Ledwo co wytrwałem do końca tego "dzieła". Podobał mi się najbardziej w nim pościg jadąc pod prąd, był niezły. W połowie filmu, po części chyba z nudów, straciłem w znacznym stopniu wątek i potem wszystko mi się zlało w jeden wielki chaos. Ciągle tylko ktoś do kogoś strzelał albo gonił, a emocji w tym żadnych. Oprócz drętwego scenariusza nie powaliła mnie też gra aktorska. Jean Reno zdecydowanie za mało wykorzystany, nie miał żadnych ciekawych kwestii, był jakiś nijaki, wycofany. De Niro był nawet dobry, choć daleko mu było do swych największych aktorskich osiągnięć. Najbardziej działała mi na nerwy Natascha McElhone swym udawanym akcentem irlandzkim i ogólnie drewnianą mimiką. Dialogi w filmie były nieciekawe, nie było żadnych fajnych tekstów do zapamiętania. Ogólnie kicha.
jak ktos traci watek w prostym filmie akcji to raczej jego opinia jest bezuzyteczna
W takich filmach właśne najłatwiej stracić wątek.
Dzień po zobaczeniu transformersów zapomniałem o czym był. Ale to chyba nie jest powód do narzekania.
racja, film nudny niesamowicie jak na kino akcji
ratują go jedynie fantastyczne sceny pościgów i obsada
zapomniałbym o motywie z walizką, ewidentnie skopiowany pomysł z innych scenariuszy, chociażby Pulp Fiction
Ten ostatni pościg był zdecydowanie za długi... Niestety więcej spodziewałem się po filmie z taką obsadą.
Nic dodać, nic ująć. Jestem świeżo po seansie i myślę dokładnie to samo. Spodziewałam się czegoś więcej ze względu na De Niro i Reno.
Lubię tych aktorów, ale nie sądzę, żebym to na nich się skupiła, zamiast na filmie ;)
tez tak mysle, ze sie pogubila, a ten film ma niestety scenariusz, nie tak jak te nowe - wspolczesne i trzeba niestety sledzic uwaznie :)
nie wiem co moglo by byc lepiej odnosnie De Niro i Reno, wszystko bylo jak trzeba.