Dlaczego jest taki zachwyt tym filmem, cóż tu jest takiego zachwycającego? Pytam całkiem serio,
bez złośliwości ;) Może odczuwam takie rozczarowanie, gdyż spodziewałam się naprawdę dobrego
kina, a tutaj dostałam coś zupełnie niezgodnego z moimi oczekiwaniami.
Waham się między oceną 6 a 7, ze względu na dobre dialogi i aktorstwo, ale reszta stanowi
naprawdę duży zawód.
No cóż - musiałbyś/musiałabyś cofnąć się w czasie...kiedy powstawało Pulp fiction nie było jeszcze kina Rodrigueza tzn. różnych Desperado, Od zmierzchu do świtu czy innych Machette i ich kolejnych klonów - ten film, nakręcony w krótkim okresie po Wściekłych psach był jednym z wzorcowych pastiszy kina sensacji/akcji, kina gangsterskiego - po prostu NIKT wcześniej nie bawił się gatunkami kina "na serio" nikt tak nie żonglował konwencjami ogranymi dotychczas w kinie jak "boski Quentin" - do zabawowej konwencji doszły genialne dialogi - cytowane po dzień dzisiejszy, które zresztą weszły na stałe do obiegowego języka - jak choćby sławetna "jesień średniowiecza" - plus genialne kreacje aktorskie - wtym powrót z lamusa Johna Travolty, którego kariera po tym filmie nabrała znów rozpędu...