re klasyk
Widzę, że się podobał, genialny czyż nie(jeden z mych górnych ulubionych). Jak wielki wpływ mają na losy naszego życia drobne rzeczy, jak np. wejście do pociągu. No i wspomniana rola Lindy był naprawdę świetny, aż dziw co się z nim teraz stało. Cały Kieślowski. Widziałeś może "Bez końca"?

re:
"Przypadek" to pierwszy film Kieślowskiego jaki "łyknąłem" bez przełyku. I chyba nadal uważam, że to jego najlepszy film, choć mogę się mylić bo nie wszystkie widziałem.
Co do Lindy to w tym filmie gra wręcz koncertowo. (Rola życia?)
"Bez końca" widziałem dosyć dawno, jak będzie okazja to sobie odświeżę ten film i z ochotą "sprowokuje" Cię do wymiany zdań.

Oczywiście film był przedni pod kazdym względem. Własciwie to jestem z nim na swierzo i cięzko mi jest być obiektywnym będąc pod takim silnym wrażeniem i dlatego pozostawie sobie ten komfort (w który sam się wyposarzam) nieanalizowania filmu puki te piękne uczucie nie minie. Narazie chciałbym się podzielić może niezbyt rewolucyjną ale w moim mniemaniu ważną kwestią: próby dosłownego interpretowania tytułu. Dla mnie właśnie nic tu nie było w gesti przypadku- wszystko raczej było z góry ukartowane a można by powiedzieć, że 3 różne wersje zakładały różny koniec. Wg mnie ten koniec był wszedzie taki sam; czasem tylko albo wrażenia były w większej lub mniejszej amplitudzie, lub idąc innym torem kązde z tych zakończeń dało by się doprowadzić do jedności. Jednak tak jak mówiłem: jeżeli czuje się jak czuje /po obejrzeniu filmu/ będę jeszcze chwilę się tym rozkoszował. Dobranoc i pozdrawiam