Ogolnie rzecz biorac moge powiedziec,ze po filmie odczuwam jeden wielki niedosyt.
Racze konie zdobyly popularnosc dzieki domniemanemu romansowa Damona i Cruz. Dlatego myslala,ze bedzie z tego historia milosna. Jednakze watek ten jest tylko poruszony, w ogole nie rozwiniety. Wlasciwie zakloca odbior filmu. Piuekna Penelope pojawia sie i znika, ale wnosi niewiele.
Odebralam Racze konie jako film o dojrzewaniu, o odkrywaniu siebie, swoich mozliwosci. Jednak i ten watek nie dal sie pozac do konca...W bohaterze Damona zachodzi przemiana,ale punkt dramatyczny nie jest przez niego zaakcentowany.
Odczuwam niedosyt. Chociaz konie i plenery faktycznie sa piekne. Dlatego 5/10.
Mam identyczne odczucie. Cała akcja wlokła się jak flaki z olejem. Wątki, które zaczęto kończyły się na niczym. Wątka miłosnego mogło wcalenie być bo tylko psuło charakter tego filmu - tym bardziej żeńska część tego filmu - może dlatego, że jej nie lubię.
Ogólnie rzecz biorąc lepiej oglądnąć stary, ale za to porządny western niż to. Drugi raz nie popełnię takiego głupstwa i nigdy więcej nie obejrzę ponownie. 3/10
co do tego że wątki są pourywane - studio(ich szefowie niesławni braci Weinstein) kazało wyciąć Thorntonowi ponad godzinę materiału. Matt Damon mówił o tym że Thornton był kompletnie załamany i myślał nawet o tym aby wycofac swoje nazwisko z czołówki filmu. Dajcie temu filmowi jeszcze kiedyś szansę, np. wtedy gdy pojawi się wersja reżyserska;)