Kiedy Fin dobył laserowej piły łańcuchowej o mało nie zdechłem ze śmiechu xD
- strzelanie "zabójczymi maskarami" do nadlatujących rekinów
- monolog Hoffa w kosmosie, czyli: "jak tu pięknie... o nie!!! REKINY W KOSMOSIE"!!!
- mała rączka wyłaniająca się ze spalonego rekina.
Z tym dzieckiem na końcu to w ogóle niezła jazda była: Tara zdołała w tym rekinie który ją połknął, podczas opadania na ziemię:
1) PRZEŻYĆ
2) zrzucić kombinezon kosmonauty
3) urodzić dziecko bez niczyjej pomocy
4) a po urodzeniu miała na tyle przytomności i siły żeby założyć majty z powrotem :D
Chyba że nie wiem, może se tą swoją łapą cesarkę trzasnęła, a pępowiny szybciutko użyła żeby się pozszywać? :D
Jestem faka wszystkich częci ale jak zobaczyłam Hoffa, to juz pełnia szczęścia była, kocham gościa od lat :-), jego teledyski wymiataja :-D
Większość scen była "genialna".
Poza tymi wymienionymi powyżej, w szczególności utkwili mi w pamięci biegający w niezwykle przyspieszonym tempie żołnierze w bazie wojskowej.
Jak jeden koleś tracił po kolei wszystkie kończyny i w końcu został mu nos do wciśnięcia guzika:D