1 Rocky 1 jest dobrym filmem. W Odróżnieniu od Rocky 34. Nie, żeby od razu załapywał się do jakiejś tam pierwszej setki najważniejszych obrazów w całej historii kina, ale jednak zajął trwałą pozycję w kulturze masowej.
2 Chyba nigdy wcześniej ani nigdy później nie oglądałem Ameryki sfilmowanej tak brzydko. Ponure, bezsłoneczne ulice Filadelfii z Rocky’ego są brudne, zaśmiecone, nigdy nie sprzątane, zaniedbane, zrujnowane. Wnętrza klubu pięściarskiego oraz mieszkania tytułowego bohatera – także nie różnią się zbytnio od chlewu.
3 Stallone mamrocze niewyraźnie. W ogóle cały dźwięk – jak na film z USA – jest nienadzwyczajnej jakości (bo budżet niewysoki?). Lecz tu akurat dobrze koresponduje to z paradokumentalnym stylem opowiadania.
4 W przypadku postaci Adrian zastosowano ten sam prosty chwyt, który po latach powtórzono w BrzydUli (precyzyjniej: w różnojęzycznych remakes serialu Yo soy Betty, la fea). Wybrano aktorkę wcale nie taką brzydką, lecz na początku starannie zakamuflowano wszelkie ślady atrakcyjności. A potem, w trakcie snucia opowieści, stopniowo usuwano ten kamuflaż.