Nie tak dawno temu miałem okazję (przyjemność) przeczytać książkę pt."Ruiny" Scott'a Smith'a. W związku z tym, iż książka bardzo mi się spodobała postanowiłem zobaczyć również film, który to powstał na podstawie tejże książki... i srogo się zawiodłem.
Rozumiem, że ekranizacja jakiejś powieści to trudne zadanie, rozumiem również, iż ekranizacja nie musi całkowicie pokrywać się z tym co jest napisane w książce, no ale to co zobaczyłem - jak dla mnie totalna katastrofa.
Reżyser dokonał tutaj całkowitego pomieszania z przemieszaniem. Bohaterom zostały tutaj przedzielone całkiem inne role aniżeli w pierwowzorze (w książce). Zostały pominięte bardzo ważne i ciekawe wątki. Role Mathiasa i Pabla ograniczono do minimum, a przecież tak na prawdę były to bardzo ważne postacie w powieści. Można by długo wymieniać...
Niestety po raz kolejny potwierdziło się, że film nigdy nie dorówna książce.
Jak dla mnie 2/10
[uwaga spoilery]
Muszę się z tobą zgodzić! Kilka dni temu przeczytałam książkę, która moim zdaniem jest naprawdę dobra. Postanowiłam więc obejrzeć ekranizację... i strasznie się zawiodłam! Film nawet nie jest średni, jest k i e p s k i. Postacie różnią się od tych książkowych i to w krzywdzący sposób - to, co było w nich ciekawe, zostało pominięte. Wg mnie sam fakt zabicia Dimitriego (książkowego 'Pabla') na samym początku był już 'początkiem totalnej klapy'. Słabo rozwinięta akcja, więcej min i jęków niż gry aktorskiej (nie muszę dodawać, że obsada była naprawdę 'drewniana').. to nie tak miało być! Eh, niestety, nawet z dobrej książki jak się chce można zrobić kiepski film... Jedyny mały + mogę dać za zakończenie, które było bardziej rozbudowane od tego w książce - uciekająca samochodem Amy zaatakowana od środka przez śmiercionośną winorośl. Daję 4/10, tylko dlatego, że czytałam książkę i traktowałam ten film jako swego rodzaju 'obrazki do książki'.