PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1083}

Romeo musi umrzeć

Romeo Must Die
6,8 35 418
ocen
6,8 10 1 35418
6,0 2
oceny krytyków
Romeo musi umrzeć
powrót do forum filmu Romeo musi umrzeć

Plusów brak.

ocenił(a) film na 1

Naprawdę podeszłam do tego filmu bez uprzedzeń oczekując wyłącznie niezobowiązującej rozrywki na, w miarę, przyzwoitym poziomie (w końcu oglądając wcześniej "Hero" byłam przekonana, że Jet Li to aktor niebanalny). Byłam też ciekawa, jak udała się kolejna już uwspółcześniona wariacja na temat jednego z moich ulubionych dramatów. I muszę na początku stwierdzić, że Szekspira nie ma tutaj wcale, poza imieniem w tytule i ogólnym zarysem konfliktu między dwoma zwaśnionymi, w oryginale - arystokratycznymi rodami, tutaj - grupami przestępczymi, z których jedną tworzą Afroamerykanie, drugą, emigranci z Chin. Nawiązanie do "Romea i Julii" jest więc w przypadku filmu Bartkowiaka wyłącznie chwytem marketingowym, na który naiwnie dałam się złapać. Właściwie miałam wrażenie, że scenarzyści "Romea..." usłyszeli zniekształconą wersję renesansowego dramatu po tym jak przeszedł on drogę niczym w zabawie w głuchy telefon i na bazie tej "siódmej wody po kisielu" postanowili zrobić kolejne "american pie". Wyszło oczywiście coś kompletnie niestrawnego nawet jak na standardową hollywoodzką produkcję dla młodzieży. Fabuła obrazu Bartkowiaka obfituje w absurdy - a to siedzący latami w hongkongskim więzieniu Han Sing (Jet Li) wydostaje się z niego bez większych problemów w ciągu kilkunastu minut (natychmiast pojawia się pytanie, dlaczego nie zrobił tego wcześniej?) i wspierany chyba przez magiczne moce spokojnie przekracza granicę i odbywa podróż do USA, choć powinien być najbardziej poszukiwanym przestępcą w całych Chinach, a to dorosła już i całkowicie samodzielna córka gangsterskiego bossa (właściwie lokalna bizneswoman) Trish (Aaliyah) zachowuje się nagle jak kilkunastolatka zmuszona do bezwarunkowego posłuszeństwa wobec ojca, który zresztą właśnie postradał zmysły i przydzielił jej do ochrony nierozgarniętego i pulchnego nieudacznika. Zabawne... nie bardzo i często w niezamierzony sposób, a poziom tych zamierzonych żartów jest po prostu tak żenujący, że budzi co najwyżej uśmiech politowania. Dziury w fabule próbuje się łatać scenami walk w stylu kung-fu, które jednak wyglądają jak zabawa kaskaderów w przerwie między zdjęciami - brak elegancji, rozmachu, realizmu; wiem, że Jeta Li stać na znacznie więcej. Aktorstwo jest na poziomie miałkiego scenariusza, między głównymi bohaterami brak chemii nawet w ilościach odmierzanych laboratoryjną pipetką, dla Aaliyah lepiej byłoby gdyby została przy wokalistyce, a Delroy Lindo jest jak dziecko we mgle, dosłownie i w przenośni. Skoro obraz jest wyreżyserowany przez filmowego operatora to może chociaż zdjęcia są godne uwagi? Niestety - nie, zdjęcia są do bólu poprawne, akademickie, pozbawione jakiejkolwiek autorskiej pieczątki. I tak niestety dotarłam do konkluzji wyrażonej w temacie komentarza - plusów brak! "Romeo + Juliet", "West Side Story", "Shinobi", "Chinka" - każdy z tych tytułów udowadnia, że nawiązania do "Romea i Julii" mogą być interesujące i twórcze, "Romeo musi umrzeć" w tym zestawieniu się jednak nie znajdzie.

ocenił(a) film na 8
Gerda

"wspierany chyba przez magiczne moce spokojnie przekracza granicę i odbywa podróż do USA, choć powinien być najbardziej poszukiwanym przestępcą w całych Chinach"
Synowie wielkich gangsterów zazwyczaj są biedni jak mysz kościelna i nie mają nigdzie odłożonej kasy na czarną godzinę, bo przecież nie pójdą do więzienia i jak wrócą nie będzie im potrzebna. W Hongkongu na dodatek za każdym zbiegłym z więzienia posyła się sztab ludzi, helikoptery i radiowozy, mające go złapać, bo mają za dużo pieniędzy i muszą je gdzieś wydać.

"dlaczego nie zrobił tego wcześniej?(wyszedł z więzienia)"
możliwe że nie miał powodu narażać się na gorszy wyrok w przypadku nieudanej ucieczki i chciał spokojnie odsiedzieć swój wyrok? Może to był tylko impuls i cała ucieczka była improwizacją?

"zachowuje się nagle jak kilkunastolatka zmuszona do bezwarunkowego posłuszeństwa wobec ojca"
Jeśli nastolatkę traktuje się jak dziecko i ma pretensje to ok, a jak dwudziestoparolatkę traktuje się jak dziecko to nie powinna mieć nic przeciwko? Chyba na odwrót.

"brak elegancji (...) realizmu (w walkach)"
tutaj powinienem poszczuć Cię fanami wszelkich walk w klatkach itp.
Jakim cudem realistyczna walka może być elegancka? Realistyczna walka to napieprzanie się po mordzie, często bez ładu i składu, a nie pełne skoków i bloków latanie. Elegancka, to może być walka na szpady.

"bez uprzedzeń oczekując wyłącznie niezobowiązującej rozrywki"
"uwspółcześniona wariacja na temat jednego z moich ulubionych dramatów"
Bez uprzedzeń, czyli nie spodziewasz się wariacji szekspirowskiego dramatu wszędzie tam, gdzie występuje imię "Romeo" "Julia" "Horacy" itp. tylko luźnego nawiązania do fabuły. To wszystko.

ocenił(a) film na 1
martini49

Chodziło mi nie tyle o to, że niemożliwa jest ucieczka z więzienia i przedostanie się z Hongkongu do USA, co o fakt, że nie zostało to w filmie w żaden sposób wyjaśnione czy uzasadnione chociażby, jak sugerujesz, jakąś pomocą z zewnątrz. Po prostu Han opuszcza więzienie w bajkowym stylu przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka, a potem "cięcie" i wysiada sobie spokojnie z rejsowego samolotu na lotnisku w USA nie wydając się w żaden sposób zaniepokojony, że ktoś odkryje jego prawdziwą tożsamość, choć jego twarz widnieje pewnie na jakimś międzynarodowym liście gończym. Może z tym "najbardziej poszukiwanym przestępcą w całych Chinach" trochę mnie wyobraźnia poniosła, ale faktem jest, że zbiegli więźniowie to absolutny priorytet w działaniach aparatu ścigania, tym bardziej że Han nie jest jakąś nic nie znaczącą płotką. Trish jest przedstawiona jako bizneswoman, nowoczesna i niezależna kobieta, wiec jej zachowanie (potulne godzenie się na "ochronę" i daleko idącą ingerencję ojca w jej życie) psychologicznie wypada zupełnie niewiarygodnie, inaczej byłoby gdyby faktycznie miała te "naście" lat i była zależna od decyzji ojca. Łapiesz mnie też za słówka, jeśli chodzi o realizm i elegancję w walce, faktycznie wygląda to trochę na zestawienie przeciwieństw (choć nie zapominaj, że te pozornie hiperrealistyczne walki w klatkach to też tak naprawdę świetnie wyreżyserowane przedstawienia). Kung-fu to jednak nie "napieprzanie się po mordzie" tylko mająca bogatą, wielowiekową tradycję sztuka walki, w którą elegancja ruchu jest niejako wpisana, tutaj było widać przede wszystkim brak zaangażowania i profesjonalizmu aktorów i statystów - to jest mój główny zarzut. Przyznam, że nie bardzo rozumiem, co chciałeś mi przekazać w ostatnim akapicie. Spodziewam się jedynie, że nawet twórcy filmu rozrywkowego będą pamiętać, że tworzą swoje dzieła dla przedstawicieli gatunku homo SAPIENS ;) To wszystko.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones