"Rękopis...." jest filmem którego nie można określić jednoznacznie. Jednocześnie jest wspaniałym popisem świetnego warsztatu filmowego a jednak swoim traktowaniem akcji oraz "osnową" całości burzy dotychczasowy porządek tworzenia kinematografii. Ten film jest nie tyle "filmem" na taśmie filmowej co literaturą czytaną przez każdego z nas. Przez to jest w nim i nasz sen na jawie i nasza własna podświadomość oraz świadomość zwodzona tym co widzimy powierzchownie. Nie ma tu granic przyznawanych prawie całemu kinu - dzieło to wychodzi poza światową kinematogtafię jak niektóre filmy Felliniego czy Wong Kar-Waia.
Has podchodząc do kinemtografii z zewnątrz pozostawił filmowców za sobą. Pasuje tu przysłowie "szewc bez butów chodził" bo to filmowcy właśnie nie potrafią dzisiaj wyjść poza schemat.