Pytanie do Boga
The Body
2001
powrót do forum filmu Pytanie do Boga 
ocenił(a) film na 6 
ocenił(a) film na 7 
ocenił(a) film na 6 
ocenił(a) film na 5
film pokazuje ciekawe zagadnienie a co gdyby naprawde znaleziono ciało Jezusa co by sie stało z religią chrześcijaństwo oparte jest na "wierze" którą narzuca kościół pismo święte ale nich nie wie czy to prawda czy Jezus zmartwychwstał czy Bóg istnieje przecież równie dobrze wszystko może być wymysłem lub mitem legendą przekazywaną z pokolenia na pokolenie i wypromowaną przez niektórych ludzi a gdyby ciało Jezusa odnaleziono to pewnie i tak by o tym nich sie zaprędko nie dowiedział bo kościół zataił by ten fakt żeby nie stracić "wiernych" bo z czego księża by sie utrzymywali jak nie z ofiar od nieświadomych ludzi którym można wszystko wmówić a i tak uwierzą cała religia początek ma dawno temu bo 2009 lat temu gdzie ludzie nie byli tak "inteligentni" jak dziś i wmówić im można było wszystko dziś to by zabardzo nie przeszło czasy sie zmieniły liczy sie tu i teraz a nie co będzie potem a dawniej z braku perspektyw w czasach gdzie katar mógł zabić wierzono w bóstwa w to co będzie potem i z tąd sie wzieło dużo religii łacznie z chrześcijaństwem które i tak jest młodsze od innych religii i zawiera dużo zawiłych interpretacji takich jak pierwsi ludzie Adam I Ewa mieli synów Kain I Abel to co 2 mężczyzn spłodziło reszte ludzi i wszyscy jesteśmy krewnymi a moja przyszła żona czy mąż to też krewni to co cały świat to Kazirodztwo dużo jest taki wymysłów i fantazji w Biblii a pytanie do księdza o to kończy sie zmianą tematu i uniknięcia odpowiedzi z twierdzeniem że niezbadane są wyroki Boskie bo tak najłatwiej jedna wielka ściem za mało dowodów na istnienie czegoś a za dużo domniemanych cudów i innych wynalazków liczą sie fakty i dowody zobaczyć znaczy uwierzyć a póki co nich nie widział i dopóki wszyscy nie zobaczą to wglębi będą nie dowierzali taka jest prawda... co do filmu to w sęsie wielkiego dzieła to nie jest ale za fabułe treść i przekaz zasługuje na duża uwage bardzo dobry temat zawarty w filmie gra aktorska bardzo dobre Antonio w roli księdza sie popisał pani archeolog Sharon też całkiem nieźle ładna i mądra kobieta... widok Jerozolimy podzielonej na Palestyńczyków i Żydów odłamy ortodoksyjnych Żydów doskonale oddają realia bliskiego wschodu ten film trzeba zobaczyć mi sie podobał chodź do końca nie wiem czy ciało w grobowcu było ciałem Jezusa ale raczej nie przynajmniej tak rozumiem końcówke filmu ogólnie polecam!!!!
W pełni się z tobą zgadzam.
Jeśli chodzi o film to takie 6/10. Nie zachwycił mnie specjalnie.
A po czym by poznali, że niemłody już nieboszczyk to Jezus? :) No, chyba żeby miał przy sobie dowód osobisty :)
Kolejny "prawdziwy dowód" na istnienie Boga....tak samo prawdziwy jak włócznia longinusa;-)
Jakbys ogladal ten film uwazniej to bys zauwazyl, ze na koncu okazuje sie, ze to nie kosci Jezusa... Film wcale nie mial na celu pokazania co by bylo gdyby (to zrobil inny film o tytule Zaginiony grobowiec Jezusa), a zadanie pytania nam wszystkim - na czym opiera sie nasza wiara? Na faktach historycznych, dowodach czy moze jest bezwarunkowa? Dlatego wlasnie mimo wsszystkich dowodow wskazujacych na prawdziwosc kosci na samym koncu okazuje sie, ze to nie cialo Jezusa, a jakiegos zyda, Dawida... Jest to test na wiare kazdej postaci w filmie, od biskupow watykanskich po ksiedza granego przez Banderasa... Dlatego tytul to pytanie dla Boga, dlatego na koncu ksiadz wyznaje, ze dopiero po calej tej sprawie zrozumial swoje powolanie, dlatego ta rozmowa z Biskupem na samym koncu i dlatego ten cytat przed napisami koncowymi... Takie bylo przeslanie filmu, pytanie do Boga i do nas samych - czym jest nasza wiara?
Gdy spojrzec na to w ten sposob to trzeba przyznac, ze calkiem ciekawy pomysl na film mial rezyser... Pod plaszczykiem snucia teorii na temat autentycznosci lub nie badanych kosci kryje sie duzo ciekawszy temat...
Gdyby człowiek tracił wiarę po każdym dowodzie nieścisłości w przekazie biblijnym... to nikt by się nie ostał wśród wiernych. Jedyne, co może zrobić wierzący, to spojrzeć poza dosłowne znaczenia w tekście. Jeśli ktoś naprawdę jest przekonany, że świat stworzono w 4004 r. p.n.e. o 9.00 rano (co wyliczył pewien duchowny), to może i lepiej, że odejdzie z trzódki. Bo jest mega naiwny.
Koran, Biblia, Talmud czy inne święte księgi są pełne niedomówień i nieścisłości. Dzięki temu można interpretować (czytaj: wmawiać) ludziom co się żywnie podoba z powołaniem się na święte wersety. Reeety, dajcie se spokój (fanatycy religijni) albo powyrzynajcie się wzajemnie i będzie w końcu (s)pokój na Ziemi.