Taka typowa amerykańska, głupawa komedia młodzieżowa z lat 80. i pierwszej połowy 90, coś na kształt serii 'Świntuch', albo mało u nas znanych komedii z Pauly'm Shore'm.
Grupa amerykańskich uczniów, niezbyt rozgarniętych, udaje się na autokarową wycieczkę do Waszyngtonu, w delegację do Kongresu. Oczywiście wśród uczniów jest stały zestaw indywiduów: luzak, kujon, obleśny grubas robiący za Stańczyka, ułożona dziewoja itp. Jest też niezbyt lubiany przez uczniów dyrektor szkoły, któremu co chwila robią oni głupie żarty, ale który - koniec końców - zrehabilituje się i wyjdzie na w sumie sympatycznego gościa.
Humor jest niezbyt wysokich lotów, ale miło się w sumie to ogląda w taki chilloutowy wieczór, jak 2 stycznia, oczywiście obowiązkowo do seansu musi być co najmniej jedno piwo...