięcia - Pan Robertson - uknuł intrygę, polegającą na zabiciu zamachowca przez... samego siebie. Był to jedyny sposób, aby zapobiec konsekwencjom zabicia kogoś w przeszłości, czyli głównego paradoksu dotyczącego podróży w czasie. Wszystko dokładnie i szczegółowo zaplanował. Zaczął od cofnięcia się w czasie, zwerbowania przyszłego terrorysty (jego młodszą wersję nazwijmy „barmanem”) do jego własnej agencji i nadania mu rozkazu zabicia „bombera”. Oczywiście nie poinformował go, że przyjdzie mu zabić samego siebie. Element zaskoczenia był tutaj kluczowy, aby nie dać się przekonać argumentom swojego przyszłego "ja", o tym że zabicie go nic nie da i że powinien zabić siebie (mówił on na swoją korzyść, chcąc przeżyć i dokonać zamachu). "Barman" go zabił, więc do wybuchu bomby nie doszło. Punktem kluczowym całej intrygi Robertsona było jednak niedoprowadzenie do ponownego wydarzenia się całej sytuacji i powtórki z zamachu - "barman" cały czas żył, a to przecież on w przyszłości ma tę bombę podłożyć. Robertson wykombinował więc, że zamknie "barmana" w pętli czasowej, która będzie powielać w nieskończoność pożądany przez niego schemat wydarzeń, kończący się za każdym razem na zabiciu terrorysty tuż przed jego ostatecznym zamachem. Historia z przeszłości będzie cały czas zataczać koło, a tymczasem ludzie z teraźniejszości (rok 1985) będą żyć w świecie, w którym wybuch bomby nigdy nie nastąpił :-) Aby koło toczyło się same - bez jego dalszych ingerencji, a pętla pozostała 'szczelna' - bez uczestnictwa innych osób; zastosował zasadę rekurencji/rekursji i zamknął wszystko w panoramie jednej osoby, czyli barmana/zamachowca. Tym samym musiał wykreować dla niego nowe życie, które jest niejako wyjaśnieniem jego pojawienia się i pozostania w przeszłości. Musiał więc być swoimi własnymi rodzicami, którzy zapoczątkują jego życie. To też było możliwe tylko na odrębnych liniach czasowych (w końcu musiał zapłodnić sam siebie, porwać dziecko i umieścić je w sierocińcu), dlatego trzeba było rozwarstwić tę historię w czasie, dokonując kolejnego skoku w przeszłość, tym razem ze swoim młodszym "ja", czyli facetem poznanym w barze. Jak już wspomniałem wcześniej, istotna jest tutaj niewiedza bohatera odnośnie tego, że spotyka samego siebie w różnych momentach swojego życia. Dzięki temu w żadnej sytuacji nie orientuje się, co tak naprawdę jest grane. Nabranie 'samoświadomości' doprowadziłoby do buntu bohatera i chęci przerwania pętli. Robertson to przewidział, dlatego nigdy nie wyjawił całkowitej prawdy "barmanowi" i przekonał go (pod pozorem „dezintegracji czasowej”), aby ten zachował się podobnie względem swojej młodszej wersji. Aby natomiast prawda sama nie wyszła na jaw, przeprowadzono na nim operację plastyczną, przeszczepiając twarz i zmieniając tym samym jego wygląd cyt. „tak, aby go rodzona matka nie poznała” (i faktycznie taki był cel :-D). Oczywiście dodając do tego korzystny (czyt. nie wzbudzający podejrzeń) kontekst w postaci nieudanego pościgu za zamachowcem.
Historia jest tak sklejona, że bohater sam ingeruje w swoją przeszłość i przyszłość zarazem, modyfikując okoliczności w taki sposób, aby było możliwe jego dalsze funkcjonowanie. Napędza go do tego jego własna ambicja i motywacja zaszczepiona pierwotnie przez samego Robertsona (swoją drogą chyba największego filmowego geniusza). Dla naszego protagonisty, to zawsze będzie ostatnia misja, zawsze będzie tylko o krok od złapania złoczyńcy i zawsze będzie umotywowany do tego, aby w danym momencie postąpić tak, a nie inaczej. Historia będzie toczyć się w nieskończoność, a bohater nigdy nie uświadomi sobie, że jest jedynie trybikiem w maszynie, skonstruowanej po to, aby ocalić tysiące ludzkich istnień.

Mam nadzieję, że długość tekstu nie zniechęciła do przeczytania. Jeżeli nie zgadzacie się z tym co napisałem, inaczej interpretujecie film, albo macie jakieś pytania; to jestem otwarty na dalszą dyskusję :-)

apdarw

No i jak może zostać rozwiązany? Nie może, bo fabuła będzie się stale powtarzać. Akcja tej pętli dzieje się w latach 45-92 i w kółko stale będzie się powtarzać, bo nie ma z niej żadnego wyjścia ;) Obierz sobie dowolny moment w filmie i zawsze dojdziesz do punktu wyjścia ;) Jedynym wyjściem byłoby, gdyby Robertson powiedział barmanowi, że to on jest bombiarzem, tylko wtedy można by jakoś spróbować z tego wyjść. Dopóki barman tego nie wie, pętla będzie nierozrywalna i wydarzenia cały czas będą się powtarzać, barman zawsze wróci do punktu wyjścia, bo jego młodsza wersja przeniesie się w '92 do '75, a potem zmieni twarz i ostatecznie zabije samą siebie, dostając psychozy i demencji, zostając bombiarzem i tak w kółko ;)

ocenił(a) film na 9
Mausner

A czy Ty w ogóle czytałeś nasze wypowiedzi? Czy wiesz, że dokładnie to samo napisałem już w pierwszym poście? Czy zdajesz sobie sprawę, że dyskusja w tym wątku dotyczy szczegółów wydarzeń, a nie ogólnej kwestii, z której każdy zdaje już sobie sprawę? Rozmawiamy tutaj o niuansach całego procederu ukazanego w filmie i o tym jak je połączyć, aby ta pętla o której piszesz, była spójna i "szczelna". Myślę, że źle trafiłeś, bo to co "odkryłeś" to wszyscy już tutaj dawno wiedzą, a zastanawiamy się jedynie jak utrzymać tę teorię przy życiu ;-)

apdarw

Dobra, spoko, już się nie odzywam. Miłego.

użytkownik usunięty
apdarw

Jestem pod wrażeniem dysputy która się tu nawiązała. Chyba pierwszy raz wchodzę w komentarze nie dla zaspokojenia potrzeby gówno-burzy na temat tego go mi nie nie podobało/podobało, tylko dla wyjaśnienia tematu. Jestem mile zaskoczony z w.w. ;)

ocenił(a) film na 7
apdarw

Sporo komentów przeczytałem, ale nie zdołam przebrnąć przez wszystkie - przepraszam.
Zastanawia mnie jedna rzecz i nie spina mi się to - jeśli był zamach to bohater musiał zostać zwerbowany wcześniej itd. itp.

A co jeśli tego zamachu oryginalnie w roku 1975.. nie było? =D
Może to być eksperyment lub inny, nieznany nam powód, dla którego Robertson chciał uwięzić kogoś w pętli, a pozostałe wydarzenia to efekt tych działań, które faktycznie R popychał na odpowiednie tory? =)

ocenił(a) film na 4
apdarw

Nie obraź się, ale całe Twoje tłumaczenie jest nielogiczne i niespójne. Nie piszę tak dlatego, że potrafię wymyślić lepsze. Nie potrafię. Nikt nie potrafi.
Na tym właśnie polega paradoks, tu paradoks czasowy. Nie da się go wytłumaczyć logicznie. Każda próba wytłumaczenia paradoksu jest z góry skazana na porażkę, gdyż poszukuje logicznego związku przyczynowo-skutkowego tam gdzie go nie ma (początek jest jednocześnie końcem). Nie da się przerwać pętli czasowej gdyż jej początek jest jednocześnie jej końcem.
I dlatego nie ma sensu doszukiwać się logiki czy interpretacji w tego typu filmach.
Filmy o podróżach w czasie to nie studium złożoności wszechświata, ale analityczna orgia dla naszych umysłów, która potrafi komplikować całą historię dosłownie w nieskończoność. Im bardziej pomysłowy człowiek, tu scenarzysta, tym bardziej zapętlona historia i tym bardziej widz chce ją uporządkować, znaleźć rozwiązanie zagadki. :)
Tak już działają nasze umysły - chcą odpowiedzi, uporządkowanej, logicznej.
Ale tego nie ma. To jest kwintesencja paradoksu dziadka i pętli czasowej.
Zamiast próbować logicznie uporządkować coś co jest nielogiczne, należy cieszyć się popieprzonością całej historii. :) Tyle i aż tyle.

ocenił(a) film na 4
Logan_123

Jedno zadanie -> gdzie okrąg ma swój początek i koniec? Odpowiedź. Nie ma. Każdy z nieskończonej ilości punktów może być początkiem i końcem.
Skoro więc nikt z was nie szuka początku ani końca okręg, bo wiecie że jest to bez sensu, to dlaczego szukacie początku i końca w pętli, która jest okręgiem?
Główny bohater nie musiał specjalnie zabijać sam siebie akurat w danym momencie żeby cokolwiek przerwać, mógł się zabić w każdym innym momencie i również "przerwałby" pętlę. Ale tego nie robi i nigdy nie zrobi. Bo na tym właśnie to polega. Więc, nie, przykro mi, niestety, żaden Robertson ani nikt inny żadnej genialnej u ponadczasowej intrygi nie uknuł. Uknuł ją scenarzysta tego filmu. :)

Logan_123

Jeszcze raz. Czy ojcem Johna Connora może być - od samego początku - Kyle Rise? Nie może, bo Kyle - jakbyś nie kombinował jak kobyłka pod wzniesienie - urodził się wiele lat po Connorze. W pierwszej / pierwotnej - zwał jak zwał / linii czasowej ojcem Connora jest ktoś inny, Connor jest zupełnie kimś innym. Wysłał zupełnie randomowego dla siebie żołnierza w przeszłość i tak wymazał siebie z rzeczywistości - albo i nie, biorąc pod uwagę światy równoległe. Pętla taka czy inna musi mieć swój początek, pętla czasowa - pierwotną rzeczywistość. Powstało już kilka sequeli Terminatora powielających ten sam schemat, szkoda że nikt nie wpadł na to żeby nakręcić film o pierwotnej rzeczywistości...

ocenił(a) film na 9
Logan_123

Nie obraź się, ale to jednak twoja wypowiedź jest bardziej nielogiczna ;-) Piszesz, że człowiek z natury lubi porządkować i tłumaczyć, ale jednocześnie zniechęcasz do robienia tego. Piszesz, żeby cieszyć się ze złożoności historii i pomysłowości scenarzysty, ale jednocześnie nie pozwalasz wnikać w szczegóły fabuły filmu. Jak mamy delektować się tym co widzimy, skoro nie możemy tego przeanalizować, bo według ciebie nie ma to sensu. Twoim zdaniem to do niczego nie prowadzi, ale właśnie samo rozważanie i "gdybanie" jest kwintesencją tego filmu. Poza tym zauważ, że skoro historia bohatera opiera się na opowiadaniu etapów jego życia i łączenia poszczególnych wątków, tak aby kleiły się w całość; to naturalnym jest, że my jako widzowie mamy niejako prawo, aby skuteczność tego "klejenia" jakoś ocenić. W końcu im lepiej uda się to scenarzyście, tym większe uznanie mu się należy ;-)

ocenił(a) film na 4
apdarw

Przecież ja Ci niczego nie zabraniam. Chcesz sobie rozważać gdzie jest początek koła, proszę bardzo rób to nawet przez resztę swojego życia. Odnajduj w tym mądrość, drugie dno czy co tam chcesz.

Ja twierdzę, że jest to nielogiczne. Niezależnie jak skomplikujesz i zakręcisz swoje filozoficzne uzasadnienie, pozostanie ono i tak sprzeczne same ze sobą, bo taka jest właśnie istota paradoksu. Początek wynika z końca a koniec z początku.
Jedyne, co możesz uzyskać takim komplikowaniem wywodu to zgubienie się samemu w swoim wywodzie i uwierzenie, że odkryłeś coś wyjątkowego, jakąś wspaniałą nieodgadnioną interpretację. Możesz również skołować innych, którzy również zgubią się w Twoim wywodzie.
Nie zmieni jednak to faktu, że niezależnie od stopnia zapętlenia i skomplikowania... nadal pozostaje on bez sensu i przeczy samemu sobie.

Ale... to jest Twój czas i Twoje gdybanie, możesz go poświęcać tak jak Ci się podoba. Nawet na rozkminianie paradoksu dziadka, początku koła (możesz dalej odkrywać dlaczego bohater musiał "przerywać tą pętlę akurat w tym momencie a nie w jakimkolwiek innym, w którym również mógł ją przerwać i... tak, tak, ta pętla tam w innym momencie przerwana niestety również byłaby przerwana :P, możesz rozpatrywać powierzchnię odcinka oraz wielkość matematycznego punktu...

Człowieku, rób co chcesz, analizuj co chcesz, delektuj się czym chcesz i jak długo chcesz. Ja Ci tego nie zabraniam.
Ale pamiętaj, że finalnie i na samym końcu tego wszystkiego, choćbyś nie wiem jak zakręcił swój wywód... i tak piszesz wywody, które są pozbawione sensu, gdyż wynikają same z siebie. ;)

ocenił(a) film na 6
apdarw

Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem że "Robertson - uknuł intrygę, polegającą na zabiciu zamachowca przez... samego siebie" bo to bez sensu, nie podoba mi się również koncepcja pętli moim zdaniem jest to niekończąca się spirala.

Kluczem do tego filmu jest zrozumienie że intryga nie polegała na sprawieniu by zamachowiec sam się zabił a na wymazaniu jego istnienia i zastąpieniu go marionetką która początkowo była sterowaną przez Robertsona a docelowo miała sterować się sama. Jej celem było zapełnienie powstałej w czasie i przestrzeni pustki po zlikwidowanym zamachowcu oraz wypełnienie jego przeznaczenia ale nie do końca o czym zaraz:). Kluczowym zadaniem dla Robertsona było przygotowanie intrygi której celem było ocalenie 10 tysięcy ludzi. Nasuwa się pytanie dlaczego ocalenie tych ludzi jest aż tak ważne że podjął on tak ogromny i moralnie trudny wysiłek, dlaczego poświęcił życie pozostałych zlikwidowanych przez zamachowce ludzi. Ponieważ Robertson działał na własną rękę, obchodził procedury, można założyć że miał w tym własny cel, być może to była sprawa osobista.

Błąd w rozumowaniu co do pochodzenia "Jane/Barmana" można bardzo łatwo wyjaśnić gdy dostrzeżemy że akcja filmu toczy się nie w pętli a w spirali. Tak naprawdę zachodzi tutaj relacja matko-ojciec córka. Brzmi to komicznie ale w kontekście podróży w czasie i obojnactwa bohatera/bohaterki jest to jak najbardziej możliwe .
Moim zdaniem wyglądało to tak że to Robertson inicjuje cykl genetycznie modyfikowanym obojnakiem który potrafi urodzić tylko dziecko z cechami obojga płci. Następnie manipuluje jego życiem tak by osiągnąć zamierzony efekt -> obojnak po zmianie płci musi spłodzić dziecko z młodszą kobiecą wersją samego siebie a następnie przenieść się w czasie 20 lat wstecz i przekazać dziecko do domu dziecka tym samym inicjując kolejną cykl , co jest proste bo przecież ma wehikuł czasu. Każdy istotny aspekt życia jest kontrolowany przez Robertsona np przemiana w Jane w Barmana -> podczas porodu zapada decyzja "podjęta" przez lekarza że Jane musi przejść operację zmiany płci, decyzja ta nie jest konsultowana z "Jane" a zostaje jej narzucona by wypełnić plan.
Należy zwrócić uwagę że „Jane/Barman” ani ich córka nie posiadają wolnej woli o wszystkim decyduje Robertson który kreuje ich świat tak by osiągnąć zamierzony cel.

apdarw

" (w końcu musiał zapłodnić sam siebie," tu odjechałem i nie wiem czy w ogóle się zabierać za ten film :]

meanraax

Mi się wydaje że na sile szukacie granic. Początku i końca. Mam wrażenie że twórcy właśnie to chcieli przedstawić. Pętle. Wehikuł czasu pokazuje jaką absurdalna jest rzeczą. Godzimy się z możliwością władaniem czasem. Ale nie potrafimy wyobrazić sobie nieskończoności. Wybuch porostu mogło nie być nigdy.

użytkownik usunięty
apdarw

"Szczegółowe wyjaśnienie filmu"

Nie istnieje, oczywiście każdy sobie może takiego szukać i o to chodzi ale to problem z rodzaju: "co było pierwsze, jajko czy kura?"

Film jest pozytywnie zakręcony, bo mamy kobietę kadetkę i matkę, mężczyznę barmana oraz mężczyznę terrorystę jest jeszcze facet ojciec ale który z nich nim jest? - to nie jest istotne, bo te wszystkie postacie to jedna i ta sama osoba.

Film zapada w pamięci i zmusza do refleksji a jeżeli mamy do czynienia z dobrym utworem, dziełem artystycznym, które odbiorcę do tego zmusza to i o to chodzi.

Heinlein zainspirował się piosenką i popuścił wodze fantazji pisząc krótkie opowiadanie, które to zainspirowało reżysera do nakręcenia filmu i chwała mu za to.

ocenił(a) film na 5

Dla mnie film jest negatywnie zakręcony. Nie lubię filmów w których widz ma sobie sam poszukać wyjaśnienia. Często w ostatnich latach bywa tak że pomysłodawca ma fajny pomysł na początek i rozwinięcie filmu ale z końcem już mu się nie klei więc zamiast skończyć słabością to lepiej zakręcić rozwiązanie żeby okazało się że niby film jest tak wysokopoziomo umysłowy że widz jest za słaby żeby go zrozumieć od razu - więc będzie zadawał sobie nigdy niepewne zakończenie aby to dojrzeć do poziomu scenariusza.

ocenił(a) film na 7
apdarw

Jednej rzeczy nie rozumiem i nie znalazłem na nie logicznej odpowiedzi w filmie, ani ten wątek nie został poruszony na forum... a mianowicie - co popycha głównego bohatera do stania się Fizzle Bomberem? To nie jest przekmina na jeden słabszy wieczór w samotności... Brakuje tej ciągłości fabularnej w filmie. Ktoś coś?

ocenił(a) film na 9
apdarw

Moim zdaniem super interpretacja..:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones